Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #80s #synthpop #madonna

#7
Madonna - Cherish

nie Matka Teresa, nie Britney czy Mandaryna. w tym biznesie królowa jest tylko jedna...

Madonna musiała się tu znaleźć, oczywistość. problem był jedynie z pogodzeniem się z faktem, że niepiśmienna zasadą rankingu jest ograniczenie do jednej piosenki na artystę. no i co tu wybrać jak macie hit obok HITA? a te mniej oklepane kawałki, b-side'y przecież są tak naprawdę ciekawsze i bardziej chce je się zapętlać dla własnej, prostej satysfakcji.

no i tak siedziałem i mówię sobie pod nosem - "przecież Into the Groove to jest sztos nad sztosy", "Everybody to już w ogóle, ten kawałek jeszcze nie powstał", "Shoo be doo, może zaczyna się jak jakieś opole 74', Wioletta Willas, ale do jakich rozmiarów ten kawałek rośnie !", "Take a Bow nieskazitelna ballada i ZNAMY na pamięć", "Angel najbardziej ordynarne nagromadzenie hooków w karierze", "Borderline to takie - patrzcie jaka jestem #!$%@?, wyrażone pod postacią strzelającego w ustach cukierka" "przy Whos that girl nawet można pomyśleć, że umie śpiewać. plus te bębny i ten bas, które udają, że śmigają po latynosku" and so on, and so on...

ostatecznie zwycięża, jak się okazuje, niepozorna(podobno ja też sprawiam wrażenie niepozornego) pioseneczka. chyba trochę zapomniana(tu też możemy sobie podać ręce). ale nic nie poradzę, ze pociąga za każda linkę, odpowiedzialna za ruch moich muzycznych uniesień i robi ze mnie takiego bezosobowego, podatnego na każde pstryknięcie pajacyka. dosłownie wszystko, wzlatuje i opada idealnym tempie(tempo, kluczowe obok proporcji, kryterium w moim słowniczku).
w sensie, że całkowicie pochłania mnie, absorbuje każde, nawet najmniejsze i najbardziej niepozorne rozwiązanie, czy to producenckie, kompozycyjne, czy jakiego tam nie wybierzecie.

konkluzja jest taka - zawsze miałem słabość do piosenek, które się mądrze zaczynają i robią to bezinteresownie. wiecie - witają się ze słuchaczem, ale na tym nie kończy się ich uprzejmość. nie problem zwabić prostymi sztuczkami i potem zostawić z prymitywnie dobijającym się do świadomości słuchacza banałem. siedzicie, telepiecie nogami i myślicie sobie, jak ten nienażarty burak - no ale co będzie na deser?

i wtedy słyszycie - hej kolego. było miło, na deser nic nie będzie. ale masz tu coś do zabawy. trzymaj, to papier ścierny i niepasujące do siebie klocki, firmy, #!$%@?, COBI. dzięki! ale droga pani... nie chcę być nieuprzejmy, ze mną jest tak, że mnie trzeba pieścić i o mnie dbać tak jak robi to Madonna w tym kawałku. będę sobie wmawiać, że mi właśnie potrzeba tego papieru ściernego, że brudne ściany, osrane klocki, doznawanie przez cierpienie, przyjemność nie ma sensu. ale ile można udawać? albo właściwie - po co udawać? nie wiem !
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #80s #synthpop #madonna

#7
Madonna - Cherish

...