Wpis z mikrobloga

Z takich życiowych porażek, to poznałam kiedyś takiego Tymka. Tymek miał 9 lat, ja 7, poznaliśmy się na wakacjach, w domku w Wiśle, gdzie zabrali mnie moi rodzice.
Był czarujący, zabawny i ujmujący. Potrafił wytarzać się w pokrzywach i wyjść z krzacorów z pewną siebie miną i uśmiechem od ucha do ucha. Zawsze ogrywał mnie w karty i imponował mi swoją odwagą (oddalił się aż 20 metrów od domu, żeby pooglądać sarenki przy lesie! Rodzice nie wiedzieli!). Zakochałam się w Tymku po uszy.

Ostatniego dnia wszyscy wczasowicze zorganizowali pożegnalną imprezę w świetlicy. Była też osobna impreza dla dzieci, czyli dla nas. Urządzono nam coś na kształt dyskoteki. Byłam straszną wstydnisią, jednak przez cały wieczór rozmyślałam, jak fantastycznie byłoby, gdyby Tymek zaprosił mnie do tańca... Jednak Tymek - dusza towarzystwa - ciągle tylko migał mi przed oczami, wędrował tu i tam, nie zwracając na mnie zbytnio uwagi. Było mi bardzo smutno.

W końcu, kiedy impreza dobiegała końca, z głośników usłyszałam hit tamtego lata - "Orła cień", podszedł do mnie Tymek, podał mi rękę i z zawadiackim uśmiechem zapytał:

Zatańczysz ze mną?


Nogi jak z waty, serce biło mi tak mocno, że ciężko było mi oddychać. Spełniało się moje marzenie! Dlatego, nie zastanawiając się ani chwili, odpowiedziałam:





#przegryw #heheszki #truestory #logikarozowychpaskow
  • 44
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@jestemkrolowafrancji: Wiem co czujesz,
ja się podkochiwałam na zabój w takim Piotrku w podstawówce.
On był po prostu taki QL i boski, że ach och.

I była taka zabawa szkolna "Choinka", że prezenty w klasie, tańce itd.
I tak bardzo marzyłam, żeby z nim zatańczyć i koleżanka go poprosiła, żeby ze
  • Odpowiedz