Wpis z mikrobloga

Siedzę sobie właśnie służbowo w Reichu, podszedł dziś do mnie jeden z tutejszych współpracowników i pyta, czy ja może znam gościa, co się nazywa Sigmunt Miloschesky (tu proszę włączyć wyobraźnię, przypomnieć sobie pamiętną scenę z Grzegorzem Brzęczyszczykiewiczem i wyobrazić sobie niemiecką wymowę). Nastawiony na służbowe relacje i pewien, że pyta może o jakiegoś naszego pracownika zaprzeczam, że nie, nikogo takiego nie znam. Facet jednak na szczęście uściślił, że he is a writer, dopiero wtedy mi odskoczyła klapka w głowie.
Tak, chodziło mu o Miłoszewskiego i o wydane w niemieckim tłumaczeniu "Uwikłanie", które gość odkrył, przeczytał i miał ochotę klęknąć z zachwytu przed dowolnym przedstawicielem autora, choćby mną z racji wspólnej narodowości :) Zwłaszcza, jak twierdził, jako wychowankowi DDR podobały mu się przedstawione w książce klimaty około SB-ckie.
Cóż, Miłoszewskiego też bardzo lubię, więc miło mi się słuchało, zwłaszcza na widok dzikiego zainteresowania informacją, że ta książka to pierwszy tom całej trylogii dopiero.

#ksiazki #miloszewski
  • 2
  • Odpowiedz