Wpis z mikrobloga

Ludzie zachodu są indywidualistami. Każdy żyje sam sobie. W Norwegii dzieci podają do sądu rodziców za zbyt mały pokój. W Japonii dzieci każą się wynosić swoim starym bezużytecznym rodzicom z ich własnych mieszkań do domu starców (lub ch*j wie gdzie, w każdym razie im przeszkadzają). W naszej zachodniej Europie z naszej perspektywy ludzie są sztuczni, dwulicowi, sztucznie mili i uśmiechnięci, dbają tylko o własny interes. Jeszcze bardziej widać to w dużych miastach gdzie codziennie w komunikacji miejskiej mija się tysiące obcych osób.
Nie ma wspólnot czy chociażby szerszych więzów rodzinnych.
Taka mentalność, takie cechy charakteru prawdopodobnie dały im pewnie przede wszystkim dobrobyt.
I teraz jak w tym całym egoizmie ma się sprawa uchodźców, terrorystów i zamachów?
Generalnie tych zamachów nie ma zbyt dużo tak naprawdę, po prostu każdy przypadek łatwo znać jeśli się tylko zechce. Nie ma dużej szansy na to że wracając z pracy zostanie się zasztyletowanym. Ale jednak jest, a życie to wszystko co mamy.
Każdy tam na pewno widzi problem nie tylko w mediach, ale przede wszystkim na ulicach. Dlaczego więc nikt nie reaguje?
"A no bo mnie to jeszcze nie spotkało to jutro też mi się uda. Następny zamach na pewno trafi kogoś innego, ale nie mnie. Poza tym co ja sam mogę? Tylko się schować, uciekać albo podchodzić do tego tolerancyjnie to może mnie oszczędzą"
No właśnie. Człowiek sam nic nie może. Gdyby tylko każdy z nich był świadomy potęgi wspólnoty to wywieźli by tych "uchodźców" razem z Merkelową na taczkach.
Rządzącym zależy żeby każdy czuł się "special, individual, cool and amazing and don't ask just work for your individual happiness and pay taxes". Każdy przeciętny obywatel ma takie same problemy jak kolejny przeciętny obywatel. Razem jako społeczeństwo mogliby coś zmienić, ale gówno ich obchodzi drugi człowiek. Tak mają wpojone.
Dlatego tak bardzo mi przykro gdy nasz rząd wraz z opozycją wymyślają coraz to nowsze gierki do podzielenia obywateli.
Dbajmy o wspólnoty i o ludzi wokół siebie, bądźmy razem, wystarczająco mamy problemów z zewnątrz żeby jeszcze tworzyć konlikty wewnątrz.
Taki to mój trywialny, ale ważny apel.
Pozdrawiam
I to nie polityka to #antypolityka. Chciałem tu jeszcze podkleić bodajże przedbożonarodzeniowy apel, ale nie mogę znaleźć.