Wpis z mikrobloga

- Co tam słychać?
- Straszne rzeczy. Dziecko wybuchło.
- Co?
- U Kurdów. Dziecko wybuchło. Sześćdziesiąt osób zginęło.
Zawsze gdy rozmawiam z mamą przez telefon, mam wrażenie, że dodzwaniam się do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której etykieta towarzyska wymaga by - po pierwsze - nie mówić o sobie, a po drugie - aby nie wspominać o dobrych rzeczach, bo to straszliwy nietakt.
- Jak się czujesz, mamo?
- A, szkoda gadać. Ale podobno w Europie jest już wirus Zika. A no i mąż Barbary, tej wiesz, co pracowała w sklepie, tym wiesz, w którym w podstawówce kupowałaś lody Świderki - zielone, bo różowe kupowałaś w sklepie na rondzie - już dwa tygodnie leży w szpitalu. Ma gośćca. I straszliwie cierpi.
- Mamo, nie obchodzi mnie mąż Barbary ze sklepu na rondzie. Ostatni raz byłam tam dwadzieścia lat temu!
- Nie na rondzie, tylko na Nadrzecznej. W ogóle mnie nie słuchasz!
- Nieważne. Chciałabym się dowiedzieć, co u Ciebie.
- A, nic ciekawego. Ale Marian i Ela byli w Krzynowłodze Małej na odpuście. Wszędzie żołnierze z karabinami, bo ludzie się boją. Bo nawet taka Krzynowłoga może być celem terrorystów - konspiracyjnie szepnęła mama. - Tyle osób w jednym miejscu. Chyba z tysiąc. Prawie jak na premierze w Hollywood. Albo na olimpiadzie.
Gdy tak sobie tego słuchałam, przyszedł mi do głowy następujący wierszyk:

Uwaga! Krzynowłoga Mała
celem terrorystów się stała:
W końcu na tutejszy odpust
przyjechał złocony powóz,
a w nim - Usain Bolt i Meg Ryan.

- Ale ci sportowcy są bogaci. Chciałabym, żebyś też miała dużo pieniędzy. I żebyś zobaczyła świat! - rozmarzyła się mama.
A ja - żeby za bardzo tego wszystkiego nie słuchać - wyobrażałam sobie alternatywną rzeczywistość, w której pewnego dnia zaczynają się spełniać wszystkie marzenia.
Najpierw pani Barbara odkrywa, że posiada dużo pieniędzy.
Cały milion złotych!
Na jednym banknocie. Z 1992 roku.
Jej córka, podobnie zresztą jak tysiące innych osób, zostaje ni stąd, ni zowąd wysłana w kosmos (w ramach zapobiegania przeludnieniu). Niestety, nigdy nie wraca na Ziemię. Ale przynajmniej - zanim zamarznie w międzygwiezdnej pustce - udaje jej się zobaczyć świat.
Słowem, okazuje się, że ludzie nie formułowali swoich marzeń wystarczająco szczegółowo, i stąd cały ten bałagan. Co więcej, spełniają się tylko marzenia, które dotyczą innych osób, a nie osoby marzącej. Dlatego większość młodych ludzi zostaje lekarzami, choć skończyli - dajmy na to - polonistykę albo technikum gastronomiczne.
Mnóstwo pacjentów, wynikiem złego leczenia, umiera.
W ogóle większość osób na świecie umiera.
Okazuje się bowiem, że ludzie najczęściej marzą o tym, by kogoś "trafił szlag".
- No i ten Marek... A niech go piekło pochłonie! Śpij dobrze - kończy rozmowę mama.

#nunkunpisze
  • 30
  • Odpowiedz
@nunkun mam taką ciotkę, wypisz wymaluj "twoja mama" z tego opowiadania.
-Ciociu co tam u ciebie?
-Dobrze, nic ciekawego ale ta Grzelakowa co ma 3 męża bo z pierwszym się rozwiodła a drugi umarł na zawał to była ostatnio w sanatorium... Itd
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@majeranzo Narzekanie na coś , co się stało bez mała 2 tys km dalej, albo co dopiero zdarzyć się moze. W jednym z moich pierwszych opowiadań była taka postać w bloku, co musiała obejść wszystkich sąsiadów i ponarzekać. Najgorsze jest to, że sama nauczyłam się być taka #!$%@?(,)
  • Odpowiedz
via Android
  • 1
@soltysek A tak, u nas też jest wieczna licytacja ciocie , mama , wujek - kto ma gorzej a potem kogo sąsiedzi mają gorsze zycie, które miasto jest bardziej brudne, gdzie wieksza bieda, czy w Afganistanie czy może Erytei
  • Odpowiedz
@nunkun: uwielbiam Twoje opowiadania, świetnie, trafnie i humorem komentują otaczającą nas rzeczywistość z perspektywy kogoś, kto tego bałaganu nie ogarnia. Plus ode mnie i multikont :)
  • Odpowiedz
@BQP: Obiecuję Ci, że się za nią zabiorę, tylko nie obiecuję, że to będzie jakoś szybko. Mam teraz strasznie dużo roboty i pisanie nowych, dodatkowych rzeczy, nawet jeżeli to jest kwadrans, to i tak kłopocik :(
  • Odpowiedz