Wpis z mikrobloga

[29/66] #66przygod

Na długich przerwach, gdy na dworze było już/jeszcze ciepło, bardzo często biegaliśmy do pobliskiej Biedronki, by kupić sobie coś do picia. Z reguły była to Tęcza Cola – czyli napój cocacolopodobny, najtańszy ze wszystkich możliwych.

Jego wypicie skutkowało rozwolnieniem, ale po kilku butelkach można było się przyzwyczaić i uodpornić na jego działanie. Zresztą – kto pamięta Tęczę, doskonale to wie.

Jedno, czego nigdy, przenigdy nie robiliśmy, to mieszanie Tęczy z Be Powerem, czyli napojem energetycznym z Biedronki. Wiedzieliśmy, że może się to skończyć źle i jakoś nikt z paczki nie palił się do potwierdzenia lub obalenia naszych przypuszczeń.

- Sperma, ale weź z nami tą Tęczę. – Powiedział Młody, gdy wybieraliśmy butelkę.


- Dostałem od babci trochę kasy, kupię sobie Bi Pałera. – Odparł. Skwitowaliśmy go ciszą – co oznaczało, że nadmiar pieniędzy uderzył mu do głowy i zamiast tak jak my, sięgać po półtorej litra napoju naraz, on woli kupić małą puszkę i spożyć ją samodzielnie. Bo tak, Sperma nigdy nie dzielił się z innymi jedzeniem i piciem.

- No daj spokój, zawsze bierzemy Tęczę. #!$%@?ło ci się w dupie od dobrobytu? – Zapytałem retorycznie.


- Ej no, nie mów tak. Wiecie, że #!$%@? nie jestem taki.

- Brakuje nam #!$%@? 20 groszy. Weź nie bądź pazera. – Argumentował Młody, już wyraźnie nieco poirytowany zachowaniem kolegi.


- No dobra, dorzucę się do tej Tęczy, ale pojaracie mi.

- Dobra, ale na twoją własną odpowiedzialność.

- Stoi.


Następną lekcją miał być W-F. Przez lekcyjną godzinę graliśmy w piłkę nożną, na sali gimnastycznej. Była to gra uwielbiana przez większość chłopaków – szczególnie Patryka i Kamila. Dlatego grając, dawaliśmy z siebie naprawdę wszystko – a jeśli Michałek i Tymek zaczynali spacerować po boisku albo robić za słupek na bramce, potrafiliśmy przerwać grę, by ich nastraszyć. Zazwyczaj po kilku ciosach kopniętą piłką, wracali do życia.
Po 45 minutach byliśmy więc skrajnie wykończeni. Ostatkiem sił przegraliśmy się w szatni i wyszliśmy przed szkołę, by ochłonąć.
Młody wyciągnął butelkę Tęczy i otworzył ją. Charakterystyczny dźwięk.
Usiedliśmy na ławce – kolejno Młody, Kamil, ja, Patryk i Sperma. Ten ostatni wyciągnął puszkę napoju energetycznego i wypił ją jednym haustem. Aluminiową puszkę wrzucił pod żywopłot rosnący za nim.

- Co, mało tego picia, co? Sperma beknął głośno.

- #!$%@? #!$%@?łem go na raz i nawet nie czuję różnicy. Myślałem, że mi od razu #!$%@? energią po pale.


Kamil, który teraz pił z butelki, zakrztusił się. Młody klepnął go po plecach. Tęcza przeszła do mnie.

- Chłopaki, pojarajcie. Dorzuciłem się.

- Spoko, ale kolejka jest. – Oburzył się siedzący przy nim Patryk. Nikt nie chciał kończyć Tęczy, bo na dnie zbierał się paskudny osad, zwany przez nas siarką lub siarą. Nawet największe dusigrosze tego nie piły.


Butelka trafiła w końcu w ręce Spermy. Dotarł do siary.

- Ktoś chce?

- Ej, #!$%@?, ale to mieliśmy robić drugą kolejkę! – Krzyknął zdenerwowany Kamil. Było już jednak za późno.


- Weź to wyjeb, #!$%@?. Co teraz mamy? – Zapytał Młody.

- Chemię z Pijaczką. – Odpowiedziałem mu zmęczony.

- #!$%@?!


Na horyzoncie pojawił się Tymek, któremu na poprzedniej lekcji daliśmy niezły wycisk. Jego koszulka, opięta ciasno na brzuchu i piersi, była cała mokra, a z czoła kapały mu krople wody.

- Cześć chłopaki. Niezły mecz. Dacie się napić?

Kamil już zaczął wypowiadać słowo „spier…”, gdy Młody uśmiechnął się do przybysza i powiedział:

- Jasne. Sperma, podaj Tymkowi butelkę. Dobrze broniłeś dzisiaj xD


- Dzięki. – Tymek wypił całą siarę. – Dobre. Dzięki.

Patryk spytał, czy wyrzuci butelkę, po czym poszliśmy na chemię.

Jak zawsze, spóźniliśmy się kilka minut. Razem z nami szedł Tymek.

Nikt w gimnazjum nie lubił chemii (poza Czterookim, który zawsze i wszędzie siedział w pierwszej ławce, a na W-Fie nie ćwiczył w ogóle), więc młodzież sama lgnęła do dalszych ławek – nawet dziewczęta, które zgrywały pozory kujonek i lizusek.
Jak się okazało, cały tył klasy był już obsadzony. Chcąc nie chcąc, musieliśmy usiąść z przodu, chociaż tyle, że przy oknie.

Ja i Młody w drugiej ławce, Patryk i Kamil w środkowym rzędzie, obok nas, a Sperma, który wszedł do klasy ostatni, musiał zająć miejsce tuż przed biurkiem Pijaczki, razem z Tymkiem.

- Och, zaszczyciła nas śmietanka towarzyska. Nie przeszkadzam wam, panowie?

- Nie, proszę kontynuować xD – Powiedział… Tymek! Klasa wybuchła śmiechem, a zadowolony z riposty chłopak odwrócił się do mnie i Młodego, po czym przybiliśmy piątki.


Lekcja się zaczęła.

Pijeczka była nazywana Pijaczką nie bez powodu – wszyscy wiedzieliśmy bowiem, że ma mniejszy lub większy problem alkoholowy, od dawna. Słyszeliśmy opowieści starszych kolegów jakoby przychodziła pijana na lekcje, ale nasza klasa nie uświadczyła takich wydarzeń. Fakt, kilkukrotnie była mocno skacowana i na kilometr śmierdziało od niej gorzałą, ale raczej zachowywała pozory trzeźwej. Niemniej jednak, lekcje u pijaczki wyglądały praktycznie tak samo – najpierw trochę teorii, potem

przykłady przy tablicy. To w końcu chemia w Polsce, więc o jakichkolwiek przykładach praktycznych nie mogło być mowy.

Osoby były wybierane w kolejności nazwisk (chyba, że zgłosiły nieprzygotowanie albo były nieobecne) i naprawdę niewielu osobom udało się wywijać z odpowiedzi. Z jakiegoś powodu, większość klasy panicznie bała się przykładów przy tablicy – sam nie mam pojęcia dlaczego – w końcu rozchodziło się o plus albo minus z aktywności, wielkie mi halo.

Tego dnia kolej wypadła na jedną z dziewczyn, będącą dwa numerki w dzienniku przed Spermą. Były panicznie przestraszona, ale ze wsparciem koleżanek, żegnana uściskami dłoni i słowami otuchy, w końcu wyszła na środek klasy. Takiego teatrzyku nie widzieliśmy dawno.

No więc owa ofiara spróbowała cokolwiek wydedukować, ale poległa już na samym początku.

- Proszę pani, mogę iść do łazienki? – Zapytał nagle Sperma.

- Nie żartuj, Patryk. Za chwilę idziesz do tablicy. Znam te numery.

- Ale naprawdę, ja muszę!

- Pójdziesz na przerwie.


Mniej więcej w momencie Sperma puścił pierwszą falę gazów. Młody, który siedział bezpośrednio za nim, zakrztusił się i spróbował otworzyć okno. Bezskutecznie – było zabite gwoździami.

Poczułem duszący smród gnijącego mięsa i siarki. Zaszkliły mi się oczy i naciągnąłem koszulkę na nos. Tymka tez fala nie ominęła – po chwili przesiadł się do środkowego rzędu, zatykając nos i usta dłonią.

- Co się dzieje? – Zapytała rozdrażniona Pijaczka. Po chwili i ona chyba poczuła odór. Ale po męsku, nie dała po sobie niczego poznać.


Sperma głośno i wyraźnie powiedział jej prosto w oczy:

- następnym razem będzie mokry.


Kobieta dała mu znak, by szedł, po czym sama poszukała okna, które dało się otworzyć. Do Sali wpadł świeży podmuch wiatru.

Sperma wrócił po kilku minutach. Łazienka była oddalona od Sali chemicznej dosłownie o parę kroków, ale i tak uwinął się dosyć szybko – a przynajmniej tak nam się wydawało.

- Już ci lepiej? – Spytała Pijaczka.

- Tak, wypędziłem demona xD – Klasa po raz kolejny zarechotała. Kujonki udały, że są zażenowane. Jedna z nich dostała papierową kulką w głowę, prawdopodobnie od Kamila.

- Siadaj. Dzisiaj już nie będę cię męczyła przy tablicy. Sperma rozpromienił się od ucha do ucha i usiadł w swojej ławce.


Gdy zadzwonił dzwonek, Sperma szybko odwrócił się do nas.

- Chodźcie ze mną, beka jak sam #!$%@? xD

- Czego chcesz, śmierdzielu? – Zapytał Młody.

- No chodźcie, szybko.


Całą paczką wyszliśmy z klasy i skręciliśmy w jeden z bocznych korytarzy. Stał tam spory kwiat (zwany przez nas palmą), w kamiennej, wielkiej donicy.

- Patrzcie, #!$%@?.

Z początku niczego nie zobaczyliśmy – ale gdy Patryk podszedł bliżej i zachłysnął się, zrozumieliśmy, co leży koło rośliny.
Gówno.
Sperma zamiast do łazienki (cuchnącej i brudnej palarni), załatwił potrzebę na korytarzu, do donicy. Teraz tłusty stolec leżał w brunatnej ziemi, wyglądając jak jakiś błyszczący korzeń albo rozpuszczony baton.

- #!$%@?, nie piję już Tęczy i Be Powerów. Nigdy razem.


O dziwo, stolec pozostał w donicy przez kilka dni, omijany szerokim łukiem przez uczniów i nauczycieli. W końcu, gdy wysechł, został prawdopodobnie usunięty przez jedną z woźnych.
Sprawcy nigdy nie znaleziono, ale temat wypróżnienia poruszono na zebraniu rodziców.

#pasta
  • 1