Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #bossanova #muzykabrazylijska

#26
Nara Leão - Samba de Uma Nota Só

moja Brazylia to nie są piórka w dupie, kolorowe pióropusze, odblaskowe stroje i karnawały. to nie są coroczne, kilkunastosekundowe przebitki w wiadomościach, na których pokazują wam cały ten huczny i obrzydliwie zakłamujący rzeczywistość festyn. moja Brazylia to zupełnie inne miejsce. moją Brazylię stworzyłem niejako sam, tak samo jak większość miejsc, do których chętnie się udaję gdy wypadnę z tego "zdroworozsądkowego oszustwa". moja Brazylia jest niestety dosyć mała...

tam gdzie znajduje się moja Brazylia jest miejsce tylko i wyłącznie na zrozumienie. nie zadające pytań, użyczające całego ramienia, oddające ostatni kawałek pizzy zrozumienie. powiedziałbym nawet, że muzyka regionu, który sobie upodobałem rozumie mnie najlepiej na świecie gdy po nią sięgam.

banale to wszystko ale wiecie... jak coś wam doskwiera, jakaś trywialna rzecz, gorączka, jakieś bóle, albo coś bardziej wstydliwego, to idziecie do lekarza pierwszego kontaktu, gdzie pełni wiary, że czeka tam na was ludzka empatia, empatia bijąca od drugiego człowieka(który wykonuje "tylko" swój zawód, niekoniecznie z powołania), empatia, która paruje z oczu i wybrzmiewa w głosie. zamiast tego na wasze nieco stłumione, ale drżące nadzieją - Dzień dobry - słyszycie, ledwo(bo za lichą pensję!) wydyszane, przez mało przejętą całą sytuacją poczciwą starszą panią- Dobry, czego? i to jest moment kiedy zdajecie sobie sprawę, że coś poszło nie tak w rozwoju naszej cywilizacji.

i niestety... teraz co do kwestii leczenia duszy, czy tam sfery uczuciowo-emocjonalnej. największy problem w tym, że takie leczenie zawsze jest procesem długim, męczącym, nie zapewniającym liniowo szybującego wskaźnika, który odzwierciedla kondycję waszego "ja". bywa że ten proces trwa całe życie i uciążliwe objawy można tylko na chwilę rozproszyć w powietrzu, a potem i tak wszystko osiada mu na plecach. zazwyczaj człowiek chce zrobić to w pojedynkę. często jest za późno gdy zda sobie sprawę, że jedyne co osiągnął w ten sposób, to wpadnięcie do kilkumetrowego dołka, który sam sobie wykopał.

jednak za każdym razem gdy uda mi się zarzucić plecak na plecy, do którego wpakowałem, pod wpływem nagłego impulsu i iskry Bożej, nieco odwagi i życiowego wigoru, jestem w stanie w ułamku sekundy, znaleźć się w tej mojej żółto-zielonej chałupce nad wodą. i odnaleźć te części układanki, które stale ode mnie odpadają... żenujące tak wiem. ale jak zawodzi człowiek, to tak jest.

a kwestia rozmiarów tej mojej Brazylii? sami słyszycie, że to miejsce tych wszystkich zawstydzonych zastanym. rozczarowanych codziennym. i smutnych z wyboru ludzi, którzy udają, że jest zupełnie inaczej.

no właśnie... wydaje mi się, że największym wyzwaniem jest, żeby wprowadzić tam do swojej krainy kogoś jeszcze. i nie mówię tu tylko o przygotowaniu odpowiedniej przestrzeni, ale sprawieniu, że ten ktoś będzie czuł się jakby to była też jego Brazylia i zadbać by grała tam Samba na dwie a nie jedną nutę...
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #bossanova #muzykabrazylijska 

#26
Nara Leão - S...
  • 1
  • Odpowiedz