Wpis z mikrobloga

Średniowieczny rejs z Katalonii do Ziemi Świętej nie był niczym przyjemnym. Jednym z problemów były szczury. Kataloński Consulat de la mar nałożył na kapitanów statków obowiązek trzymania kotów na pokładzie, jeśli chciał uniknąć zapłaty za dobra zniszczone przez szczury.
Innym problemem byłą oczywiście higiena. Ascetyczni pielgrzymi ślubowali, że nie będą ścinać włosów ani myć się przez cały rejs(czyli około 6 tygodni, ale trzeba doliczyć do tego okres jaki pielgrzymi podróżowali lądem do portu). Sytuacja żeglarzy wcale nie była lepsza, gdyż według katalońskiego kodeksu żaden żeglarz nie mógł się rozebrać w trakcie rejsu, chyba, że statek zawinął do portu. Gdyby niepokornemu żeglarzowi zachciałoby się rozebrać, to mógł stracić swoje wynagrodzenie lub mógł zostać kilkukrotnie wrzucony siłą do morza.
Miejsce pielgrzyma pod pokładem miało 6 stóp długości i 2 stopy szerokości(Ci którzy zapłacili więcej byli umieszczani na rufie i mogli mieć więcej miejsca) w pozbawionej wentylacji ładowni statku. Na miejscu zaznaczonym kredą pielgrzym umieszczał swoją skrzynię i materac. Materace umieszczane na skrzyniach było ułożone w równoległe linie, a stopy śpiących pielgrzymów z jednej linii dotykały głów tych z następnej. Teoretycznie miano pozostawić przejście między liniami materacy, jednak najczęściej było ono zablokowane przez bagaże. W razie śmierci pielgrzyma taki materac stawał się wówczas trumną dla podróżnika.

J. Prawer, Królestwo Jerozolimskie. Europejski kolonializm w średniowieczu, Oświęcim 2017, s. 166.
#historia #ciekawostkihistoryczne