Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania

Czasami muszę sięgnąć dna. Mam stresujące życie i pracę. Potrzebuję resetu. Średnio dwa razy w roku. Spić się, przyćpać, puścić się z kimś. Mogę kochać swojego partnera na zabój, a i tak to zrobię. Mogę mieć zaciśnięty kaganiec, ale i tak go przegryzę. Im ciaśniej owinięty wokół pyska, tym, większe spustoszenie sieję, gdy otworzę kły. Jestem kochana i kogoś kocham - to nie ma nic do rzeczy. Upadek jest dla mnie jak działka dla ćpuna. Wiem, że mogę stracić wszystko, ale ryzykuję. NIenawidzę tego zerwania się ze smyczy, ale gdy tego nie zrobię - jestem wrakiem człowieka. Bezużytecznym, nieefektywnym śmieciem bez energii i motywacji. Upodlenie się działa na mnie jak nowa bateria w zegarku.
Ma ktoś tak z Was? Jak sobie z tym poradzić? Tak nie można całe życie, ukrywać się, przeżywać moralniaki, uciekać.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 5