Wpis z mikrobloga

Gdybym miał na 12 do pracy to mógłbym nawet i 12h pracowac


@DonBores: Nie miałbyś życia, z trudem byś cokolwiek załatwił. Ja nie cierpię zmian popołudniowych, bo wstaję i od razu szykuję się do roboty. Wracam i idę od razu spać, bo noc. Gdy pracuję od rana (wstaję o 4.30 aby być w pracy o 6) jest jakoś inaczej: nie dość że mam całe popołudnie wolne i nie myślę już o
@hetman-kozacki: A widzisz, jak pracowałam na zmiany (6-14, 14-22), to wolałam mieć drugą zmianę. Wracałam z pracy, od razu szłam spać (chyba, że coś jeszcze zjadłam), wstawałam 9-10, zdążyłam się ogarnąć do pracy, z godzinę coś porobić (pograć, poczytać), zrobić obiad dla domowników i przed 13 wychodziłam. A jak miałam pierwszą zmianę, to jedyne o czym myślałam po powrocie to żeby się położyć, na wszystko byłam zmęczona i chodziłam jak zombie.
@hetman-kozacki przez ponad rok pracowałem właśnie 12-22 dla mnie idealna zmiana. Po prostu jestem nocnym markiem. Jak trzeba cos na mieście załatwić to mozna wstac wcześniej, jak nie trzeba to spałem do 11 i zawsze bylem wyspany mimo zasypiania w okolicach 3 z reguły
@niechcepodawac mam identycznie. Ranne zmiany to dla mnie jak kara :)
@DonBores: Ja pracuje tylko na nocki, 21-7 i powiem ci, że jak zbliża się 19 to mnie #!$%@? strzela, bo wyjść muszę, a różowy sam śpi w domu :/ wstajesz o 14 i w sumie nic konkretnego nie zrobisz, bo wisi nad tobą robota. A tak, wracasz sobie o 15 i masz całe popołudnie i wieczór, najwyżej się nie wyśpisz do roboty.