Wpis z mikrobloga

Drogie Mireczki i Mirabelki,
Zapowiada się nowa seria wpisów #gorylcontent na temat #feels oraz #zwiazki. Moje życie przewraca się do góry nogami i sądzę, że ciekawym doświadczeniem będzie opisanie całej sytuacji.
Mam przyjaciółkę, którą znam od lat - znaliśmy się już jako nastolatkowie. W miarę możliwości spotykamy się na Woodstockach i innych festiwalach, jednak z uwagi na odległość (ona jest z #gdynia, ja z #katowice) spotykamy się rzadko i nieregularnie. Często zapraszała mnie do siebie - jednak przez słabą sytuacje finansową zmuszony byłem odmawiać. Te wakacje były inne. Udało mi się zaoszczędzić kilka grubszych banknotów i zgodziłem się do niej przyjechać.
Bardzo się stresowałem, cierpiałem reisefieber i wmawiałem sobie iż mogę nie dać rady, ponieważ zmagam się z fobią społeczną, a będę zmuszony poznać jej dwóch braci, mamę, tatę, babcie, dwa psy i trzy świnki morskie. Sama ta myśl wywoływała przeogromne napięcie...
Jak się później okazało, była to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem.
Mama, ojciec i brat to wspaniałe osoby. Jej rodzicielka jest pracowita, życzliwa i zawsze uśmiechnięta. Przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Brat to zagorzały fan ciężkiej muzyki i gracz mmorpg, więc mieliśmy wspólne tematy i rozmowa przyjemnie się kleiła. Z drugim bratem nie złapałem wspólnego języka, ale nie powiem o nim złego słowa - po prostu nie mieliśmy okazji dobrze się poznać.
Zawsze zastanawiałem się, dlaczego tak atrakcyjna osoba jak moja przyjaciółka zawsze jest sama, odrzuca wszystkie adoracje z wydawałoby mi się błahych powodów... Co się okazało? Że kocha mnie od kilku lat i nie jest w stanie być z kimś innym. Powiedziała mi to drugiego dnia mojego pobytu. Zrobiło mi się dziwnie. Nie miałem o tym najmniejszego pojęcia i niczego się nie domyśliłem! Cóż ze mnie za palant!
...I tak wyszło, że mam nową dziewczynę. Mogę zebrać falę hejtu za to, że za szybko po Dorotce jestem z kimś innym, jednak nie będę się nad tym tematem rozwodzić - myślę, że moje relacje z Dorotką wyjaśniłem szczegółowo w poprzednich wpisach.
Zauważyłem, iż ze zmianą środowiska zmniejszyła się moja #fobiaspoleczna. W gronie rodziny mojej obecnej dziewczyny czułem się bardzo swobodnie, co więcej, wygłupiałem się jak przy (kiedyś) przyjaciołach. To było dla mnie niesamowite uczucie. Dzisiaj musiałem wrócić do rodzinnych stron - przepłakałem kilka godzin, bardzo nie chciałem jej opuszczać, tęskniłem. Najgorzej było podczas wsiadania do autobusu, myślałem, iż nie zdołam się opanować... Nawet teraz łzy napływają mi do oczu.
Obiecałem jej, iż znajdę pracę, a po jakimś czasie przeprowadzę się do tego pięknego miasta z jeszcze wspanialszą istotą w nim - moją obecną dziewczyną.
Mam ogromną motywację i pokonuje swój lęk. Kiedyś ktoś powiedział mi, iż ten, kto pokona swoje strachy staje się swoistym "bogiem życia". Poważnie szukam pracy. Zacząłem odbierać telefony od nieznajomych. Chcę robić cokolwiek, byleby zarobić wymaganą kwotę, przestałem wybrzydzać. Muszę osiągnąć swój cel. Muszę pokonać lęk, by nie żyć nienależycie.

I teraz pytania do was - jak sądzicie, uderzać do firm w trójmieście, i w razie zatrudnienia przeprowadzić się (byłbym w stanie przeżyć z miesiąc) czy znaleźć pracę na miejscu, w Katowicach, przepracować kilka miesięcy i usadowić się w Gdyni na spokojnie? I czy macie doświadczenia związane ze zmianą środowiska a zmniejszeniem lęków?

Dziękuję Mireczki, że jesteście i poświęcacie swój czas na czytanie moich wpisów. Pozdrawiam was ciepło!
  • 12
@goryl_w_garniturze: Pamiętaj, że bycie bordo zobowiązuje. Ty wyszedłeś poza szereg.
Powinieneś wiedzieć, iż kobiety to posłannicy diabła. Już teraz zawładnęła Tobą.
Niech to będzie Twój wybór, abyś później nie obwiniał nas za to, że życzyliśmy źle, dając Ci rady.

PS. Tak się właśnie kończy wychodzenie z piwnicy. Zostań w niej i nie grzesz więcej.
@goryl_w_garniturze: Szukaj pracy w Trójmieście. Jak znajdziesz, to przez pierwszy miesiąc (dopóki nie będziesz mieć na czynsz i kaucję na wynajem) mieszkaj u tej dziewczyny :). Zapytaj jej, czy ona i jej rodzice by się zgodzili. Może Ci jakiś pokój u siebie udostępnią za darmo, albo w ramach pożyczki.
@goryl_w_garniturze: siedząc w Kato, zrób cv i wysyłaj do trójmiasta, a później staraj się wszystkie rozmowy odbyć w przeciągu kilku dni, tzn. te pierwsze opóźniaj, a te późniejsze przyśpieszaj. Nie ma sensu, abyś jechał, złożył papiery i miesiąc czekał, aż babeczka z HR-u łaskawie zajrzy na pocztę email.
@goryl_w_garniturze: Z przeprowadzkami to Ty się nie śpiesz. Nie twierdzę, że ma się coś stać złego, ale poczekaj trochę. Zobacz jak rozwinie się sytuacja. Z drugiej strony nie wyjdziesz na maniaka, który ledwo poznał laskę i już się przeprowadza an drugą stronę kraju.
@goryl_w_garniturze: Jeździsz na Woodstock i masz fobie społeczną!? Ja bym jednak poczekał z przeprowadzką bo po pierwsze rynek pracy w Katowicach i okolicach jest większy niż w Trójmieście, nieruchomości tam są bardzo drogie, a mieszkać u niej z rodzicami to trochę lipa. Wiadomo, że przy pierwszym spotkaniu wszyscy są mili, bo chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Jak rozumiem nie masz za dużego doświadczenia w pracy, więc jeśli znajdziesz jakąkolwiek
jutro znajdzie innego, zwłaszcza gdy zobaczy, że ci nie idzie to zauroczenie może szybko minąć.


@micher: jeśli to, że była cały czas wolna jest legitne, to #niesondze

Ale i tak uważam, że nie warto od razu rzucać wszystkiego i poczekać, jak rozwinie się znajomość ( ͡° ͜ʖ ͡°)