Wpis z mikrobloga

Niektóre kraje to mają fantazyjne kształty. Dość dobrze znany jest "jęzor" Afganistanu i zaliczanie wszystkich równoleżników przez Chile. Namibia ma pas Caprivi, długie na 450 km wciącie między Botswanę i Angolę, a także Zambię. Kraj jako taki kojarzy się raczej z płaskowyżem Kalahari i pustynią Namib, a więc krajobrazem pustynnym. I słusznie, bo na obszarze sporo większym od Turcji mieszka nieco ponad 2 mln mieszkańców, co daje gęstość zaludnienia na poziomie 2 os./km2. Nie ujmując pięknu krajobrazu piaszczystych równin i wielkich wydm, Caprivi to zupełnie inna historia. Teren ten obfituje w roślinność, nie tylko trawy, ale i liczne drzewa, które miejscami można by nawet od biedy nazwać lasami. Na zachodzie granicę Caprivi wyznacza rzeka Okawango, na wschodzie zaś sięga aż po Zambezi - jedną z największych i być może najpiękniejszą rzekę Afryki. I to właśnie ona jest przyczyną powstania tej nietypowej granicy.

Wybitnie suchy klimat tego regionu raczej nigdy nie zachęcał do osadnictwa. Dopóki nie odkryto na wielką skalę bogatych zasobów naturalnych, także Europejczycy niezbyt interesowali się wielką górą piachu gdzieś na południu Afryki. Zamieszkiwało tu zatem kilka ludów, aż w XIX wieku lud Ovambo stał się najpotężniejszym z nich. Pechowo dla nich, w tym samym czasie w Europie pewien Kaiser jednoczył część germanofonów pod berłem pruskim i włączał się do wyścigu o europejską i światową dominację, a jednym ze środków do celu miały być kolonie. Cesarstwo objęło protektorat nad Afryką Południowo-Zachodnią w 1884 roku i zachowało go do 1915, gdy terytorium to zajęła Południowa Afryka (i aż do 1990 raczej nie chciała go oddać nikomu, z mieszkańcami włącznie).

Ale co z tym Caprivi! Otóż gdy Niemcy objęli ten teren, dość szybko zdali sobie sprawę z jego dość małej wilgotności. Kanclerz Leo von Caprivi bystrym okiem pruskiego urzędnika zauważał, iż taka sytuacja nie może mieć miejsca i podjął negocjacje z Brytyjczykami. Ci oczywiście chętnie perorowali z Niemcami, ale za darmo dostępu do większej rzeki (a tym bardziej pasażu do Tanganiki niczym korytarz gdański) Berlinowi oddawać nie chcieli. Tanio skóry nie sprzedali, bo Niemcy zgodzili się odstąpić Zanzibar (ten od Księcia w Nowym Jorku) i co ważniejsze Heligoland - strategicznie położoną wyspę na Morzu Północnym. W zamian za to niemiecka Afryka Południowo-Zachodnia uzyskała lądowy pas do rzeki Zambezi.

Z Caprivi wiąże się jeszcze jedno wydarzenie historyczne. Niedługo po wycofaniu się wojsk RPA, Armia Wyzwolenia Caprivi rozpętała wojnę wyzwoleńczą ludu Lozi, zamieszkującego także okoliczne państwa. Nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły chodziło tu jednak bardziej o walkę polityczną niż faktyczną secesję. Przywódców i bojowników CLA (Caprivi Liberation Army) nazwano zdrajcami, część z nich do dziś przebywa na uchodźctwie.

Namibia to w ogóle w sensie organizacyjnym niezwykły kraj. Po wycofaniu Afrykanerów zdecydowano, iż językiem urzędowym będzie angielski, ojczysty dla 1% populacji. Nawet wśród białych przeważa afrikaans, niemiecki i niderlandzki. Pozostałe języki są lokalnymi i pomocniczymi. Motywowano to faktem, iż państwo należy zjednoczyć. W tym celu wybrano neutralny język, żeby wszyscy byli poszkodowani po równo.
#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #retrologia
źródło: comment_HVEvwBM3vEmVGJRWNwpGR3owQYnXDvme.jpg
  • 1