Wpis z mikrobloga

@not2invlolved: Na ogół zamawiam rzeczy, których nie robię w domu. Więc zrobienie w domu to oznaczałoby zakupy, gotowanie i sprzątanie kuchni - dużo więcej zachodu niż kilkunastokilometrowa przejażdżka.
@rzet: Kij z żarciem - ja kiedyś specjalnie zamówiłem kurierem coś z Debenhams, bo ważyło ponad 10 kg i było nieporęczne (nie pamiętam już co to było, chyba garnki), więc uznałem, że kurier to lepsza opcja, a skończyło się na tym, że żona musiała jedną ręką prowadzić 9-miesięczne dziecko, a drugą ciągnąć do windy wielkie pudło. Gość nawet nie przytrzymał jej drzwi z klatki na korytarz, bo się spieszył.

A innym
@rzet: ja mam tak za kazdym razem i jak dzwonia zeby zejsc to mowie ze nie ma opcji wiec przychodza z fochem.
Kurier zostawia moje paczki w sklepie bo #!$%@? o 6 rano jest wiec git. To samo listonosz. A jak sie wprowadzilem to nie wiedzialem i czekalem na listonosza 3 tyg az sasiad mi przyniosl i powiedzial zeby pytac w sklepie bo zostawiaja tam paczki.
@rzet: Na Coolock (Darndale) mało kto mi dostarcza do domu, muszę wychodzić aż na skwerek bo się boją :/ Wiem, że to jedna z gorszych dzielnic, ale bez przesady...
@sakta: znajomy z dawnej pracy dorabiał jako dostawca na Tallaght.

Raz go okradli z kasy, jedzenia i prawie samochodu.

Szef odważny dawaj jedziemy tam. Pojechali szefa samochodem, jak zobaczył że stoi 10+ gnoi to

ok, ok, lets go back.
@rzet: Mi dostawca z Pizza Hut powiedział, że go nożem przywitali :) Tutaj to taka patola, że szok. Pół osiedla to stara IRA a drugie pół junkies'y. Ja mieszkam tu już rok (u kumpla z pracy, to jest jego dom i płacę tylko 200 jurków na miesiąc za double'a co przy dzisiejszych cenach wynajmu jest prawie za darmo) i jest spokój, przede wszystkim w nocy jest cicho jak na polu. Może