Wpis z mikrobloga

Jeżeli chcesz doświadczyć kontaktu z dziełem, po którym twoje życie emocjonalne zmieni się raz na zawsze, to jesteś w dobrym miejscu. Zapytasz jak to jest, że wszyscy trenerzy rozwoju osobistego jeszcze mnie nie nienawdzą, a ja odpowiem KLIKNIJ TUTAJ, by to zobaczyć. Jeżeli spodziewasz się opowieści pełnej dyszących protagonistek, to śpieszę was uspokoić - Całość odbywa się w przedszkolu, a głównym bohaterem jestem ja sam, więc wątki +18 odpadają z miejsca. Jak wspomniałem całość miała miejsce w ośrodku poprawczym "Stumilowy Las". Pojeni zbożówką, może nie mieliśmy wyjścia na spacerniak, ale leżakowanie wywoływało w nas tyle samo emocji. W każdym razie, raz na jakiś czas dochodziło do pewnej wymiany między grupami... ja to nazywam przedszkolnym Erasmusem. Każdy pozostawia coś po sobie, ale bez imion i nazwisk * chociaż zdarzały się mózgi, dla których anonimową była ksywska superpiotrek123, nieistotne...* Pewnego dnia wbijam razem z Puchatkami na teren Tygrysków czy innych Prosiaczków, tfu... "To jest okazja na nowy start" - pomyślałem. Jedyne co udało mi się zrobić, to rozdzielić z moim bratem i tak z bliźniąt syjamskich staliśmy się dwujajowymi*nie chce mi się tego żartować*. W pewnym momencie wypatrzyłem różowy pasek 9/10, o czym postanowiłem poinformować wszystkich dokoła "Na 12 moja, zaklepuję!" - zerowa wiedza na temat obsługi zegarka, ale do tego jeszcze wrócimy. Okazało się, że moje zdolności telekinetyczne są na naprawdę wysokim poziomie, bo głupim patrzeniem w jej stronę zdobyłem jej zainteresowanie. Posłała po mnie kogoś ze swojej obstawy, żeby nie wyszło, że jej zależy. Komunikat był krótki, ale w przedszkolu ciężko o coś dłuższego i wykraczającego ponad normę europejską( ͡° ͜ʖ ͡°) "Ty i Ala, w bawialni, za 5min". Mówię "spoko", myślę "skoro ona była na 12, to 5min minie za... pójdę od razu, dam jej tę satysfakcję". Okazało się, że ta cała "bawialnia" to pomieszczenia 2mx4m, który uchodził za VIP room i składzik dla zepsutych zabawek #romantycznie. W każdym razie Ala cieszyła się tam pewnym posłuchem - jedna komenda "wyjdźcie" i zostaliśmy sami. W jednej chwili czas zwolnił, zacząłem rozkminiać, że to ta jedyna... ta z którą będę układał klocki lego do końca życia i robił przerwę na zabawę w dom... jak się okazało czas zwolnił tylko dla mnie, a w rzeczywistości wgapiałem się w nią z 5min... musiałem jej jakoś nieświadomie zaimponować albo myśleć na głos, bo wykonała pierwszy krok za mnie i dała mi buziaka... w jednej chwili uświadomiłem sobie, że mam wszystko czego mógłbym chcieć od życia... zapytała się mnie "Będziesz moim chłopakiem?" i w tej chwili bez namysłu odpowiedziałem "Nie"... Do dziś nie wiem, czy było to spowodowane strachem przed "poważnym" związkiem, czy przeświadczeniem o tym, że mogę mieć wszystko, ale podobne uczucie żywiłem później tylko do przedszkolanki... #takbylo #pasta