Wpis z mikrobloga

#muzyka #pytanie #madreslowko #pytaniedoeksperta

Kto mi to wytłumaczy ?

Jeszcze ciekawiej się robi, jak przyjmie się pogląd o tym, że skale w ogóle nie istnieją. Właściwie po co zamykać się do myślenia diatonicznego, które narzucają skalę, jak można myśleć naraz o diatonice, chromatyce i enharmonii, używając tylko akordów? Ja rozumiem akord nie tylko jako dźwięki brzmiące jednocześnie, ale jako siedmiodźwięki "hipotetyczne", gdzie akurat w danym momencie brzmi 1, 2, 3 albo więcej dźwięków. Z powodu swojej hipotetycznej natury, dalsze składowe akordu są nieoznaczone i tutaj jestem uwolniony od skal. Myśląc który dźwięk chcę zagrać, korzystam jednocześnie z reguł diatoniki, chromatyki i enharmonii, patrząc wyłącznie na interwały, nie przez pryzmat do jakich skal należą, ale przez pryzmat jaka jest relacja tych interwałów wobec centrum tonalnego i dźwięków, które w tej chwili akurat wybrzmiewają. Najważniejsze jest to, żeby wiedzieć, gdzie chce się mieć centrum tonalne, a co się robi wokół tego centrum tonalnego zarówno w sferze harmonii, melodii, a nawet rytmu, to właśnie jest wolność w muzyce.
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach