Wpis z mikrobloga

Dobry wieczór, idzie update mojego #anonimowemirkowyznania tego: http://www.wykop.pl/wpis/21956451/

Lektura raczej obowiązkowa, chociaż dam Wam TL;DR: dziewczyna, z którą romansowałem, ale się nie spotkałem chcąc wyjaśnić sprawę zdrowotną, nagle wpadła w szał i dzwoni, że mnie kocha...

No więc następnego dnia wieczorem postanowiłem się umówić z nią do tej kawiarni. Powitanie było emocjonalne, długo się przytulała, zanim w ogóle zdążyłem zdjąć płaszcz. Jak teraz z perspektywy czasu widzę, bo zdążyliśmy się już lepiej poznać, ze wszystkich sił starała się okiełznać emocje, ale i tak się popłakała biedna w tej kawiarni, więc żeby nie robić scen, wziąłem ją do domu.

Bo mówiła, że od ponad roku jej ojciec walczy ze złośliwym rakiem prostaty.

I gdy pisała tamtego dnia, widziała ojca po kolejnej chemii, ledwo żywego i po prostu chciała mieć oparcie i wiedzieć, na czym stoi. A jak ja jej dowaliłem ze swoimi tłuszczakami, wpadła w panikę.

W międzyczasie rozmawiałem już z jej starszym bratem i on powiedział mi, że nigdy jej takiej nie widział. Ostatecznie z rozmowy z nią i z nim mam taki obraz sytuacji, że ona bardzo starała się wspierać tatę, być silną, zbudowała sobie mury, które nie pozwalały jej okazywać słabości, chciałą być silna dla taty i całej rodziny.

Ale tego dnia te mury pękły, a jak ja jej powiedziałem o tłuszczaku, runęły i zachowała się jak nigdy dotąd, tak mówi jej brat.

Wracając, wziąłem ją do siebie do domu, tam opowiedziała mi więcej o chorobie taty, były łzy, mnie też nie było łatwo, bo mnie trochę nastraszyła. Ostatecznie usnęła z tych wszystkich emocji mi na ramieniu, pół nocy przesiedziałem w bezruchu, a później się położyliśmy, ale tej nocy do niczego nie doszło.

Wszelkimi dostępnymi kanałami i łapówkami postarałem się przyspieszyć proces analizy mojej biopsji i wyniki przyszły w tym tygoniu: mam łagodnego tłuszczaka, nie ma się czym przejmować.

W międzyczasie wydarzyło się wiele, ona prawie już u mnie mieszka, większość nocy spędziła ze mną, powtarzając mi, że nawet jeśli będzie źle, to ona chce ze mną być.

Okazało się, że jest dobrze, czegoś takiego nie widziałem nawet w filmach, co chwilę tańczyła w mieszkaniu ciągnąc mnie do tańca, skakała, całowała, przytulała, czysta radość. Nie będę udawał, #!$%@?ę się w tej wariatce.

Zrozumiała, że się rozpędziła ze swoim wyznaniem uczuć i mnie już nim nie przytłacza.

Dzisiaj akurat obchodzą 54-te urodziny taty w domu, on już ma się nieco lepiej i został wypisany, dla mnie za wcześnie, żeby brać udział w takiej imprezie.

Wy tego nie wiecie, ale ja to wiem, że to było wyjątkowe zachowanie z jej strony, co potwierdził jej brat. W moim wpisie założyłem najgorszy scenariusz, a okazało się, że ona po prostu nie daje sobie rady z bardzo poważną chorobą ojca i szukała wsparcia.

Kto da sobie bez problemu radę z poważną chorobą ukochanego taty, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.

A więc znalazłem wspaniałą kobietę, dla której bardzo ważne są więzi rodzinne, dobrą, uczuciową, ale także radosną mimo wszystko. Nie mogę za wiele pisać, bo ona czytała tamten wpis i ten przeczyta także, bo jej o nim powiem, ale czuję, że jesteśmy bratnimi duszami, czuję, że to poważne, czuję, że to może być TO. Czuję, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni.

Dobrze, że jesteś. Tak do siebie mówimy. Ale to eufemizm. Bo jest cudownie i wspaniale, gdy jesteśmy razem, chociaż nad wszystkim pada cień choroby jej taty i niepewne rokowania. Ale wydaje mi się, że damy radę sobie ze wszystkim, co przyniesie przyszłość.

Ale tak bardzo chciałbym, żeby jej tacie się polepszyło... Z rozmowy z jej bratem wynikało, że dotąd była mocno stąpającą po ziemi, ale radosną i wesołą dziewczyną i to jest jej pierwszy, prawdziwy życiowy cios.

Oby było dobrze.

#zwiazki #feels #rozowepaski #niebieskiepaski #czujedobrzeczlowiek
  • 2
@TluszczakAMW: A i tak niektórzy będą pisać, że "a pewnie ma bolca na boku". Ludzie czasem kompletnie mogą się nie spodziewać co się dzieje u danej osoby i podejrzewają zawsze to samo bo tak najłatwiej, nie chcą się zagłębić w szczegóły problemu, który może okazać się czymś całkowicie innym bo nie potrafiliby pomóc, nie wiedzieliby co w tej sytuacji powiedzieć, zrobić.
Tak, niestety, taka prawda, niektórzy ludzie po prostu nie chcą