Wpis z mikrobloga

Myślałam, że to mój mąż jest najmniej romantycznym facetem na świecie, ale nie, mój siedmioletni syn już przerósł mistrza.
Syn, pierwszoklasista, ma koleżankę jeszcze z przedszkola, w której się "kocha" - nazwijmy ją Ania. Mądra dziewuszka i miła, więc nie mam nic przeciwko tym awansom młodego, zapraszamy Anię co roku na urodziny, czasem gdzieś idziemy razem z jej rodzicami. Młody parę razy coś jej sprezentował - a to ręcznie zrobiony naszyjnik, to inny drobiazg. Niedawno pozwoliłam mu kupić dla niej plastikowy pierścionek z kucykiem Pony, ale młody jakoś ciągle zapominał go jej wręczyć. Wreszcie dziś, przed własną imprezą urodzinową, młody mnie prosi: -
- Przypomnij mi o pierścionku, jak przyjdą goście!
No to goście u drzwi, podaję młodemu pierścionek. Młody się wita, odbiera prezenty, rozpakowuje cały rozemocjonowany, pierścionek upadł na podłogę... Dostał karty piłkarskie! Radość, niedowierzanie, okrzyki szczęścia! Wtem sobie o czymś przypomniał. Wskazuje na podłogę:
- A, Anka, masz.
#truestory
  • 6
  • Odpowiedz
@Michuy: Akurat widać tu doskonale użyte słowo "awanse". Chodzi oczywiście o to drugie znaczenie, nie wyższe stanowisko a adorowanie, okazywanie szczególnych względów.
  • Odpowiedz