Wpis z mikrobloga

Przyjęło się, że fajnie jest pośmieszkować z Roberta Matei, ale tak na dobrą sprawę, to on przez całą karierę był zawodnikiem na poziomie mniej więcej Dawida Kubackiego z ostatnich sezonów. Dość powiedzieć, że konkursy indywidualne w Lahti to były dopiero konkursy nr 4 i 5, kiedy Dawid meldował się w pierwszej dziesiątce. Wcześniej było 7 miejsce w Kuusamo i dwa razy 8: w Wiśle i w Pjongczangu.

Oczywiście nie mam na celu deprecjonować Dawida, bo w tym sezonie zrobił mega postęp i nie było w zasadzie wątpliwości, że ma pewne miejsce w reprezentacji. Chciałbym raczej zwrócić uwagę, że Mateja w swoich czasach wcale nie był takim nieudacznikiem, jak go malują i że nie był to żaden buloklep w stylu Pochwały, Tajnera czy Bachledy. Rzeczywiście beznajdziejne miał tylko 3 sezony, kiedy kończył cykl PŚ w 8 i 9 dziesiątce. A poza tym? Przeciętność, 10 razy w 10 zawodów i 5 miejsce na MŚ indywidualnie. Naprawdę nie ma powodu do szyderstw i do wstydu.

#skoki
  • 5
@Gaboleusz: otóż to, wirtuoz to nie był, ale jak go pamiętam, tak potencjał na regularne punktowanie + czasem pierwszą 10 zdecydowanie u niego był. Ciekawe, jak on czy Skupień odnaleźliby się teraz, w kadrze tak zorganizowanej i "zaopiekowanej".
@Gaboleusz Może dlatego, że miał słaba psychikę i na ważnych zawodach zazwyczaj zawodzil. Ale do dziś pamiętam MŚ w lotach 2006 czy 2008 gdzie zajął wyższe miejsce od Małysza po 4 seriach! Niestety zaprzepascil nam że dwa medale na MŚ druzynowo.