Podobnie jak w przypadku OPa, moje pierwsze dni tak samo wyglądały. Z Warszawy do Rzeszowa, autobus o godzinie 5 z Dw. Zachodniego. Odprowadzenie mnie za punkt honoru obrał sobie ojciec, wtedy jeszcze był w służbie, dziś oficer rezerwy. Chłop się wzruszył, uścisnął mnie mocno, rzucił kilka ojcowskich i wojskowych słów do ucha i pierdzielony, stał tam i czekał aż autobus odjedzie z peronu i wyskoczy na trasę. Widziałem jak z daleka mi machał. Podróż trwałą jakieś 5 godzin. W Rzeszowie piździ. Niesamowicie. Czapki nie miałem, tylko moją grzywę z włosów. Na dworcu widzę dwóch typów, którzy coś szukają w telefonie. Wsiedli bodaj w Ostrowcu Świętokrzyskim. Podbiłem, zapytałem - trafiłem, też do woja, do tej samej JW. Podjechaliśmy taksą. Kawałek był, a zapłaciliśmy dychę. Pieprzoną dychę za spory kawałek, gdzie w Warszawie musiałbym zbulić 20 a może i 30 zł za ten sam odcinek. Przed jednostką ruch nijaki, wchodzimy od strony klubu, przy okazji jeszcze jeden gość się nawinął, nie pamiętam już kto.. Idziemy, wchodzimy od strony klubu. Przed nim szeregowy w pełnym oporządzeniu, pod bronią. Trochę hucpa, ale miło się zrobiło. Wchodzimy, inny szeregowy nas przejmuje. Miałem na karcie powołania godzinę 12, jako ostateczną do stawienia się. Ludzie się zbierali, większą grupą, gdy zostawiliśmy rzeczy w szatni, minęliśmy na schodach chłopaków takich jak my, tylko, że łysych. To był pierwszy pluton, ale o tym dowiedziałem się później. Siedzieliśmy, to partiami wysyłano nas do pani porucznik-psycholog, to partiami na obcinkę. Ja miałem zabawną sytuacje. Miałem cholernie bujną grzywę, którą zawsze zaczesywałem do tyłu, zgodnie z dawną modą ( ͡°͜ʖ͡°) jak Hans z Wehrmachtu. Koledzy to widzieli, ubaw mieli żołnierze z 21 kompani rozpo, która nas pilnowała (a później w większości to żołnierze z tej kompanii nas szkolili). Gdy przechodziłem, idąc na ścinkę, jeden uderzył drugiego łokciem i mówi "Patrz na tego". Gdy wróciłem mieli niezły ubaw, bo nagle stałem się inny. Tak, obcinają na zero. Radziecki zwyczaj nadal żywy w WP ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ Czekaliśmy, dość długo, bo lekarz miał do obskoczenia prawie 150 typków w 1bsp na Lwowskiej, a jeszcze my. W dodatku dwóch typów się spóźniało. Finalnie lekarz przyjechał grubo po misce, my głodni, dwóch typów się nie stawiło - jeden był w szpitalu, drugi coś tam coś. W końcu zebraliśmy dupy, swoje rzeczy, ruszyliśmy na kompanię. Ulokowali nas na parterze 1 kompanii dowodzenia. Torby na wozy, dupy w troki na plac, jedziemy po wyposażenie na Lwowską. Szło to nawet sprawnie, dostawaliśmy wszystko nowe. Nowe wz. 2010, nowe zimowe buty, bechatki mimo starego wzoru, też były nowe. Miało to praktyczne zastosowanie - mundury, które zdawało się na koniec SP, leciały dla zawodowych na #!$%@? na poligonach. O ile spodnie, bluzę i kurtkę przymierzaliśmy i mieliśmy wybór, tak piżamy, koszulki czy bgsy dostawaliśmy na oko ;) I tak, jako chudy szczaw z 166 cm wzrostu, #!$%@?łem w piżamie na 180 XD Beret za mały, cisnął (potem #!$%@?łem koledze z gałęzi, miał o 1 rozmiar większy [57 miał], ale pasował idealnie, zrobiłem to jeszcze przed układaniem beretow). Z plecakami wypełnionymi szpejem, naszymi rzeczami, #!$%@?śmy się do autobusu i jazda na jednostkę. Tam szybka kolacja - panzerwafle, dwie konserwy: jedna małpa, druga pasztet; w #!$%@? batoników, soczków, woda, dżem - kaloryczne, ale potrzebne. Nie macie pojęcia jak szybko spalacie całe żarcie w wojsku. Chyba zbytnio się #!$%@?śmy, bo podczas toalety zrobili nam pokaz tego, jak szybko się można umyć. Z 7 minut, zrobiły się 3 xD ludzie pół goli, czasami goli #!$%@? z łazienki do izb. Ja w pośpiechu wyleciałem bez bluzy dresowej (bo obowiązywał dres na kompanii). Wcześniej pokazano nam jak ścielić wóz, tylko raz miałem pilota, ale to dlatego, że jakiś trep pamiętający zetę kłócił się z kolegą z nadzoru (też zeta), dokąd ma sięgać koc w konfiguracji wozu na dzień xD to #!$%@? mój wóz i jeszcze kilka. Tak minął mi pierwszy dzień, zasnąłem szybko, bowiem nie spałem od ponad 24h. Chcecie więcej?
@Francisco_dAnconia: Tak, ja byłem na dole, kolega na gałęzi. Łącznie 18 wozów w izbie było, większa część mojego plutonu. Mało tego, mój wóz był niemal na wprost drzwi ( ͡°͜ʖ͡°)
@NukeOps: w koncu ktos nizszy ode mnie xD 170 here Ode mnie z druzyny najwiecej na kompanii sie wykruszylo ludzi i pod koniec 7 osob w izbie spalo. Prawie jak w apartamencie tyle miejsca wolnego :p
@kamilbr02: Zdrowie. Siedzącym trybem życia psujemy własny kręgosłup, ja mam zmiany zwyrodnieniowe i dyskopatię w odcinku szyjnym i piersiowym, generalnie ruch pomaga. Dlatego się zaciągnąłem do woja, ale było jeszcze gorzej. Jak mnie złożyło na pasie taktycznym w pewien czwartek, tak w piątek już wniosek przed dowódcę drużyny poszedł w górę. @Prokurator1990: Nie, bo zrezygnowałem. Szanse są bardzo małe na zostanie zawodowym. Odsiew jest na komisji lekarskiej i poradni psychologicznej.
i robię tag #opowiescizprzygotowawczej
#wojskopolskie
Przyklejam treść komentarza z wpisu Francisco
Podobnie jak w przypadku OPa, moje pierwsze dni tak samo wyglądały. Z Warszawy do Rzeszowa, autobus o godzinie 5 z Dw. Zachodniego. Odprowadzenie mnie za punkt honoru obrał sobie ojciec, wtedy jeszcze był w służbie, dziś oficer rezerwy. Chłop się wzruszył, uścisnął mnie mocno, rzucił kilka ojcowskich i wojskowych słów do ucha i pierdzielony, stał tam i czekał aż autobus odjedzie z peronu i wyskoczy na trasę. Widziałem jak z daleka mi machał. Podróż trwałą jakieś 5 godzin.
W Rzeszowie piździ. Niesamowicie. Czapki nie miałem, tylko moją grzywę z włosów. Na dworcu widzę dwóch typów, którzy coś szukają w telefonie. Wsiedli bodaj w Ostrowcu Świętokrzyskim. Podbiłem, zapytałem - trafiłem, też do woja, do tej samej JW. Podjechaliśmy taksą. Kawałek był, a zapłaciliśmy dychę. Pieprzoną dychę za spory kawałek, gdzie w Warszawie musiałbym zbulić 20 a może i 30 zł za ten sam odcinek. Przed jednostką ruch nijaki, wchodzimy od strony klubu, przy okazji jeszcze jeden gość się nawinął, nie pamiętam już kto.. Idziemy, wchodzimy od strony klubu. Przed nim szeregowy w pełnym oporządzeniu, pod bronią. Trochę hucpa, ale miło się zrobiło. Wchodzimy, inny szeregowy nas przejmuje. Miałem na karcie powołania godzinę 12, jako ostateczną do stawienia się. Ludzie się zbierali, większą grupą, gdy zostawiliśmy rzeczy w szatni, minęliśmy na schodach chłopaków takich jak my, tylko, że łysych. To był pierwszy pluton, ale o tym dowiedziałem się później. Siedzieliśmy, to partiami wysyłano nas do pani porucznik-psycholog, to partiami na obcinkę. Ja miałem zabawną sytuacje. Miałem cholernie bujną grzywę, którą zawsze zaczesywałem do tyłu, zgodnie z dawną modą ( ͡° ͜ʖ ͡°) jak Hans z Wehrmachtu. Koledzy to widzieli, ubaw mieli żołnierze z 21 kompani rozpo, która nas pilnowała (a później w większości to żołnierze z tej kompanii nas szkolili). Gdy przechodziłem, idąc na ścinkę, jeden uderzył drugiego łokciem i mówi "Patrz na tego". Gdy wróciłem mieli niezły ubaw, bo nagle stałem się inny. Tak, obcinają na zero. Radziecki zwyczaj nadal żywy w WP ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Czekaliśmy, dość długo, bo lekarz miał do obskoczenia prawie 150 typków w 1bsp na Lwowskiej, a jeszcze my. W dodatku dwóch typów się spóźniało. Finalnie lekarz przyjechał grubo po misce, my głodni, dwóch typów się nie stawiło - jeden był w szpitalu, drugi coś tam coś. W końcu zebraliśmy dupy, swoje rzeczy, ruszyliśmy na kompanię. Ulokowali nas na parterze 1 kompanii dowodzenia. Torby na wozy, dupy w troki na plac, jedziemy po wyposażenie na Lwowską.
Szło to nawet sprawnie, dostawaliśmy wszystko nowe. Nowe wz. 2010, nowe zimowe buty, bechatki mimo starego wzoru, też były nowe. Miało to praktyczne zastosowanie - mundury, które zdawało się na koniec SP, leciały dla zawodowych na #!$%@? na poligonach. O ile spodnie, bluzę i kurtkę przymierzaliśmy i mieliśmy wybór, tak piżamy, koszulki czy bgsy dostawaliśmy na oko ;) I tak, jako chudy szczaw z 166 cm wzrostu, #!$%@?łem w piżamie na 180 XD Beret za mały, cisnął (potem #!$%@?łem koledze z gałęzi, miał o 1 rozmiar większy [57 miał], ale pasował idealnie, zrobiłem to jeszcze przed układaniem beretow). Z plecakami wypełnionymi szpejem, naszymi rzeczami, #!$%@?śmy się do autobusu i jazda na jednostkę. Tam szybka kolacja - panzerwafle, dwie konserwy: jedna małpa, druga pasztet; w #!$%@? batoników, soczków, woda, dżem - kaloryczne, ale potrzebne. Nie macie pojęcia jak szybko spalacie całe żarcie w wojsku. Chyba zbytnio się #!$%@?śmy, bo podczas toalety zrobili nam pokaz tego, jak szybko się można umyć. Z 7 minut, zrobiły się 3 xD ludzie pół goli, czasami goli #!$%@? z łazienki do izb. Ja w pośpiechu wyleciałem bez bluzy dresowej (bo obowiązywał dres na kompanii). Wcześniej pokazano nam jak ścielić wóz, tylko raz miałem pilota, ale to dlatego, że jakiś trep pamiętający zetę kłócił się z kolegą z nadzoru (też zeta), dokąd ma sięgać koc w konfiguracji wozu na dzień xD to #!$%@? mój wóz i jeszcze kilka.
Tak minął mi pierwszy dzień, zasnąłem szybko, bowiem nie spałem od ponad 24h. Chcecie więcej?
@NukeOps: w koncu ktos nizszy ode mnie xD 170 here
Ode mnie z druzyny najwiecej na kompanii sie wykruszylo ludzi i pod koniec 7 osob w izbie spalo. Prawie jak w apartamencie tyle miejsca wolnego :p
Komentarz usunięty przez autora
@Prokurator1990: Nie, bo zrezygnowałem. Szanse są bardzo małe na zostanie zawodowym. Odsiew jest na komisji lekarskiej i poradni psychologicznej.