Wpis z mikrobloga

@Adatoniewypada: Ta historyjka kończy jak na razie cykl przygód z moim udziałem. Magda, dzięki. #empiriarandki #bridgetjonesdlaubogich
Przygoda z psychologiem skutecznie odepchnęła mnie od randkowania. Wylogowałam się. Totalnie. Log out. Już mówiłam wcześniej, że miałam kolejkę górską w życiu. Przeprowadzka, w międzyczasie umawianie się z ludźmi, którzy chcieliby wynająć obecne mieszkanie, zbieranie manatów, latanie po lekarzach medycyny pracy, kompletowanie dokumentów, chodzenie jeszcze do starej roboty, zamieszanie, karuzela. I nagle. Koniec. Chwila oddechu – tydzień bezrobocia. Patrzę na te wszystkie już prawie spakowane manaty. Pudła. I tak sobie kwękam cichutko pod nosem. Chwileczkę, no dobra, kilka dni.

Rozdział ósmy: słodki gorzki koniec
Po czasie, weszłam z ciekawości na różową. Plurureuurerueuruu.
- Zaraz, ja tę gębę już widziałam – pomyślałam. Fajny facet. Dobrze mu z oczu patrzy. W moim typie. Gdzie ja miałam oczy? Zaakceptowałam. Po dwóch godzinach przyszła wiadomość.
- Cześć, przepraszam, że tak namolnie wysyłałem Ci te powiadomienia, ale to co napisałaś o sobie na swoim profilu było niesamowicie… Oryginalne. Oczywiście, istotne jest to jak wyglądasz, ale to co napisałaś bardzo mnie urzekło. Jestem D.
- Miło mi to słyszeć, po prostu jestem szczera. A.
- Rozumiem ;), ale chodzi o to że… kurde, napisałaś to tak, jakbyś wiedziała co chcę przeczytać.
- Nie przesadzajmy.
- Nie, no serio.
Westchnęłam sobie. Pogadaliśmy chwilę i zniknęłam. Dałam sobie na wstrzymanie, pojawiałam się sporadycznie, odpisywałam w miarę możliwości. Ale, któregoś dnia nastąpił przełom. Pamiętam była niedziela. Byłam #!$%@? niemiłosiernie i stwierdziłam, a #!$%@?, wejdę, zobaczę co tam słychać. Odpisałam D. i poszła lawina. Zaciekawił mnie, tajemnicza praca, zgadywanki, podobna muzyka, nie padło ani razu pytanie ,,co tam?”, którego nienawidzę z całego serca. Przyszła pora przeprowadzkę, więc brak internetów. Przeprosił, że to tak nie powinno wyglądać, ale podał mi swój numer. Gadaliśmy przez telefon codziennie przynajmniej przez 2 godziny albo i nawet dłużej. Dawno nie rozmawiałam z kimś w taki sposób. Bardzo dawno. I od dawna tak mało nie spałam. Ale, nie płakałam z tego tytułu. Strasznie ubolewał nad tym, że jestem chora i szybko muszę wyzdrowieć, bo chciałby się ze mną spotkać, ale za to śmiał się, że dzięki temu mam seksowny głos jak Phoebe w jednym z odcinków Przyjaciół, więc w sumie może chwilę poczekać.
Przyszedł piątek, 19. Stare Miasto. To była najlepsza randka mojego życia. I niech te wspomnienia zostaną tylko dla mnie. Powiem tyle, tak mężczyzna powinien traktować kobietę. I traktował mnie tak przez dwa miesiące.
Musiał wyjechać, sprawy służbowe, ograniczony kontakt, no cóż taka praca. Wreszcie wrócił. Ja szczęśliwa #!$%@? na zakupy, zrobię kolacje i wiadomo szmery bajery. Lecę z językiem na brodzie do domu. Nie zadzwonił wcześniej, że jedzie, co wydało mi się dziwne. Ale ok. Widzę, że jego samochód skręca w moją uliczkę. No to się spotkamy na klatce. Ja zdążyłam już wejść, on jeszcze nie. Myślę sobie: ki #!$%@?? Może niesie mi kwiaty? Ooo, jak to miło z jego strony. W końcu wszedł na klatkę i się na mnie patrzy bo stoję w drzwiach w kurtce. Nie miał kwiatów.
- Gdzieś się wybierasz?
- Nie, wróciłam z zakupów. Coś się stało? Czemu masz taką dziwną minę?
No i bam.
Bam.
Bam.
Baam….
No i cóż. Nie chciał powiedzieć o co chodzi przez godzinę, ale w końcu się zebrał. W życiu nie widziałam, żeby ktoś odpalał w takim tempie jednego peta od drugiego – nawet ja tyle nie palę. No i nie zgadniecie. Przyjechał specjalnie tyle kilometrów, żeby mi powiedzieć, że to jednak nie to z jego strony, że nie chce mnie skrzywdzić. I nie. Nie mówił tego ironicznie i oklepanie, był w tym naprawdę szczery. Tak szczery, że aż w pewnym momencie się popłakał, bo cytuję ,,jest mi tak przykro, jak nigdy jeszcze w życiu, że nie mogę Ci dać tyle zaangażowania i miłości, co ty dałaś mi przez te dwa miesiące”.
- Nic nie powiesz? Nie będziesz krzyczeć? Nie uderzysz mnie? Nie rzucisz niczym? Powiedz cokolwiek!
- Nie, nie będę.
- Ale nic nie mówisz, to dziwne, ty zawsze mówisz, albo chociaż wydajesz z siebie jakieś dźwięki, nucisz! Cokolwiek!
- Wiesz… jest mi po prostu przykro, tak po ludzku, cholernie przykro.
Uszanowałam jego decyzję. Żegnaliśmy się, a on miałam wrażenie, że chce zapamiętać moją twarz. Dostałam buzi w czółko i ten cholerny ładny uśmiech.
I czasem tak jest, po prostu, po ludzku, cholernie przykro, ale trzeba szanować uczucia innych. Zachował się świetnie i bardzo go za to szanuję. Straciłam faceta, ale zachowałam przyjaciela. Do tej pory czasem pytam ,,co tam?” ( ͡º ͜ʖ͡º).

#randka #tinder #zaadoptujfaceta
  • 13
  • Odpowiedz
@Adatoniewypada fajne te Twoje wpisy :-) nie wiem na ile to prawda bo sam w 2012 miałem konto na Piekielnych gdzie napisałem ponad 20 wpisów na głównej... Wszystkie wymyślone, nikt się nigdy nie pokapowal XD

Jak to prawda to życzę Ci takiego faceta, tym razem będącego na tak ;-)
  • Odpowiedz
@Adatoniewypada: jeszcze nie przeczytałem ale pozwolę sobie udzielić.
Moja złota rada NA WSZYSTKO. Żeby zmanifestować szczęście, obfitość, miłość trzeba to mieć najpierw w sobie. Jeżeli tego w sobie nie mamy to próba zdobycia tego "od zewnątrz" kończy się fiaskiem.
  • Odpowiedz
@Adatoniewypada: Spoko wpis. Faktycznie, trochę jak pamiętnik. Absolutnie nie moje klimaty. Myślę, że jak wrzucisz na strony stricte pod opowiadania, to wzbudzisz większe zainteresowanie.
Wykop to tylko pasty ( ͡° ͜ʖ ͡°).
  • Odpowiedz