Wpis z mikrobloga

„ Pewnego dnia spadnie prawdziwy deszcz i zmyje cały ten brud. ”* - Cz IV

Cimoszewicz premierem. Wojna domowa w Kosowie. Afera Olina – domniemana współpraca Oleksego z KGB. Bil Clinton prezydentem USA – facet który palił zioło, lecz się nie zaciągał. Świetny album Alice In Chains w 1995r. '90 lata – epoka miłości i zbuntowanych młodych wyedukowanych na romantyzmie przedwojennym lub Wojaczku i Stachurze.
Kulturę rave tworzyli byli hipisi, którzy na wzór plemion indyjskich wprowadzali się za pomocą prostych rytmów i narkotyków w trans. Kultura ta na zachodzie była już znana w latach 80, do Polski dotarła na początku lat 90 mniej więcej równocześnie z epoką muzyki grunge.
Pub Amterdam bo tak nazywał się późniejszy klub Blue Velvet znajdował się na tyłach hotelu Victoria (Warszawa). Pub Amsterdam odwiedzali geje (w latach 90 nie było ciot, byli geje, którzy niczym się nie różnili od hetero), głównie zagraniczni. Później pub przekształcił się w klub house-techno-rave – legenda warszawskiej sceny klubowej. W jego tworzeniu mieli ogromny udział studenci ASP. Ulubione miejsce Elwirki. To tutaj przeżywaliśmy pierwsze stany po lsd czy po pigułach. Klub o tyle fajny, że każdy się znał. Panowała luźna, przyjacielska atmosfera. Nie było żadnego lansu. Tylko ekstaza i trans. To nas łączyło i spajało jak subkulturę. Ściany klubu były tak zapocone ze lała się po nich woda. Dżordż potrafił na parkiecie w mega transie tańczyć przez kilka godzin non stop - niesamowite egocentryczne, intymne doznania. To co się wydzielało w organizmie podczas tych imprez było namiastką raju. Zresztą cała kultura rave była skierowana trochę na własną przyjemność (egocentryzm). Samemu się tańczyło, nie w parach i każdy tworzył sobie jakieś obrazy w głowie wpędzony w ekstazę. Ci ludzie , ten barwny świat, ta świeżość, byliśmy częścią historii, krótkiej ale prawdziwej. Na aftery jeździliśmy przeważnie nad jezioro z dala od cywilizacji ze sprzętem i agregatami. W późniejszym okresie aftery były w klubie Luzztro. Poza tym Trend, Filtry, Fugazi – kto pamięta ten zna to uczucie i specyfikę tych miejsc. Mega oryginalne miejsca tworzące oazę i fabrykę techniczną dla imprezowiczów poszukujących narkotycznych doznań. Dżordż był nawet współwłaścicielem jednego z klubów (nie wymienionego powyżej), który działał z tego co pamiętam ponad rok. Klub został zamknięty przez ówczesne władze za narkotyki.
Warszawska scena technicznej muzyki kwitła w tamtych czasach i nie sposób nie wymienić klubu Instytut Energetyki. Masowe cykliczne imprezy w opuszczonych halach na Woli. Z początku odbywały się tam nielegalne imprezy i policja rozganiała nad ranem towarzystwo oraz rekwirowała narkotyki.
A ulica wówczas wyglądała jak dziki zachód. Bandyci wchodzili ci do knajpy i musiałeś płacić. Pamiętam jak tata Dżordża prowadził nieduży sklep nocny z alkoholem na Marymoncie i jak przyszli do niego po haracz to od razu im zapłacił i jeszcze się cieszył że teraz ma porządną ochronę. Wówczas podatki były mniejsze, a policja nie zapewniała bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo zapewniała mafia. Gdy tylko zaczął płacić tzw. haracz to znikły mu problemy z problematyczną klientelą #!$%@?ącą takie miejsca. Ci co nie chcieli płacić mieli spalone biznesy. Pożar w Warszawie (knajpy, sklepy) był dwa razy w tygodniu w Warszawie. Nie przesadzam. Niestety ulice nie wyglądały kolorowo. Wchodzili ci do samochodu na światłach, wyrzucali cię z auta, a po tygodniu proponowali cenę za wykupienie własnego auta. Większość się godziła, bo rachunek ekonomiczny był prosty. Ci co szli na policję później tego żałowali , a w najlepszym przypadku policjant doradzał „pod stołem” żeby się dogadać ze smutnymi panami.
Dżordż pod tym względem też miał ochronę i to międzynarodową z racji wykonywanego zawodu:-)
Satdion X lecia przeżywał rozkwit dzikiego kapitalizmu. Liczyła się gotówka i szczera transakcja.
Z Dżordżem chodziliśmy czasami na stadion po różne pierdoły, a także w innych celach. Gdy opowiadaliśmy świeżym studentom z zagranicy o stadionie to nie wierzyli że u schyłku XX wieku istnieje ogromny bazar 3 minuty od ścisłego centrum miasta w centrum Europy. Bazar ten przynosił nieopodatkowany dochód i był ogromnym miejscem transakcji gotówkowej i podaży towaru nielegalnego wszelkiej maści od broni ciężkiej, poprzez alkohol przemycany w kanistrach po benzynie, aż po podrabiane ubrania i godła komunistyczne z byłego ZSRR. Szkoda ze nie istnieje to miejsce. Na pewno byłoby swoistym skansenem ubiegłego wieku i celem turystów z całego świata. Przynajmniej miejsce zarabiało na siebie. Ówcześni ekonomiści się głowili jaki dochód przynosi stadion i nie znaleziono takiego miejsca w Polsce ani takiej firmy która by przynosiła tak ogromną wartość transakcji.
Pamiętam scenę jak Dżordż podpadł Rosjanom na stadionie. Chcieli go zlinczować. Uciekaliśmy i jeden na dorwał. Jakiś paker rosyjski. Ja spanikowany, a Dżordż ze swoim charakterystycznym spokojem w głosie powiedział że jest przygotowany na przyjęcie ciosów, ale prosi wpierw o telefon do swojego „Adwokata” (tak nazywał swojego ochroniarza po którego rzadko dzwonił). Rosjanin się #!$%@?ł bo Ruscy są bardzo honorowi i powiedział przez słuchawkę że chce go widzieć za 10 minut. Za 10 minut pojawił się adwokat (był bardzo punktualny i systematyczny). Rosjanin jak go zobaczył zbladł i zaczął mówić coś o nieporozumieniu. Musiał iść z „Adwokatem” do samochodu. Odjechali w nieznane. Wiemy tylko że Rosjanin dożywotnio miał zakaz przekraczania granicy polskiej. Następnego dnia rano delegacja „dyplomatów Rosji” wręczyła Dżordżowi dożywotnie zaproszenie i legitymację honorowego gościa Stadionu X lecia :-) Dostał też dwa kartony zapasu bardzo drogiego kawioru z Syberii, który Dżordż rozdał i część sprzedał. Później poważnie myślał nad handlem tym „drogim badziewiem”. Trzeci karton był zasilony radzieckimi trunkami najlepszej klasy, głównie czysta klasy lux, w butelkach szklanych imitujących kałasznikowa lub rosyjskie matrioszki.
Były to czasy, że gangsterka lokalna miała swoje zasady i istniało w tym zepsutym świecie nawet wśród najgorszych szumowin coś takiego jak honor.

* cytat z filmu Taxi Driver – 1976 reż. Scorsese

Jeśli interesuje cię temat i wszystkie części śledź: #dzordz

#lata90 #gimbynieznajo #narkotykizawszespoko #dzordz
  • 10
@morion: Chciałbym poznać tego Dżordża, takich ludzi lubię! Fajnie się czyta te wpisy, jednak trochę mi zalatuję fejkiem historia ze stadionem, ruskim pakerem, telefonem do "adwokata" i zakazem przekraczania granicy wraz z honorową legitymacją... Gość 24 lata, choćby nie wiem jak był przytomny i oblatany, raczej nie wybiłby się od razu na wyżyny hierarchii ;-)

Masz kontakt z tym gościem? Teraz ma 44 lata? Jak się potoczyły jego dalsze losy? Pisałeś,