Aktywne Wpisy
Minieri +205
Najgorszy piątkowy ruch już za mną. Wydaje się że wszyscy już napojeni i najedzeni bo od godziny jest spokój. Doczytałem książkę, zrobiłem sobie kawę i czekam na poranny ruch, głównie taksówkarzy. Nie będę wspominał o pijanych chamach bo doskonale już wiecie że takich nie brakuje, a wydaje mi się że nieco zakłamują ogólny profil nocnych klientów stacji którzy w większości są jednak bardzo przyjaźni.
Tak jak się spodziewałem nastąpił wysyp studentów. Sam pamiętam swoje pierwsze tygodnie na studiach, masę poznanych ludzi i wypitego z nimi alkoholu, nie dziwi mnie więc że dziś co drugi klient miał na oko ze 20 lat. Kilku nawet spytałem o dowód, jakaś ta młodzież teraz taka niewyrośnięta :) Najzabawniejsze że większość z nich nie miała nawet pomysłu na to co chcieliby spożyć. Prawie każdy oczekiwał jakiejś propozycji, dziesiątki pytań o to czy te Garage to dobre p--o albo czy po 200ml najtańszego koloru będą mieli kaca czy lepiej wziąć czystą i coś do popicia. Przede wszystkim proponowałem coś do zjedzenia na ciepło i wcale nie dlatego że mam premie ze sprzedaży, tylko dlatego że trzeba uczyć przyszłość narodu że na pusty żołądek się nie pije. Najlepiej uczyć że w ogóle się nie pije, ale młodość ma przecież swoje prawa, a tym zapisanym w nieformalnej konstytucji jest to że musi się przecież wyszumieć.
W pewnym momencie zaskoczyłem sam siebie. Do okienka podeszło 2 Hiszpanów, albo innych Latynosów, tak czy owak operowali między sobą narzeczem obecnych mistrzów Europy w piłce nożnej. Dosłyszałem słowo "cerveza" i na pewniaka wystrzeliłem "cuanto cervezas?". Zaskoczeni zaczęli jakby nigdy nic mówić do mnie jakbym ich rozumiał a tak naprawdę rozumiałem jedynie "un poco" co starałem się im uświadomić. Pamiętałem jeszcze że szkoły wystarczająco tyle żeby wyłapać niemal wszystkie pojedyncze słówka, gorzej z ułożeniem ich w głowie w sensowne zdania lub kiedy sam chciałem coś skleić, ale to pewnie zupełnie normalne po długiej przerwie od używania języka. No i zgadnijcie jakie piwa wzięli? Corony xD Może jestem dziwny, ale wolałbym spróbować czegoś innego, lokalnego, chociaż na dobrą sprawę nie wiem co bym zaproponował bo u mnie w sumie tylko koncerniaki. Pewnie po prostu Perełkę.
W
Tak jak się spodziewałem nastąpił wysyp studentów. Sam pamiętam swoje pierwsze tygodnie na studiach, masę poznanych ludzi i wypitego z nimi alkoholu, nie dziwi mnie więc że dziś co drugi klient miał na oko ze 20 lat. Kilku nawet spytałem o dowód, jakaś ta młodzież teraz taka niewyrośnięta :) Najzabawniejsze że większość z nich nie miała nawet pomysłu na to co chcieliby spożyć. Prawie każdy oczekiwał jakiejś propozycji, dziesiątki pytań o to czy te Garage to dobre p--o albo czy po 200ml najtańszego koloru będą mieli kaca czy lepiej wziąć czystą i coś do popicia. Przede wszystkim proponowałem coś do zjedzenia na ciepło i wcale nie dlatego że mam premie ze sprzedaży, tylko dlatego że trzeba uczyć przyszłość narodu że na pusty żołądek się nie pije. Najlepiej uczyć że w ogóle się nie pije, ale młodość ma przecież swoje prawa, a tym zapisanym w nieformalnej konstytucji jest to że musi się przecież wyszumieć.
W pewnym momencie zaskoczyłem sam siebie. Do okienka podeszło 2 Hiszpanów, albo innych Latynosów, tak czy owak operowali między sobą narzeczem obecnych mistrzów Europy w piłce nożnej. Dosłyszałem słowo "cerveza" i na pewniaka wystrzeliłem "cuanto cervezas?". Zaskoczeni zaczęli jakby nigdy nic mówić do mnie jakbym ich rozumiał a tak naprawdę rozumiałem jedynie "un poco" co starałem się im uświadomić. Pamiętałem jeszcze że szkoły wystarczająco tyle żeby wyłapać niemal wszystkie pojedyncze słówka, gorzej z ułożeniem ich w głowie w sensowne zdania lub kiedy sam chciałem coś skleić, ale to pewnie zupełnie normalne po długiej przerwie od używania języka. No i zgadnijcie jakie piwa wzięli? Corony xD Może jestem dziwny, ale wolałbym spróbować czegoś innego, lokalnego, chociaż na dobrą sprawę nie wiem co bym zaproponował bo u mnie w sumie tylko koncerniaki. Pewnie po prostu Perełkę.
W
Siema mirki i mirabelki. Nigdy nie prosilem o pomoc, moze nikt tego nie zobaczy, ale sprobuje. Wczoraj w nocy starszej rodzince z mojej miejscowosci splonal dach nad glowa. Na szczescie uratowali sie z pozaru, ale dom... zreszta widac na zdjeciach. 10 zastepow strazy pozarnej walczylo od 2 w nocy do poznych godzin porannych. To dobrzy, uczciwi, ciezko pracujacy ludzie, znam ich osobiscie. Zbiorke zalozyl ich ziec. Prosze pomozcie plusujac, wykopujac znalezisko, oraz wplacajac chociaz symboliczne kwoty.
Link do znaleziska:
https://wykop.pl/link/7558449/pozar-domu-w-kielczy-prosba-o-wsparcie-dla-starszej-rodziny/
Link do zdjec z akcji oraz po niej:
Link do znaleziska:
https://wykop.pl/link/7558449/pozar-domu-w-kielczy-prosba-o-wsparcie-dla-starszej-rodziny/
Link do zdjec z akcji oraz po niej:
w minioną sobotę (27.05.2017) doprowadziłem do kolizji w Gdańsku na skrzyżowaniu ulicy Łostowickiej i alei Armii Krajowej, na wysokości pasa zieleni pomiędzy dwoma jezdniami alei Armii Krajowej. Jechałem prawym pasem ul. Łostowickiej w stronę Ujeściska. Minąwszy pierwszą sygnalizację świetlną zmieniłem pas na lewy -- na prawym w tym miejscu często tworzy się zator. Wykonując ten manewr straciłem okazję dostrzeżenia karetki pogotowia nadjeżdżającej z prawej strony aleją Armii Krajowej, na sygnałach świetlnych -- dźwięku nie usłyszałem mimo uchylonych szyb w aucie. Chwilę później już usłyszałem sygnał dźwiękowy nadjeżdżającej karetki, odruchowo zerknąłem w lusterka by ją zlokalizować (wszak z przodu nic wcześniej nie widziałem), przez co straciłem cenny czas na wyhamowanie. Pani jadąca przede mną zdołała się zatrzymać celem przepuszczenia ambulansu. Hamowanie było krótkie i z dość dużym impetem uderzyłem stojący przede mną samochód, przepychając go przed zbliżającą się ostrożnie karetką. Na szczęście pani kierującej Kią Cee'd nic się nie stało, tak samo i mnie, niestety nie można tego powiedzieć o moim samochodzie. Wina jest oczywiście moja. Nie mam wykupionego AC, więc wszystkie koszta naprawy muszę pokryć samemu. Zastanawiam się jednak, jak można uniknąć takiego zdarzenia. Karetkę usłyszałem dopiero gdy była bardzo blisko (dźwięk dotarł do mnie, gdy minęła stojącą ciężarówkę). Miałem niewiele czasu na reakcję, a jego większą część i tak straciłem na rozglądanie się w lusterkach. Do głowy przychodzi mi tylko tyle, żeby oprócz próby zlokalizowania karetki od razu po usłyszeniu sygnałów dźwiękowych rozpocząć zwalnianie. Może nie uniknąłbym kolizji, ale skutki byłyby mniej kosztowne. Co o tym sądzicie?
Czas na nagraniu jest nieprawidłowy, zegar jest opóźniony o godzinę. Wybaczcie moją jedyną, niecenzuralną kwestię.
Moim zdaniem autor nagrania miał wystarczająco miejsca przed poprzedzającym samochodem. Zawiódł niestety refleks i brak skupienia na drodze. Nie kumam jak niektórzy mogą mówić, że jechał mu na zderzaku.
Komentarz usunięty przez autora Wpisu
Można gdybać, że w takim przypadku powinna być większa odległość, ale głównym powodem jest brak skupienia i to przez to może się wydawać, że odległość była za mała.
1) Słyszymy karetkę, ale jej nie widzimy -- najpierw dbamy o bezpieczeństwo w swoim otoczeniu, dopiero potem szukamy ambulansu i ustępujemy pierwszeństwa (tak jak napisał @EliotImperio). Z analizy nagrania wynika, że karetka włączyła sygnał mniej więcej w momencie, gdy z mojej perspektywy zasłaniała ją ciężarówka; zamiast skupić się na tym co mam przed sobą rozglądałem się w lusterkach i gwałtownie zmniejszyłem odległość do samochodu jadącego z przodu.
2) Odległość -- przy jej ocenie trzeba liczyć się również z tym, że coś nas może rozproszyć, bo to się po prostu zdarza. 2-3 sekundy minimum, a przy dużym natężeniu ruchu skłaniałbym się nawet ku jeszcze większej odległości.
3) Obserwować uważnie zachowanie innych uczestników ruchu na sąsiednim pasie, gdy przejeżdżamy przez skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną (jak słusznie zauważył @taajniak). Jestem wyczulony na to, by nie wyprzedzać przed przejściem pozbawionym sygnalizacji, zastosowanie podobnej zasady w omawianym przypadku (hamująca Alfa Romeo na prawym pasie)