Wpis z mikrobloga

Mireczki co za #!$%@? akacja to ja nawet nie
W piątek byłem na mieście ze znajomymi trochę popić, moja różowa była na końcówce antybiotyku, wiec miała role kierowcy. Godzina około 1 ja już byłem trochę dziabniety, a ona zmęczona uznaliśmy ze wracamy do dom. Jesteśmy już nie daleko naszego bloku a po chodniku idzie ziomek bez butów i bez koszulki. Z twarzy wyglada normalnie, nie żaden ##!$%@?, na oko 25-27 lat, idzie tez prosto wiec nie jakiś ostro #!$%@?. Moja różowa do mnie czy może nie zatrzymany się i spytamy czy może mu jakoś pomóc. Patrzę tak na niego i jakoś mi się szkoda zrobiło bo tez nie raz #!$%@? wracałem (choć w takiej wersji jeszcze nigdy). Otwieram okno i pytam co się stało czy wszystko Ok i czy może mu jakoś nie pomóc. Chłop z taka radocha " #!$%@? dzięki ze się zatrzymaliście, może nie wyglądam najlepiej ale czy mogli byście mnie podrzucić do domu ?" Myśle, a #!$%@? tam najwyżej wbijesz mi nóż w głowę jak jesteś #!$%@?. Wsiadaj jedziemy. Okazało się ze mieszka jeszcze jakieś 5 km w nie najgorszym domu. Pytałem chyba z cztery razy co się stało i gdzie ma buty czy koszulkę, ale widać ze coś dziwnego się mu musiało #!$%@? bo za cholerę się nie chciał przyznać. Na koniec kursu mówi ze chce nam zapłacić na co mu odpowiadam, ze nie chce żadnej kasy. Dobrą nagrodą będzie dla mnie to jak kiedyś zdobi tez dobry uczynek dla kogoś obcego (palnik naprawia świat). Pożegnał się z nami i wszedł na chatę. Wróciliśmy do siebie do domu, wychodzę z auta, patrzę a na tylnym siedzeniu zostawione 50 zł.
Pozdrawiam Cię Mireczku i mam nadzieje ze już więcej nie dasz sobie #!$%@?ć butów lub cokolwiek ci się stało ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#feels #coolstory
  • 4