Resztka procadomów z tego tygodnia i więcej nie będzie, bo urlop.
Ciekawa sytuacja mi się przytrafiła. Jak codzień, jechałem sobie Mogilską od Mogilskiego ku Hucie - ścieżka jest, ale po drugiej stronie drogi. Na Mogilskiej 2 pasy, ruch stosunkowo nieduży, więc jedzie się w miarę bezpiecznie i samochody wyprzedzają mnie spokojnie lewym pasem. Ale nie wszystkie. Pierwszy raz w tym roku ktoś użył klaksona. Myślałem, że może coś zaszło, odwracam się w jego stronę, żeby sprawdzić, czy nie trzeba uciekać na chodnik, a tam pasażer czerwonej yariski jadącej jak należy lewym pasem pokazuje mi fucka. Ot tak, po prostu. Baba za kieronicą trąbi, a buc pokazuje palec. "Ty bucu!" - myślę.
Przy nawrotce na wysokości Platinium złapało ich czerwone światło. Podjeżdżam więc dopytać kulturalnie o co chodzi, ale nie zdążyłem buzi otworzyć, bo pasażer wyskoczył i zaczął drzeć swoją, że nie mam prawa, że ch jestem, że k*a po**ło mnie i w ogóle że ścieżka jest nowa nieśmigana po drugiej stronie torów i mam wyp**ać i nią jechać. Tu dla bezpieczeństwa robię zdjęcie tablicy rejestracyjnej. No to ja mu kulturalnie - jeszcze - mówię, że ścieżka owszem, ale po drugiej stronie i nie mam obowiązku i dopiero na wysokości poliscji rozpoczyna się ścieżka w moją stronę i chętnie (jak codzień) na nią zjadę.
Po chwili z auta wysiadła pani prowadząca. Myślałem, że powie: "weź Janusz, przestań, nie rób wiochy Janusz, jedziemy do domu" - jak to zwykle w podobnych sytuacjach Karyny robią. Ale nie, ona też z pyskiem na mnie, że mam wyp**ać i powtarza to co on wcześniej. A on zdopingowany wsparciem niewiasty wchodzi na kolejny level i twierdzi, że mi zaraz jenie. No to ja mu na to, że zapraszam, jednakowoż nie podniósł rękawicy (wiem, 69 kg na rowerze w butach SPD budzi respekt), ja bym na jego miejscu nawet z auta nie wysiadł.
No ale ryje drą wciąż, za nimi na Mogilskiej już korek, a ja się zastanawiam co począć. I w tym momencie typ wyjeżdża mi z tekstem: "Umyj se k*a ten rower". A rower myty cześciej niż auto, tyle, że rano w deszczu 80 km zrobił, więc się lekko upaprał. Nie zdzierżę. "A ty se zęby umyj, bo ci z gęby śmierdzi" - mówię już niekulturalnie i stwierdzam w duszy, że nie odpuszczę. Nie będzie mi mówił, kiedy mam myć rower!
A on mi na to, że mi jnie, że ścieżka, że nie ma prawa, że poj***ny jestem, że na policje zadzwoni, ale numeru nie zna.
W międzyczasie dostrzegłem identyfikator jednej z miejskich jednostek za szybą (nie będę pisal której, żeby nie robić jej czarnego PR, bo sama jednostka zachowała się bardzo fajnie - o tym za chwilę). Chciałem go też sfotografować, żeby mieć sięcej szczegółów na pamiątkę, ale Karyna szybka baba i susem skoczyła do auta i schowała.
No i się Karyna z Januszem zastanawiają, czy 112, czy 122, więc wsiadłem na rower i odjechałem. Trochę żałuję, bo zastanawiam się, co bym tym policjantom przez telefon powiedzieli.
Jako że lubię to piękne miasto nad Wisłą i zależy mi na jego wizerunku pomyśłałem, że tak sprawy nie zostawię. Nie będzie się ktoś woził po mieście z plakietką z logo Krakowa i zachowywał się jak ostatni buc drąc ryja na pół ulicy. Dobrze, że na Mogilskiej turystów mało, bo jak to wygląda?!
Skontaktowałem się więc z jednostką miejską i opisałem sytuację, na wiele z resztą nie licząc, bo to tylko jednostka miejska. Nie minęło 5 min od maila, a tu dzwoni do mnie krakowski stacjonarny i pan (jak się okazało, szef tejże jednostki) przeprasza za zachowanie tych osób, powiedział, że ustalił kto to był i zapewnia, że sytuacja się nie powtórzy. Brawo dla jednostki miejskiej!
Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Prawo o Ruchu Drogowym - Art 33. Ust. 1
Aktywne Wpisy
18+
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Panie Bogu co ja ci zrobiłam, że mam takie bolesne okresy? Przysięgam jeszcze jeden dzień takich skurczy i sama się zabije. Nie mogę tego wytrzymać już naprawdę...
Resztka procadomów z tego tygodnia i więcej nie będzie, bo urlop.
Ciekawa sytuacja mi się przytrafiła. Jak codzień, jechałem sobie Mogilską od Mogilskiego ku Hucie - ścieżka jest, ale po drugiej stronie drogi. Na Mogilskiej 2 pasy, ruch stosunkowo nieduży, więc jedzie się w miarę bezpiecznie i samochody wyprzedzają mnie spokojnie lewym pasem. Ale nie wszystkie. Pierwszy raz w tym roku ktoś użył klaksona. Myślałem, że może coś zaszło, odwracam się w jego stronę, żeby sprawdzić, czy nie trzeba uciekać na chodnik, a tam pasażer czerwonej yariski jadącej jak należy lewym pasem pokazuje mi fucka. Ot tak, po prostu. Baba za kieronicą trąbi, a buc pokazuje palec. "Ty bucu!" - myślę.
Przy nawrotce na wysokości Platinium złapało ich czerwone światło. Podjeżdżam więc dopytać kulturalnie o co chodzi, ale nie zdążyłem buzi otworzyć, bo pasażer wyskoczył i zaczął drzeć swoją, że nie mam prawa, że ch jestem, że k*a po**ło mnie i w ogóle że ścieżka jest nowa nieśmigana po drugiej stronie torów i mam wyp**ać i nią jechać. Tu dla bezpieczeństwa robię zdjęcie tablicy rejestracyjnej. No to ja mu kulturalnie - jeszcze - mówię, że ścieżka owszem, ale po drugiej stronie i nie mam obowiązku i dopiero na wysokości poliscji rozpoczyna się ścieżka w moją stronę i chętnie (jak codzień) na nią zjadę.
Po chwili z auta wysiadła pani prowadząca. Myślałem, że powie: "weź Janusz, przestań, nie rób wiochy Janusz, jedziemy do domu" - jak to zwykle w podobnych sytuacjach Karyny robią. Ale nie, ona też z pyskiem na mnie, że mam wyp**ać i powtarza to co on wcześniej. A on zdopingowany wsparciem niewiasty wchodzi na kolejny level i twierdzi, że mi zaraz jenie. No to ja mu na to, że zapraszam, jednakowoż nie podniósł rękawicy (wiem, 69 kg na rowerze w butach SPD budzi respekt), ja bym na jego miejscu nawet z auta nie wysiadł.
No ale ryje drą wciąż, za nimi na Mogilskiej już korek, a ja się zastanawiam co począć. I w tym momencie typ wyjeżdża mi z tekstem: "Umyj se k*a ten rower". A rower myty cześciej niż auto, tyle, że rano w deszczu 80 km zrobił, więc się lekko upaprał. Nie zdzierżę. "A ty se zęby umyj, bo ci z gęby śmierdzi" - mówię już niekulturalnie i stwierdzam w duszy, że nie odpuszczę. Nie będzie mi mówił, kiedy mam myć rower!
A on mi na to, że mi jnie, że ścieżka, że nie ma prawa, że poj***ny jestem, że na policje zadzwoni, ale numeru nie zna.
W międzyczasie dostrzegłem identyfikator jednej z miejskich jednostek za szybą (nie będę pisal której, żeby nie robić jej czarnego PR, bo sama jednostka zachowała się bardzo fajnie - o tym za chwilę). Chciałem go też sfotografować, żeby mieć sięcej szczegółów na pamiątkę, ale Karyna szybka baba i susem skoczyła do auta i schowała.
No i się Karyna z Januszem zastanawiają, czy 112, czy 122, więc wsiadłem na rower i odjechałem. Trochę żałuję, bo zastanawiam się, co bym tym policjantom przez telefon powiedzieli.
Jako że lubię to piękne miasto nad Wisłą i zależy mi na jego wizerunku pomyśłałem, że tak sprawy nie zostawię. Nie będzie się ktoś woził po mieście z plakietką z logo Krakowa i zachowywał się jak ostatni buc drąc ryja na pół ulicy. Dobrze, że na Mogilskiej turystów mało, bo jak to wygląda?!
Skontaktowałem się więc z jednostką miejską i opisałem sytuację, na wiele z resztą nie licząc, bo to tylko jednostka miejska. Nie minęło 5 min od maila, a tu dzwoni do mnie krakowski stacjonarny i pan (jak się okazało, szef tejże jednostki) przeprasza za zachowanie tych osób, powiedział, że ustalił kto to był i zapewnia, że sytuacja się nie powtórzy. Brawo dla jednostki miejskiej!
#rowerowykrakow #buc #ddr
Statystyki:
Dystans: 7 km
Czas: ◷00:17:17
Średnie tempo: 2:26 min/km
Średnia prędkość: 24,63 km/h
Kalorie: 514 kcal
Dystans: 5 km
Czas: ◷00:14:22
Średnie tempo: 2:43 min/km
Średnia prędkość: 22,05 km/h
Kalorie: 307 kcal
Dystans: 8 km
Czas: ◷00:20:20
Średnie tempo: 2:39 min/km
Średnia prędkość: 22,60 km/h
Kalorie: 468 kcal
W tym tygodniu to już 139km!
#rowerowyrownik #ruszkrakow
Wpis dodany za pomocą tego skryptu