Wpis z mikrobloga

Stefan Sękowski - Odczepcie się od "Wyklętych":

Polacy nie są wspólnotą polityczną. To zlepek prymitywnych plemion nawzajem okładających się maczugami i cieszących się z pohańbienia wrogiego totemu. Mniejszość, która nie chce brać udziału w tej idiotycznej bójce, stoi z boku, zniesmaczona, i odzywa się z rzadka, by nie oberwać od jednych i drugich. Przykładem może być pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”, którego opis to prawdziwa kronika szaleństwa.

Na Mszę św. za dusze antykomunistycznych męczenników przychodzi pierwszy niekomunistyczny prezydent III RP Lech Wałęsa. W trakcie uroczystości uznaje, że ważniejsze od dalszego udziału w Eucharystii jest okazanie niechęci do prezydenta Andrzeja Dudy, wstaje z ławki i wychodzi ze świątyni – po to, by nie słuchać mowy urzędującej głowy państwa. Przemówienie można było, a nawet należało wysłuchać; z zaciśniętymi ustami i kamienną twarzą, bo zamiast skupić się na cnotach poległych, Prezydent wykorzystał okazję, by bezceremonialnie przyłożyć politycznym przeciwnikom i swoim poprzednikom, budując przy okazji mit IV RP, która dopiero dziś zrywa z komunistyczną przeszłością.

To działo się w gdańskiej bazylice. A pod świątynią Mateusz Kijowski, od którego parę lat temu „Kościół odszedł”, rzekomo modlił się za pomordowanych, choć do tej pory nigdy go nie interesowali.

Łysy jegomość w koszulce z nadrukiem „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie” poczuł się w obowiązku zwyzywać Kijowskiego od „#!$%@?”, a liczny zastęp narodowych katolików częściowo w krótkich spodenkach podczas uroczystości odśpiewał słynną pieśń kościelną „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”.

Po audycji Michał Karnowski z tygodnika „wSieci” podkreślając większe prawo do czczenia Wyklętych przez PiS i narodowców niż przez PO czy KOD mówił, że „wszyscy doskonale czujemy, gdzie jest duch taki, a gdzie jest duch inny”, a jeden z jego zarzutów stawianych uprzedniej władzy brzmiał, że… pomnik ŻW na Powązkach jest za mały (gratuluję Andrzejowi Stankiewiczowi, że zachował zimną krew).

A gdzie w tym wszystkim „Inka” i „Zagończyk”? Na ustach ich imiona i na sztandarach ich twarze, co najwyżej, wykorzystane do cna jako narzędzia w kolejnej odsłonie żenującej polsko-polskiej wojenki. Ich pogrzeb posłużył do politycznej manifestacji opozycji i do wyładowania agresji przez narodowców. Z takimi demokratami i patriotami żaden zewnętrzny wróg nie potrzebuje armii, sami się pozabijają. Tylko Polski szkoda.


#publicystyka #nowakonfederacja #polityka #zolnierzewykleci
  • 6
@Frank_Costello: Szkoda dla Polski to był pogrzeb takich rodzynków jak Jaruzel - z wielką pompą, zadumą, honorami i #!$%@? wie czym jeszcze. Co jak co, ale jednak wolę żeby stawiano właśnie na takie uroczystości jak w Gdańsku, nawet w atmosferze kontrowersji, błędów i politycznych przepychanek niż na uroczystości komunistycznych zbrodniarzy w pozornie "godnym" stylu.
@KeyserSoze: Dla mnie jedna i druga sytuacja to szkoda dla Polski. Zarówno pogrzeb Jaruzelskiego (chociaż można się spierać, że mimo wszystko to był pierwszy prezydent III RP i tak dalej, myślę, że zwolennicy znaleźliby tu kilka argumentów, w ogóle uważam, że najlepiej to byłoby aby wszyscy oni leżeli na jednym komunistycznym cmentarzu i nie byłoby problemu) jak i inba w Gdańsku i atmosfera wokół tego wydarzenia to żenada. Wolałbym aby jedna
@Frank_Costello: Zgadzam się w zupełności. Potwierdza się, że większości polskiej klasy politycznej i osób aspirujących do miana inteligencji słoma z butów wystaje. Każdy konflikt pomiędzy frakcjami jest podnoszony niemalże do rangi walki dobra ze złem - nic dziwnego, że nie szanują pogrzebów organizowanych przez przeciwne im środowiska.