Wpis z mikrobloga

#pasta

piątek.

Idę do fryzjera.

Włosy mi sięgają prawie pleców wiec sobie myślę dobra pójdę.

Siadam na fotelu

Przychodzi blondyna

Chyba nowa bo nic nie ogarnia

Pyta się jak ścinać

Mowie ze ten tył ściąć a resztę to o jakąś połowę.

Mam cholernie długie włosy.

Przez 20 minut miałem głowę w dół i siedziałem na fonie.

Głównie obczajałem wykop.

Baba mówi "Skończone".

To miał być moment w którym zakocham się w sobie na nowo.

"Może w końcu do kogoś zagadam."

Patrze się w lustro.

Nie wierzę w to co widzę.

#!$%@?ła mnie prawie na łyso.

Włosy na milimetr długości.

Chce mi się płakać.

Blondyna pyta: "Podoba się?"

Odpowiadam, że tak.

Nie chcę jej złamać serca.

Poszedłem do domu

Siedzę przez cały weekend w domu w kapturze jak jakiś patus.

Nie mogę na siebie patrzeć.

Wyglądam jak jajko.
  • Odpowiedz