Wpis z mikrobloga

W dzisiejszym wpisie przenosimy się do Londynu w wiosnę roku 1993. To właśnie w tym czasie w mieście grasował seryjny morderca, którego celem stali się homoseksualni mężczyźni. Człowiek widoczny na zdjęciu przez prawie cztery miesiące pozostawał nieuchwytny, podczas, gdy liczba jego ofiar rosła…

8 marca 1993 roku 45-letni Peter Walker wyszedł zabawić się na miasto. Za miejsce zabawy wybrał pub Coleherne w zachodnim Londynie - było to bardzo popularne miejsce spotkań wśród homoseksualnych mężczyzn - również tych zainteresowanych sadomasochizmem. Podczas wieczoru Walker zapoznał innego mężczyznę, którego zaprosił do swojego mieszkania w dzielnicy Battersea, celem odbycia stosunku seksualnego. Według późniejszego śledztwa policji, w mieszkaniu nieznajomy przywiązał Walkera do łóżka, po czym udusił go plastikową torbą. Oględziny mieszkania wykazały, iż morderca był bardzo skrupulatny - nie odnaleziono jakichkolwiek obcych odcisków palców czy śladów DNA. Sąsiedzi Walkera stwierdzili, iż w nocy nie słyszeli oni niczego niezwykłego. Z mieszkania zniknęła również karta płatnicza ofiary, zaś sprawdzenie wyciągów bankowych wykazało, iż z konta Walkera ktoś wybrał pieniądze po jego śmierci. Poza tymi poszlakami, dowodów mogących wskazać mordercę praktycznie nie było. Ten zaś szykował się do kolejnego morderstwa.

Doszło do niego 28 maja. Ofiarą okazał się być 37-letni Christopher Dunne - mieszkający w dzielnicy Wealdstone bibliotekarz. Początkowo jednak policja uznała, iż przyczyną śmierci mogło być uduszenie w trakcie aktu seksualnego, a nie morderstwo. Do tego, policjanci pracujący nad przypadkiem Dunne’a byli zupełnie inną grupą, która nie wiedziała o morderstwie Petera Walkera. Z tego powodu śmierć Dunne’a nie została rozpoznana jako kolejne morderstwo.

4 czerwca 1993 roku policja otrzymała kolejne zgłoszenie o morderstwie. Tym razem ofiarą okazał się być 35-letni Perry Bradley - amerykański biznesmen mieszkający i pracujący w Londynie. Jego zwłoki znaleziono związanie w łóżku - według patologów śmierć nastąpiła na skutek uduszenia sznurem. Ponownie w mieszkaniu nie znaleziono obcych odcisków palców czy materiału genetycznego. Do tego, rodzina Bradleya zeznała, iż nie przejawiał on do tej pory skłonności homoseksualnych. Przez to, sprawy tej nie połączono z poprzednimi, co miało okazać się tragiczne.

Zaledwie trzy dni po śmierci Bradley’a, morderca zaatakował ponownie. Jego ofiarą stał się 33-letni Andrew Collier. Jego zwłoki odkryto 9 czerwca w jego własnym mieszkaniu - jak w innych wypadkach były przywiązane do łóżka. Za przyczynę śmierci uznano uduszenie kawałkiem sznura. Policjanci badający miejsce zbrodni dostrzegli podobieństwa pomiędzy nim a miejscem zbrodni w sprawie Petera Walkera - zwłoki odnaleziono w tych samych pozycjach, mieszkania obrabowano a przyczyna śmierci była w obu wypadkach praktycznie identyczna. Rozmowa z policjantami regularnia patrolującymi rejon mieszkania Colliera również dała rezultaty. Policjanci dowiedzieli się, iż w noc morderstwa tuż przed blokiem Colliera doszło do sporej rozmiarów bijatyki. Dokonując oględzin kraty na oknie w holu policyjni technicy zabezpieczyli odcisk palca nieznanej osoby - z dużą pewnością uznano, iż należał do mordercy, aczkolwiek brak komputerowej bazy danych odcisków palców sprawił, iż identyfikacja właściciela odcisku była, do czasu aresztowania tej osoby, niemożliwa. Wkrótce, policjanci w końcu zrozumieli, iż mieli do czynienia z seryjnym mordercą, który za cel obrał homoseksualnych mężczyzn. Potwierdzenie tej informacji przyszło z nieoczekiwanej strony - 12 czerwca na policję zadzwonił anonimowy mężczyzna. W trakcie rozmowy wyraził on irytację faktem, iż policja nie powiązała morderstw ze sobą i przyznawał się do ich dokonania. Zapowiedział również, iż zabije ponownie.

Jak się okazało, obietnica ta miała się spełnić. Tego samego dnia 41-letni Emanuel Spiteri - pochodzący z Malty kucharz i regularny bywalca pubu Coleherne - został uduszony we własnym mieszkaniu. Morderca, chcąc zatrzeć ślady, podpalił mieszkanie - ogień jednak szybko wygasł. Po odkryciu zwłok kilka dni później policja szybko połączyła śmierć Spiteriego z pozostałymi morderstwami. Sprawdzając, gdzie mieszkał Spiteri i biorąc pod uwagę jego częste wizyty w pubie Colherne policja uznała, iż najprawdopodobniej powrócił on do domu razem z mordercą pociągiem metra. Ta hipoteza była trafna - sprawdzenie zapisu monitoringu na stacji Charing Cross ukazało policjantom Spiteriego idącego ramię w ramię z nieznanym mężczyzną. Policja działała szybko - zdjęcia z monitoringu znalazły się w mediach, zaś policja wystąpiła również z apelem do społeczeństwa.

Wkrótce, na policję wpłynęło pisemne oświadczenie 39-letniego Colina Irelanda, mieszkającego w Southend-on-Sea, 65 km na wschód od Londynu. W nim to przyznawał się on do tego, iż to on był mężczyzną widocznym na zdjęciach z monitoringu. Zaświadczał on również, iż nie zamordował Spiteriego - jak zeznawał, po dotarciu do mieszkania miał on zostawić go z innym mężczyzną. Dwa dni po wysłaniu oświadczenia Ireland został zatrzymany do wyjaśnienia. Przy aresztowaniu pobrano jego odciski palców - pasowały one idealnie do tych znalezionych w mieszkaniu Andrew Colliera. To jak i fakt, iż był ostatnim człowiekiem widzianym z Emanuelem Spiterim wystarczyło, aby oskarżyć go o dokonanie dwóch morderstw. Wkrótce jednak Ireland przyznał się do dokonania wszystkich pięciu morderstw. W swoich zeznaniach szczegółowo opisał każdą zbrodnię. Jak sam przyznał, jego motywem była chęć zdobycia sławy jako seryjny morderca - zaprzeczył przy tym oskarżeniom o homofobię twierdząc, iż homoseksualni mężczyźni mieli być dla niego “łatwymi celami” - sam Ireland nie był gejem. Ireland działał według starannego schematu - po dotarciu do mieszkań ofiar krępował je, maskując swoje prawdziwe motywy chęcią erotycznej gry. Po związaniu ofiar torturował je poprzez duszenie, chcąc uzyskać od nich numery PIN do kart płatniczych - środki, jakie pozyskiwał z tych kont przeznaczał na opłacanie podróży koleją do Londynu i z powrotem - w momencie dokonywania morderstw Ireland nie posiadał stałego źródła dochodu. Po wyciągnięciu od ofiar informacji dokonywał morderstwa przez uduszenie. Po dokonaniu morderstwa dokładnie czyścił mieszkania, zacierając ślady. Sam podróżował również ze zmianą odzieży - ubrań użytych w czasie morderstw pozbywał się. Mieszkania ofiar opuszczał nad ranem, aby nie wzbudzać podejrzeń sąsiadów.

Proces Colina Irelanda, oskarżonego o pięciokrotne morderstwo, rozpoczął się przed sądem Old Bailey w Londynie 20 sierpnia 1993 roku. Ireland przyznał się do winy. W grudniu 1993 roku został skazany na pięć kar dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości zwolnienia warunkowego. Za kratami Colin Ireland pozostał aż do śmierci w wyniku choroby płuc w dniu 21 lutego 2012 roku.

#kronikakryminalnafranka #uk #historia #historiajednejfotografii #seryjnimordercy #gruparatowaniapoziomu
FrankJUnderwood - W dzisiejszym wpisie przenosimy się do Londynu w wiosnę roku 1993. ...

źródło: comment_2dAV5YuyisSp30iYMO5PTMSHUMcXDngg.jpg

Pobierz
  • 12