Wpis z mikrobloga

Niedawno pożegnaliśmy wielkiego muzyka, Chrisa Cornella. Dołączył on do dwóch innych wielkich muzyków grunge'owych - Kurta Cobaina i Layne'a Staley'a. W tym wpisie skupię się na zespole tego ostatniego.
Grunge po dziś dzień kula się głównie po osobach wychowanych w latach 80 i 90. Jednakże o ile Nirvanę zna każdy, Pearl Jam większość, Soundgarden też znaczna część ludzi, o tyle jeśli chodzi o Layne'a i ekipę to można się zastanowić.
Z czwórki z Seattle, to właśnie Alice in Chains wydawało mi się zawsze najmniej znane. Pomimo faktu, że brat w latach 90 miał dziesiątki kaset, w tym właśnie album Facelift, o tyle najmniej pamiętałem właśnie o nich. A to duży błąd. Zważywszy na to, że pierwszy album to pieprzony majstersztyk.
Prawdziwym hitem okazał się drugi utwór na płycie. Kawałek który niejako jest klasyką grunge'u.
Utworem zachwycali się zarówno Metallica, David Draiman z Disturbed, czy Brian Welch z KoRn.
O samym znaczeniu utworu można przeczytać nawet na wikipedii - Layne pisał o cenzurze rządowej i... no właśnie, jak to sam określił - "jedzeniu mięsa widzianego oczyma tych marnych cieląt". Najwyraźniej historia o tym jak została przygotowana cielęcina wpłynęła na Staley'a aż za bardzo. Ale to i lepiej - możemy dzięki temu podziwiać ten oto utwór.
Ja tymczasem zostawiam Was z legendą grunge'u i życzę miłej nocy.

Alice in Chains - Man in the Box

#dawkamuzykiarmando #aliceinchains #90s #grunge
A.....0 - Niedawno pożegnaliśmy wielkiego muzyka, Chrisa Cornella. Dołączył on do dwó...
  • 8
  • Odpowiedz
@Armand0: ja zawsze miałem wrażenie, że to Soundgarden jest tym najmniej popularnym zespołem, trudnym. Klasę Cornella każdy doceniał, ale reszta była trochę na uboczu. Co do twórczości AiC, to wydaje mnie się, że z każdym rokiem jest coraz bardziej doceniana, a świat sobie powoli przypomina, że był taki gość jak Layne Staley.
  • Odpowiedz
Oooo, co tu się wyprawia, panno @BellaCwir, dziękuję za zwrócenie uwagi. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@Armand0 @chalmi mi się wydaje, że niestety do tego wszystkiego wpływ na mniejszą popularność AiC miał również fakt, iż niestety Layne miał te słynne problemy z dragami, które z kolei odbijały się na jego zdrowiu i dalej - jak się nie mylę, to w sumie zaczęło się odbijać wyraźnie od '94 - przez to wszystko Alicja nie mogła regularnie koncertować ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Ale też nie zapominajmy, że Alicja dobitnie pokazywała, że jednak potrafiła odnosić sukcesy - na przykładzie "Jar Of Flies" - była pierwszą EP-ką w
  • Odpowiedz
@Armand0: Dla osób patrzących z pewnym wiekowym dystansem, ta nazwijmy to notatka, to totalne spłycenie tematu do maksimum. Chris i Soundgarden, dobra a co z Audioslave? Powiedziałbym że fenomenalny pokaz kunsztu, no ale po co, wszystko już powiedziane. Ten okres naprawdę obfituję w wiele kapel które naprawdę pięknie brzmią, Kyuss, Stone Rosses, Stone Temple Pilots itd..I ani Korn, ani Nich Inch Nails czy choćby Soundgarden nie są lepsze. Te Kapele
  • Odpowiedz
@chalmi: Mi z kolei wydaje się, że właśnie Soundgarden bywało częściej puszczane. Aczkolwiek ciężko jest teraz to stwierdzić - musielibyśmy się cofnąć do lat 90.
Jeśli chodzi o to czy świat sobie przypomina, to lwia część osób raczej dalej nie ma pojęcia o Alice in Chains. Inaczej było chwilę po śmierci Staley'a. To samo jest teraz z Cornellem - sporo ludzi teraz nagle słucha Soundgarden. Dlaczego? A bo śmierć nakręca branżę muzyczną nie od dziś.

@poloyabolo: Jeśli chodzi o problemy z dragami, to w sumie większość muzyków miało te problemy, że albo odpływało w dragi, albo w alkohol. Tudzież w jedno i drugie. I to nie tylko w latach 90 - zajebistym przykładem jest choćby i Sid Vicious. Co do brata, to ogólnie rodzeństwo wszczepiło mi różną muzykę - Od disco, przez grunge, nawet po rap. Także dostęp do kaset swego czasu był.

@Fedain: Jeśli chodzi o spłycenie tematu, to nie miałem zamiaru rozwijać się zbytnio na temat grunge'u. Jedyne co miałem na celu, to przywołanie (jak zawsze) pewnych wspomnień o muzyce.
  • Odpowiedz
@Armand0: Fakt, ale mówię tutaj o konkretnym przypadku Layne'a, bo jakby nie patrzeć, przerwy w koncertowaniu i egzystowaniu zespołu z pewnością dobrze nie wpływają na rozwój popularności zespołu. ( ͡° ͜ʖ ͡°) O to mi chodziło. Bo jednak mimo tego, że mnóstwo artystów ćpało, to jednak dalej żyją i grają (wystarczy spojrzeć na takiego Iggy'ego Popa, Keitha Richardsa czy innego Ozzy'ego ( ͡° ͜ʖ
  • Odpowiedz