Wpis z mikrobloga

@wojna: Jak byłem dzieciakiem, to ojciec zawsze mówił: "Dzisiaj film z de Funesem puszczają, chodź obejrzymy, najlepszy aktor, padniesz ze śmiechu". No i leciał ten film, gość skakał po tym ekranie, wyrywał sobie resztki włosów, ojciec padał ze śmiechu, a ja siedziałem z miną WTF. Gdzieś po kwadransie dyskretnie się ulatniałem, jeszcze ojciec coś tam sapał, że jestem frajer i nie wiem co śmieszne. Niedawno jakiś film leciał z nim, chciałem