Wpis z mikrobloga

Oglądając poprzedni Komentarz Tygodnia Gadowskiego, odniosłem silne wrażenie że ten wysyła ostrzeżenie do Michnika. Widać nie odniosło ono skutku, gdyż w dzisiejszym komentarzu Gadowski ponownie podejmuje jego temat, ale tym razem odczuwam że ostrzeżenie weszło na wyższy poziom, tj. przyjęło formę ultimatum, że jeszcze krok, a skończy się kopanie (tylko) po kostkach. Wpierw Gadowski ruszył temat powiązań korupcyjnych w PKP - ostro, z nazwiskami, i wręcz z rozkazem wobec obecnego ministra, by ten ruszył sprawę, bo jak nie, to on sam to zrobi. Pokazuje to sposób działania jaki może zostać przyjęty, chociaż jeszcze nie jest to wypowiedzenie wojny i uderzenie we wroga, a pokazowe sprzątanie własnego podwórka. Wygląda mi to zatem na groźbę, że niewygodne fakty zaczną wychodzić na światło dzienne. Zaraz po tym Gadowski podejmuje temat samego Michnika, mówiąc że ten już przegrał, że nie ma już co wychylać głowy, bo już nie ma po co, wyraźnie dając do zrozumienia jaki jest obecnie rozkład sił (w domyśle, że Michnik i popierane przez niego środowiska nie mają na dzień dzisiejszy żadnych szans, więc lepiej niech się uspokoją). A na końcu obrywa się Kwaśniewskiemu, co w moim odczuciu ma pokazać, że ultimatum jest na serio, że perspektywą jest koniec z kopaniem się po kostkach, koniec z nietykalnością tych najważniejszych. Że jeszcze jeden krok, a lawina kompromitujących informacji ruszy w świat.

Do mojej powyższej interpretacji wypowiedzi Gadowskiego, pasuje kontekst obecnej sytuacji. Raz po raz środowiska skupione wokół KOD organizują (lub wspierają) kolejne i kolejne protesty, które przybierają już formę starć - bo podczas jednego z tzw. „czarnych protestów” anarchiści zaatakowali policję, raniąc pięcioro funkcjonariuszy. Jednocześnie widać, po próbie opóźnienia odrzucenia obywatelskiego projektu w sprawie aborcji aż do stycznia przyszłego roku, której to próby podjęło się PO, że środowiskom skupionym wokół KOD wyraźnie zależy tylko na podgrzewaniu atmosfery. A zbliża się przecież 11 listopada i organizowany tego dnia Marsz Niepodległości, który jest świetną okazją do wszelakiego rodzaju prowokacji. Co więcej, już poczyniono przygotowania do takich prowokacji, poprzez zorganizowanie kontrmanifestacji na planowanej trasie marszu 11 listopada (zgłoszono zgromadzenia publiczne na jego trasie, a obowiązuje tu zasada pierwszeństwa, którą wykorzystano). Przed prowokacjami ostrzega minister MSWiA Mariusz Błaszczak (więcej tutaj). Natomiast środowiska skupione wokół KOD już szerszą propagandę, tym razem w postaci gazety Newsweek która napisała: „wypowiedzi ministra mają zachęcić narodowców do ataku na opozycyjny marsz”, czyli już zawczasu próbują przenieść winę za efekty prowokacji które mają nastąpić, na osoby wobec które będą one kierowane. Jednocześnie nie widzą niczego złego w zorganizowaniu kontrmanifestacji na trasie Marszu Niepodległości, dla nich (albo raczej dla szerzonej przez nich propagandy) ten ruch to jedynie „przechytrzenie organizatorów Marszu Niepodległości”. Minister Błaszczak powiedział: „To niewątpliwie jest niebezpieczne. Tu chodzi o działanie wymierzone w rząd Prawa i Sprawiedliwości, chodzi o to, żeby - tak jak mówił chociażby Grzegorz Schetyna, a więc przewodniczący "totalnej opozycji" - atakować rząd ulicą i za granicą”. Zgodzę się z tymi słowami, że środowiska skupione wokół KOD chcą uderzyć w stabilność państwa i rządu. I chociaż nie jestem fanem, lecz przeciwnikiem rządu PiS, to jednak alternatywa w postaci KODu u władzy - bo przecież oni do przedwczesnego przejęcia władzy pretendują - jest zdecydowanie odpychająca. Nie wyobrażam sobie rządu z Petru, Schetyną, Kopacz i Nowacką, a Kijowskiego jako prezydenta (sic!).

Innymi słowy, walka buldogów pod dywanem trwa. I się nasila.

Rarytasem niech będzie jeszcze wypowiedź Kijowskiego, który z jednej strony twierdzi że KOD jest inwigilowane przez służby, a z drugiej przyznaje, że ma "kontakty z ludźmi, którzy w służbach pracowali i pracują". Cóż, z obfitości serca usta mówią... To tak jakby ktoś chciał zlekceważyć temat (z tego czy innego powodu).

Być może przeinterpretowałem słowa Gadowskiego, ale wydaje mi się że nie. Możliwe że uznano, że działania środowisk skupionych wokół KOD (a może powinienem pisać - wokół Wyborczej), że posunęły się zdecydowanie zbyt daleko, i że jeśli wykonają jeszcze jeden krok, np. w postaci prowokacji podczas Marszu Niepodległości, to wtedy rozpoczną się działania odwetowe w formie upublicznienia niewygodnych informacji. Innymi słowy, że skończy się kopanie po kostkach, a zacznie się kopanie wyżej. Że skoro środowiska skupione wokół KOD/Michnika i tak idą na całość, to skończy się stosowanie zasady „my nie ruszamy waszych, my nie ruszacie naszych”.

.
.
.
#przemyslenia na bazie słów wypowiedzianych przez #gadowski odnośnie #polska, #kod, #michnik i #pis, w kontekście oceny sytuacji wewnętrznej kraju, zbliżonej do tej przedstawianej przez #michalkiewicz i #braun. Zainteresować może #4konserwy.

  • 2
@plumkajacy_kalafior: Akurat to co zacytowałeś nie jest niczym nowym. Zarówno Michalkiewicz jak i Braun mówią o tym od dawna, powołując się zresztą m.in. na wypowiedzi (czy też deklaracje) właśnie Schetyny, Wałęsy, Komorowskiego i innych, którzy od czasu do czasu chlapnęli coś za dużo.

Schetyna mówił o atakowaniu rządu ulicą i zagranicą. Wałęsa mówił o wojnie domowej. Komorowski o otwarciu nowych frontów na jesień - no i mamy coraz to nowe i