Wpis z mikrobloga

Największą rzeczą, która mnie boli w pierwszym odcinku siódmej serii nie jest Ed Sheeran ani zajmowanie pustostanów przez Daenerys. Według mnie najpoważniejszym kitem, jaki próbują wyforsować jest to, że Cersei dalej posiada jakąkolwiek moc sprawczą. Żelazny Tron jest zadłużony wobec Żelaznego Banku, nie ma żadnych sprzymierzeńców, a za to wrogów ma na północy, południu, wschodzie i zachodzie. A próbuje nam się wcisnąć, że flota niby-wikingów prowadzonych przez szaleńca ma coś zmienić? Było by w porządku, gdyby chociaż Euron był w połowie takim #!$%@? zawadiaką jakim był w książce. Ale nie, nie ma smoczego rogu i valyriańskich skarbów, nie ma szalonego oka, nie ma nawet sugestii bycia czarownikiem. Nie ma nic. Pewnie dopiero po ów róg popłynie, żeby zdobyć bezwartościową rękę Cersei. A pozwolę jeszcze sobie napomknąć, że nie wierzę, żeby pozwolili, aby najbardziej wychuchanej, ukochanej bohaterce, którą jest Daenerys, stało się coś naprawdę złego. Podejrzewam raczej, że tak wykastrowany Euron nie został wprowadzony po to, by stanowić realne zagrożenie, a tylko pokazać, jak to miłość matki do swych dzieci(smoków) jednak przezwycięża wszystko. Podsumowując, GoT jest chyba obecnie najbardziej przereklamowanym serialem puszczanym w telewizji. Ale i tak obejrzę, bo co, miałbym się nie dowiedzieć, jak się skończy? #gorzkiezale #got
  • 1
Ale i tak obejrzę, bo co, miałbym się nie dowiedzieć, jak się skończy?


@Vilip: To samo u mnie. Serial zszedł na psy już od dłużeszego czasu, ale nie wierzę by grubas dokończył serię przed śmiercią więc jesteśmy skazani na wypociny scenarzystów ( ͡° ʖ̯ ͡°)