Aktywne Wpisy
Wiecie co to pacjento? To jakaś nowa forma? Dziś zobaczone u lekarza, na NFZ xd
pyroxar +32
Wziąłem kalkulator do ręki i jestem w ciężkim szoku: żeby móc dorobić się domu o powierzchni 250m, ziemię - muszę mieć 2,5 mln(nie mam ziemii). Obecnie, musiałbym na to pracować 40 lat, i odkładać wszystko co zarobię praktycznie. Nie jeść, nie mieć domu, nie mieć nic. Jeśli chcę żyć na obecnym poziomie, to oszczędzę do końca życia 500 tysięcy złotych max.
Innymi słowy, bez 2 etatów na raz, nie ma sensu myśleć
Innymi słowy, bez 2 etatów na raz, nie ma sensu myśleć
O czym to tak rozmyślałem? No o celach i marzeniach. Nie. Nie szukam nowego celu w życiu. Rozważania były bardziej ogólne. Wszystko zaczęło się od rozmowy z Małżonką na temat motywacji, gadek motywacyjnych, wszelkiej maści guru i motywatorów. Dyskutowaliśmy, jakie to ma zadania i czy w ogóle jest sens wierzyć, że poza nami samymi ktoś jest w stanie nas zmotywować. Sztuczki "Motywatorów" na mnie nie działały, nie działają i jestem przekonany, że nie będą działały. Wszelkie hasła slogany, którymi ludzie tapetują sobie życie, są pustymi frazesami. "Sky is the limit", "Możesz wszystko, wystarczy tylko chcieć", "Rób dziś, nie jutro" i wiele innych. "Think Big"... jest moim zdaniem najgorszym z tych wszystkich.
Ja jestem człowiekiem małych marzeń, których nie można nazwać nawet marzeniami. Wszystkie zaczynają się od tych samych słów: "Chciałbym kiedyś..." Może to mój sposób motywacji? Skupić się na małych, możliwych do osiągnięcia rzeczach, które w konsekwencji poprowadzą do coraz większych i śmiałych pomysłów. Dlaczego zaraz mam myśleć o WIELKICH SPRAWACH i w razie niepowodzenia zadręczać się, że się nie udało? Działa całe życie i nigdy ten sposób nie zawiódł. Ja w ogóle jestem dziwak, bo doceniam rzeczy małe jak kawa, którą mi zrobi żona po powrocie z pracy, jak to, że udało mi się w końcu zasadzić pomidory, jak to, że odbyłem ciekawą rozmowę z nieznajomym. Kiedyś nawet w środku nocy stałem i obserwowałem cienie, jakie tworzyła latarnia uliczna na ścianie jakiegoś garażu. Wzbudziłem tym zainteresowanie przejeżdżającego patrolu policji.
Dzisiaj siedząc nad filiżanką kawy, o tej siódmej rano i słuchając "Mumford and Sons" przypomniałem sobie kilka takich "Chciałbym kiedyś..." i uświadomiłem sobie, że teraz mogę powiedzieć: "Chciałem kiedyś...". Świadomość ta jest dla mnie bardziej pokrzepiająca niż wszystkie motywacyjne bullshity.
Chciałem kiedyś... mieć nawet malutki ogródek. Jako człowiek żyjący w kamienicy, zawsze chciałem mieć, choć skrawek ziemi przy domu, aby móc usiąść i wypić kawę na świeżym powietrzu, czy hodować pomidory.
Chciałem kiedyś... wesprzeć kogoś na Kickstarter, PolakPotrafi, etc. Albo nie było mnie na to stać, albo nie wierzyłem w projekty. Do czasu jak trafiłem na Justin'a Rhodes'a i jego rodzinę Ich codzienne vlogi oglądam, od jakiegoś czasu aż zaczęła mi się udzielać chęć samodzielnego hodowania żywności. No i mam dzięki nim nowy ulubiony kubek, który jest mocno eksploatowany.
Chciałem kiedyś... przejść 30 kilometrów. Udało mi się to jeszcze w liceum. Spakowałem plecak, ubrałem się i pomaszerowałem. Zajęło mi to 24 godziny ale większość tego czasu zachwycałem się Mazurskimi widokami i nie szczędziłem czasu na zadumę. No i jeszcze była noc przy ognisku.
Chciałem kiedyś... nauczyć się strzelać. No i się nauczyłem. Przy okazji wyszło, że strzelanie na długie dystanse nieźle mi idzie.
Chciałem kiedyś... pójść na koncert AC/DC. O tym już kiedyś nawet pisałem. Chciałem, odkąd pierwszy raz usłyszałem "Back in black".
Chciałem kiedyś... rysować. Zawsze powtarzałem, że nie umiem. Udowodniłem sobie ostatnio, że było to kłamstwo. Teraz to jest rzecz, która cały czas zaprząta mi głowę. Efekty zresztą znacie bo od czasu do czasu wrzucam coś pod #czarnynotatnik
Lubię małe rzeczy... małe przyjemności... otwierają mi one oczy i pokazują, że życie to nie tylko Wielkie Sprawy.
A moje ostatnie "Chciałbym kiedyś..." to:
Chciałbym kiedyś odwiedzić jakąś destylarnie whiskey i napić się takiej whiskey tuż przed rozlewem do butelek.
#postmanstories
Komentarz usunięty przez autora
Fakt. Angielskie ogródki mają swój nieoceniony urok. To jedna z rzeczy, która mi się w Anglii podoba. Większość domów te ogródki ma.
Ty dzis miales kawe w ogrodzie a ja scinalem zywoplot bo po deszczach zarosl okrutnie. Milego dnia!
@Old_Postman Glenkinchie na obrzeżach Edynburga. Jest bus z centrum który zabiera na umówione wycieczki i oprowadzanie tam na miejscu. Cały proces produkcji, składowanie - wszystko widzisz - a na końcu degustacja i kilka mega ciekawostek przy okazji tego. Takich ciekawostek że mózg robi wow w trakcie degustacji bo je po prostu czujesz :O
@Old_Postman: Hasło motywacyjne niedojrzałych ludzi. ;)
@Old_Postman:
Polecam więc >> http://www.filmweb.pl/film/Whisky+dla+anio%C5%82%C3%B3w-2012-624521 :)
Chciałbym kiedyś odwiedzić jakąś destylarnie whiskey i napić się takiej whiskey tuż przed rozlewem do butelek.
To leć, coś Cię powstrzymuje? :) Nie wiem jak tam masz z pracą ale chyba da się to ogarnąć w jeden weekend np. pociągiem albo przez blablacar. Ja byłem na urlopie w Szkocji i bardzo mi się tam podobało. Piękny Edynburg, dobre piwo, te małe bary, dobra szkocka, zamki, pyszna rybka prosto z Morza Północnego...