Wpis z mikrobloga

@misgrys: z 2 lata temu poszedłem do dietetyka. Babka była podobnie puszysta (może ie aż tak) jak chciałem zredukować z 10kg. Pod koniec spotkania babka mówi, to za miesiąc widzimy się chudsi. A ja na to - oo to Pani też się za siebie zabiera...( ͡° ͜ʖ ͡°)
#takbylo
  • Odpowiedz
@maur: wróciłem, ale później już już odpuściłem. Byłem łącznie 2 razy. Ogólnie trochę inaczej sobie to wyobrażałem. Nie tylko spotkanie co miesiąc, danie nowej diety i sprawdzenie wagi i do zobaczenia.
  • Odpowiedz
@maur: wiesz, kumpel mi kiedyś mówil, że jak poszedł do jednej, to co wieczórk kazała mu pisać swoją wagę, to co zjadł etc. do tego jak coś było nie halo to potrafiła o 22 zadzwonić i #!$%@?ć go za coś, a kasy brała tyle co moja. Zawsze fajnie mieć taką siekiere nad głową bo inaczej czym to się różni od poszukania w necie diety i jedzenia wg niej?
  • Odpowiedz
@mysz0n: o. Nieźle. :D Taki motywator. ;)
Ta, ja też miałem podobną do Twojej. Czyli dieta wg jej przepisów, nawet nie dopasowane proporcje, tylko 1 czy 1.5k kalorii (nie pamiętam już dokładnie) + zalecenie picia aloesu z firmy X za 100zł, prochów jakiśtam z tej samej firmy za 50zł.. jak na drugim spotkaniu zapytałem czy mogę muffinki z płatków owsianych i twarogu zrobić, to zaśmiała się "hehe, smakosz" i powiedziała, że
  • Odpowiedz