Wpis z mikrobloga

Że niby alkohol szkodzi? Dobre sobie, tak się składa, że żyję na tym świecie trochę dłużej niż Wy i wiem to i owo. Zapewne nie pamiętacie wczesnych lat 50, kiedy picie alkoholu było uznawane za coś najzupełniej normalnego. Mało tego, pić wypadało i pić trzeba było umieć. Wyobraźcie sobie Państwo, miałem takiego kolegę, który pić nie umiał. Za każdym razem jak była impreza, a muszę przyznać, że bywaliśmy na imprezach wszelkiej rangi, kolega ten wypijał po prostu za mało. Na nic etykieta, toasty, ogłada czy urok osobisty gospodarzy, cymbał wszak nie umiał więcej. Nie trudno się domyślić, że znajomość nie przetrwała próby czasu. Jeśli nie potrafiłeś pić, nie byłeś mile widziany w wyższych kręgach, każdy to wiedział. Niektórzy próbowali sobie z tym radzić. Na przykład taki mój serdeczny przyjaciel Stanisław, żeby daleko nie szukać. Pochodził z domu patologicznego. Ojciec w ogóle nie pił, matka gorliwa katoliczka. Wychowany w kulturze, lub lepiej rzec - braku kultury, abstynenckiej. Kiedy skończył 18 lat, poradził się mnie co robić, wizja smutnego, nudnego i samotnego życia nie wydawała mu się ciekawa, nie trzeba chyba dodawać, że nie miał co liczyć na dobry ożenek. W tamtych czasach na Żoliborzu przyjmował taki doktór Strucel, mój kompan od kieliszka i wybitny szachista, poleciłem mu go. Stasiu poszedł do Strucla po poradę, opisał wszelkie dolegliwości, brak apetytu na alkohol, poranny dyskomfort, nachodzące go myśli nieuczesane, pijacką czkawkę i tego rodzaju brednie, z których mężczyźni wyrastają wraz z ukończeniem dziesiątego roku życia, a większość kobiet nigdy. Doktór przepisał mu pół litra i śledzie, dawkowane dwa razy dziennie, co zapewne na twarzach niektórych z Was, tych bardziej obytych towarzysko, wywoła ironiczny uśmiech - przecież to tylko połowa dawki. Owszem, jednak Strucel wiedział co robi - jak się szybko okazało, kuracja przyniosła efekty, Stasiu sam zwiększył tempo, dzięki czemu uniknął oddziału zamkniętego w izbie przyjęć. Zamiast tego sam brylował na przyjęciach, prezentując wszem i wobec słowiańskiego ducha, ułańską fantazję, a z czasem nawet zdobywając podziw białogłowych. Bo powiem Wam, że nic tak nie odmienia i nie ukazuje prawdziwego oblicza człowieka, jak czysta wódka. Jeśli czujesz się samotny, przygnębiony, tracisz kontrolę nad życiem - skorzystaj z porad mądrzejszych, pół litra i śledzie jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Bądź kim chcesz, wyjdź do ludzi, daj światu siebie - a uwierz mi - on odda Ci to co najlepsze, przyjaciół, kobiety, emocje i nieprzewidywalne przygody. Pij i żyj!

#heheszki #pasta