Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Na wstępie pragnę to podkreślić - #nohomo

tl:dr


Od zawsze byłem w ekipie zajebiście zgranej paczki - 5 osób. Tworzyliśmy ją - ja, mój najlepszy przyjaciel i pozostała trójka zajebistych ludzi.
Niestety, w gimnazjum, w roku 2009 jeden kolega się wykruszył, gdyż wyemigrował z rodziną do USA i wtedy zaczęły się dziać rzeczy niestworzone #pdk
O ile wcześniej byliśmy grupą koleżeńską, bez jakichkolwiek zakusów przywódczych ze strony jakiejkolwiek osoby, brak jednego ogniwa, spowodował u, nazwijmy go, Pawła chęć przejęcia władzy w grupie.

Jeden kumpel szybko miał tego dość, więc już w 2011, był drugim, który nas opuścił. Wówczas ów Paweł za cel objął sobie zdominowanie mojego najlepszego kumpla.
Jechał po nim jak po szmacie - wymuszał kupowanie sobie alkoholu, kontrolował go o różnych godzinach w domu, śledził, czytał SMSy, itp.
Jemu to nie przeszkadzało, gdyż takie miał usposobienie - zgadzał się na wszystko dla świętego spokoju.
Jego rodzicom wydawało się to #!$%@? i generalnie byli przeciwni tej znajomości, ale trwa ona po dziś.

Epizod ze mną rozpoczął się około 2013 roku, w klasie maturalnej. Poza wspomnianą wcześniej grupką, którą uzupełniło jeszcze kilka osób, dołączyłem do innej w liceum, choć siłą rzeczy faworyzowałem tę pierwszą.
I tu zaczął się zmasowany atak na moją osobę ze strony Pawła.
Zaczęło się od zwykłych podś#!$%@?, a przeszło w "zapraszam wszystkich, z wyjątkiem Ciebie na 18tkę".
Dla mnie nie pojętym była konieczność rywalizowania o kolegę i dlatego pewnie przegrałem - bo odpuściłem.
Finalnie moja przygoda zakończyła się zaraz po maturze.
W maju 2014 roku mieliśmy się wybrać na wielką wycieczkę w Polskę.
O jakże zrzedła mi mina, kiedy w dzień wyjazdu napisałem do "najlepszego kumpla" z zapytaniem o godzinę wyjazdu, a ten odpisał mi:
"Sorry, wiesz głupio wyszło, ale nie ma dla Ciebie miejsca, bo Paweł wziął jeszcze kuzyna"

W tym momencie ja zacząłem nowe życie, kompletnie oderwałem się od starej grupy i skupiłem się tylko i wyłącznie na tej licealnej, z którą siłą rzeczy już wcześniej załapałem wyśmienite relacje.

I tu przechodzimy to problemu.
Nie wiem czy chodzi o moje ##!$%@? czy o co, ale od tego czasu nie potrafiłem stworzyć normalnej koleżeńskiej relacji z facetem, z wyjątkiem współlokatora z akademika, z którym zresztą docierałem się z pół roku i chyba z konieczności zaakceptowałem wszystkie jego cechy, ale generalnie go polubiłem.
Wygląda to tak, że jeśli coś nie spodoba mi się w kimkolwiek, to po prostu zrywam relację. Ot tak, nie chcę załatwić sprawy po męsku, tylko odchodzę by nie mieć z nim do czynienia.
Żeby było śmieszniej, moje relacje z #rozowepaski wyglądają wręcz rewelacyjnie. Istna zmiana o 180 stopni. Na studiach z miejsca poznałem dziewczynę, z którą jestem do dziś, koleżanek mam chyba z 10 i świetnie się z nimi dogaduję choć zawsze miałem z tym problem. #wygryw
Jedyna paczka facetów, to ta z liceum, z którymi spotykam się może raz na pół roku, ale już czuję, że się od nich oddalam, że jestem kimś innym niż 2,5 roku temu.
Wczoraj się z nimi zobaczyłem, to nakłoniło mnie do tego wpisu.

Boję się tego kim się stałem, macie może jakieś protipy jak nad sobą zapanować i wrócić do pierwotnej formy?


#bekazpodludzi #patologiazewsi #niebieskiepaski #logikaniebieskichpaskow #przegryw

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: luz, ja też przez kilka epizodów w życiu nie potrafię dogadywać się z dziewczynami i o ile bardzo łatwo zdobyć moje zaufanie, o tyle jeszcze łatwiej jest je stracić, a odbudowanie jest praktycznie niemożliwe, za to z mężczyznami dogaduję się świetnie.
Masz przynajmniej tamtą paczkę - jeśli oddalanie od niej uważasz za naturalne to trudno, tak bywa, ale może jednak warto o coś zawalczyć? Bo może z jednej strony nic