Wpis z mikrobloga

Jedną z moich ulubionych gier sportowych na PSX do których zawsze z chęcią wracałem, czy to na emulatorze, czy na właściwej konsoli (gdy jeszcze żyła) był... nie, nie genialny THPS2. Nie był to też PES 2. Ani FIFA, choć nie znam nikogo, kto by powiedział dobre słowo o FIFIE za czasów PSXa. Był to RTL Ski Springen 2002. Czyli skoki narciarskie od naszych zachodnich sąsiadów. Wiem, w tamtych czasach mieliśmy wysyp PCtowych wersji skoków narciarskich. RTL SkiSpringen naturalnie graficznie przegrywał z kretesem z konkurentami z PCta a polskie Skoki Narciarskie uchodziły za pozycje niemal kultowe, niemal jako duchowy spadkobierca DSJ 2.1, i każdy w gimbazie w nie grał.
Ale czemu pozycja od RTL mnie tak przyciągała? Dwa aspekty wystarczyły by mnie przykuć do telewizora. Po pierwsze gameplay. Idealnie dograne sterowanie padem w porównaniu do wersji PC, gdzie skakaliśmy myszą. Oczywiście, jako że trzeba tłumaczyć oczywistości, to tylko moje subiektywne wrażenia i na pewno ktoś się nie zgodzi. Choć założenia były podobne. Wybijamy się i staramy utrzymać w środku kółko, które ucieka w zależności jak wiatr zawieje, to w lewo, to w prawo. Zbliżając się do progu naciskamy w odpowiednim momencie przycisk X. Nie za szybko, by nie wybić się za wcześnie, nie za późno, by nie spóźnić skoku. W locie naciskamy przycisk dpada w dół, by rozłożyć narty do pozycji V. Dalej, podczas lotu staramy się ponownie utrzymać pion, by nas nie zwiało. Podczas lądowania naciskamy przycisk d-pada w górę, by wyprostować narty. W odpowiednim momencie naciskamy X by wylądować. To wszystko. Proste? W teorii. Gra wymaga od nas zręczności i odpowiednich umiejętności, to nie jest tak, że jak nam wyjdzie 50 skoków, to wyjdzie i 51. Easy to learn, difficult to master.
Druga rzecz to kwestia kariery. Nie pamiętam gry na PSX gdzie kariera pojedynczego gracza była taka idealna. Ok, zaczynamy jako młody skoczek, wybieramy początkowy kolor stroju, narodowość. Dalej jest trudniej - wybieramy początkowe statystyki. Naturalnie, im skoczek wyższy i lżejszy, tym lepiej. Więc możemy ustawic co prawda gościa 1.90m który waży 60kg, ale wtedy początkowe statystyki będziemy mieć mizernie niskie. Przez co będzie nam się trudno skakać na początku, bo nasz skoczek nie doleci nawet do punktu K, w konsekwencji sam awans do głównych rozgrywek będzie nielada wyzwaniem. O ile gramy na niższych poziomach trudności to nie jest to ogromnym problemem, bo przeciwnicy się podkładają, tak podczas grania w trybie hard musimy sobie zrekomponesować początkowe statystyki odejmując kilka cm i dodając kilka kg, bo po prostu nie awansujemy. I nie będziemy mieć perspektyw rozwoju, ale o tym za chwilę.
Mamy naszego skoczka, pierwsze zawody przed nami, spoko. Teraz najważniejsza część gry. Mieszanie wosku. Dobry wosk nie jest tani, tani wosk nie jest dobry. Nadomiar złego musimy odpowiednio dograć mieszankę do rodzaju śniegu, temperatury i kilku innych pierdół. Nie ma jednego uniwersalnego wosku, czasem na przygotowanie mieszanki przyjdzie nam skorzystać i z 4 pojemników, z tym że na początku gry i tak nie będzie nas stać na wosk z górnej półki i będziemy musieli zadowolić się co najwyżej średniej jakości kategorią. Ok ale czemu to jest ważne? Bo mechanika gry promuje prędkość na progu. A dobry wosk boostuje nas na rozbiegu. Połączy się to z idealnym wejściem w próg bez straty balansu i skok będzie udany. Mało jest gier które tak efektywnie wykorzystują każde zarobione przez nas Euro. Bo poza tym trzeba jeszcze kupować kombinezon czy narty, które boostują nam staty. Hajs zarabiamy głównie po awansie do finałowej 30stki, z tym że końcowe lokaty to jakieś śmieszne pieniądze, za które kupimy co najwyżej wosk pół klasy lepszy od podstawowego, który z tego co pamiętam jest nieograniczony. Poza pierwszą 30stka nie dostajemy kasy. A ona jest ważna, bowiem statystyki poprawiamy tylko u trenerów, których wykupujemy. Więc trzeba myśleć - kupić lepszy wosk by zachować ciągłość występów w ostatniej 30stce, czy polepszyć staty? A może nowe narty? Gra każe nam myśleć jak wydawać hajs.
Ale nie to mnie urzeka w rozgrywce w kampanii. Po prostu na początku gry jesteśmy gównem, jesteśmy Robertem Mateją. Pamiętam mój pierwszy sezon w trybie hard, pełen nadziei wyczekiwałem turnieju w Planicy, bo jakoś to tam szło czasem finałowa 20, raz się finałowa 10 trafiła. Podchodzę do skoku idealnie, dobra mieszanka wosku, najazd idealnie, wybijam się dobrze, lecę... wylądowałem na buli ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie dało rady więcej. Dlatego gra wymusza ciągle doskonalenie się. I to jest świetny mechanizm, który przyciąga.
Na filmie gość gra może nie najlepiej, ale zobaczcie, że gra właśnie podstawowym skoczkiem i jakie ma problemy ze zrobieniem czegokolwiek. Lubię to w grach, gdzie na początku nie jesteś OP, tylko śmieciem który nic nie znaczy.
PS zawsze miałem beke że nasz Adam Małysz był tam nazwany Adam Malyski, ale i tak że twórcy to cwele z niemiec to zboostowali staty swoim skoczkom i nigdy nie widziałem by Małysz był na szczycie w generalce ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#gry #gownowpis #konsole #gimbynieznajo #psx #skoki #retrogaming #retro #tworczoscwlasna trochę taka #recenzja
TymRazemNieBedeBordo - Jedną z moich ulubionych gier sportowych na PSX do których zaw...
  • 9
  • Odpowiedz