Wpis z mikrobloga

Mircy, jakieś 2 miesiące skończyłem z uzależnieniem od benzodiazepin na hardkora, nie redukując dawek, spędziłem noc w hotelu, byłem czysty już jakąś dobę, koszmary mieszały mi się z rzeczywistością, lęki poziom max, nie życzę wrogowi takiego stanu. Nad ranem postanowiłem napić się wódki, myśląc że trochę mi to pomoże i przynajmniej przetrwam najgorsze. Okazało się, ze po kilkunastu minutach dostałem okropnej delirki, która po chwili przeszła w stan kilkuminutowej padaczki. Ktoś wezwał pogotowie, powiedzieli że to od alko, chociaż benzo w krwi już mieć nie mogłem, a a z alkoholem nie mam problemu. Wywieźli mnie erką na sygnale do kliniki Jurasz w Bydgoszczy, byłem w takim stanie, że nawet nie pomyślałem, by zabrać jakiś hajs na powrót (ok 60 km). Cały dzień mnie badali, ale stwierdzili, że na oddział się nie nadaję, mimo iż czułem się tak zdezorientowany, że nie wiedziałem jak się nazywam... o dziwo na sali leżał pijany/naćpany ziomek, który ciągle darł mordę, że przeprowadzają na nim eksperymenty xDD. Wypuścili mnie do domu, na mrozie, bez kasy i dowodu osobistego (miałem taki mętlik w bani, że o nim zapomniałem na amen), w mieście w którym nie znam nikogo. Klinika Jurasza jest zaraz przy PKS, wystarczy przejść przez CH Focus Park, więc idę, a właściwie biegnę ile sił w nogach bo prawdopodobnie zaraz ostatni autobus do mojej mieściny, zdążyłem w ostatniej chwili i dzięki uprzejmości kierowcy pojechałem bez biletu, zadzwoniłem do mamy, aby podjechała pod mój przystanek końcowy i uregulowała należność. Polska służba zdrowia to patologia.

#sluzbazdrowia #szpital #truestory
  • 11