Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki kochane, co zrobić gdy wszystko w waszej głowie stanęło na głowie? #rozowepaski #zwiazki #pytanie

Na początek kilka słów o mojej sytuacji sercowej. Jestem z moim obecnym niebieskim w związku od prawie 3 lat. Od roku jesteśmy zaręczeni. W sierpniu zamierzamy brać ślub (cywilny). Mieszkamy w wynajętym mieszkaniu w jednym z dużych miast. Razem wychowujemy kota. Planujemy wspólny zakup zmywarki. I do wczoraj nie wyobrażałam sobie innej przyszłości, niż przy nim...

W poniedziałek rano zadzwonił mój telefon. Miła pani przedstawiła mi się jako przedstawicielka zagranicznej firmy z mojej branży. Wyjaśniła, że prowadzi rekrutację na różne stanowiska do oddziału otwieranego w naszym kraju. Że firma młoda, dynamicznie i prężnie rozwijająca się. Jak to każda. Zaprosiła mnie na rozmowę. Pomyślałam, że co mi szkodzi. Umówiłyśmy się na piątek (wczoraj).

Rano ubrałam się elegancko, ale tak, żeby nie wyglądało, jakbym to ja przyszłam starać się o pracę. Ja pracę już przecież mam. Nie jest to szczyt moich ambicji, ale jednak. Chciałam rozmawiać jak równy z równym. W końcu to oni do mnie zadzwonili.

Pojechałam pod wskazany adres. Pojawiło się pierwsze zdziwienie. Osiedle mieszkalne. Jedno z tych nowych, ładnych, kolorowych. Wszędzie zieleń, plac zabaw i te sprawy. Chyba wyglądałam na zdezorientowaną, bo podszedł do mnie pan ochroniarz. Kolejne zdziwienie. Pan ochroniarz nie wiedział o jakiej firmie mówię. Ale pokazał mi, na który blok wskazuje podany adres. Wjechałam windą na najwyższe piętro. Zadzwoniłam do drzwi. Zdziwiłam się po raz trzeci.

Otworzył mi mój były chłopak!

Może najpierw kilka słów o nim. Poznaliśmy się na drugim roku studiów. Jakieś 6 lat temu. Na wykładzie zostałam wyrwana przez profesor do odpowiedzi, której nie znałam. On ją podał i mnie uratował. To był chyba pierwszy raz od ponad roku, kiedy z własnej woli wziął aktywny udział w zajęciach. Zawsze siedział tylko ze spuszczonym wzrokiem, rozwiązując pod biurkiem krzyżówki. Po wykładzie do niego podeszłam. Zaczęliśmy rozmawiać.

Jeśli miałabym opisać nasz związek, to właśnie w ten sposób. Niekończąca się rozmowa. Rozmowa, której nigdy nie miałam dość. Która mnie uzależniała. Znacie to, gdy planujecie obejrzeć odcinek serialu, a oglądacie cały sezon? Albo jak bierzecie kostkę czekolady, a zjadacie w końcu całą tabliczkę? Tak było z naszymi rozmowami.

Ale im dłużej byliśmy razem, tym bardziej zaczęło mi doskwierać coś innego. Niczego nie chciał w życiu. Poza mną. Nie brakowało mi poczucia, że mnie pragnie. Ale niczego innego. Ani kariery, ani pieniędzy, ani rodziny, ani własnego kąta. Zawsze w porozciąganej koszulce. Nigdy nie ogolony. Podarte buty. To mu wystarczyło. Nie było z nim przyszłości, jedynie teraźniejszość.

Po 1,5 roku podjęłam decyzję o zerwaniu. Wyjaśniłam mu, co było problemem. Nie rozmawialiśmy. Ja mówiłam, on tylko patrzył. Nie powiedział nic, gdy go żegnałam. Nie powiedział do mnie nic od tamtego dnia.

Aż do wczoraj!

Wczoraj to ja nie potrafiłam nic powiedzieć. A on wesoło powitał mnie i zaprosił do środka. Ogromny, luksusowy apartament. Dwie ściany okien z widokiem na miasto i rzekę. Luksusowe meble. Gigantyczny telewizor. Klimatyzacja. On sam w eleganckiej, czarnej koszuli. Szczupła sylwetka. Przystrzyżony zarost. I to jak pachniał. Zupełnie inny człowiek. Tylko mówił tak samo jak dawniej.

Zrobił nam kawy. Usiedliśmy przy barowej ladzie, która dzieliła salon od kuchni. Nie pamiętam, czy chociaż raz się do tego czasu odezwałam. Zaczęliśmy rozmawiać. Najpierw o mnie. Potem o widokach za oknem. Potem o kotach. Potem o nim. Opowiedział mi swoją historię. Opowiedział mi historię, która doprowadziła do naszego spotkania.

Po naszym rozstaniu postanowił, że zrobi wszystko by znów mieć szansę być ze mną. Zaczął pracować. Zarobione pieniądze oszczędzał. Oszczędności inwestował. Sam robił kursy i zdobywał certyfikaty. Założył firmę. Firma dostała dwa zyskowne kontrakty. Inwestycje się poszczęściły. Pieniądze zarabiały na siebie. Kupił mieszkanie, samochód i zaadoptował kota.

Po 3 latach od naszego zerwania był gotowy, by się do mnie odezwać. Ale nie zrobił tego. Dowiedział się, że jestem w związku z moim (wtedy jeszcze nie) narzeczonym. Postanowił czekać. Mówił, że serce mu pękało, gdy zamieszkaliśmy razem. Ale czekał dalej. Nie wytrzymał dopiero w momencie, gdy dowiedział się o zaręczynach. Wtedy już musiał spróbować.

Nawiązał współpracę z zagraniczną firmą z mojej branży. Zainwestował w otwarcie polskiego oddziału. Tego oddziału, do którego na rozmowę o pracę właśnie przyszłam. Zaoferował mi kierowanie nim. Czaicie? Nie jako zwykły pracownik. Nie jako jakiś manager. Jako dyrektor!

Niezależnie od spraw sercowych. Niezależnie czy za miesiąc wezmę ślub. Ta praca jest moja, jeśli tylko chcę. Jedyna konsekwencja to to, że regularnie będziemy się spotykać w sprawach biznesowych.

I kocha mnie... Zmienił dla mnie całe życie. Przez lata robił wszystko z myślą o mnie. Jest gotów dać mi wszystko, czego zapragnę.

Powiecie mi drogie Mirki "oho, kolejny różowy na kasę leci". Może macie rację. Może odezwał się we mnie instynkt pańszczyźnianej baby, którą ciągnie do tego chłopa, który ma największe pole. Też tak na początku myślałam. Ale w nocy w łóżku zaczęłam się zastanawiać.

Mojego narzeczonego poznałam na samym początku studiów na imprezie zapoznawczej. Więc znałam go ponad rok zanim poznałam tamtego. Ale związaliśmy się dopiero kilka miesięcy po tamtym rozstaniu. Dwa lata po pierwszym spotkaniu. Dlaczego tak późno zobaczyłam w nim materiał na partnera? Czy nie przypadkiem dlatego, że był zawsze ustatkowany, ambitny, zaradny? Że przyciągnęło mnie kompletne przeciwieństwo tamtego beztroskiego romantyzmu? To, że miał mieszkanie, samochodów, stałą pracę? Czy przypadkiem wtedy nie "poleciałam na kasę"?

Przecież to właśnie w tamtym zakochałam się, gdy nie miał nic.

Zaprosił mnie jutro na wspólne śniadanie. Iść?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 13
@AnonimoweMirkoWyznania: czekam tylko na to az Twoj narzeczony pojawi sie tu z wpisem. Mirki moja ex zostawila mnie z dnia na dzien dla innego... Rob jak chcesz. Nie lubie takich ludzi choragiewek. Wiadomo ze latwiej skoczyc na gotowe do goscia ktory ma hajs niz sprobowac dojsc do niego z obecnym partnerem... Mysle ze podswiadomie decyzje juz podjelas. Szukasz tutaj zaakceptowania jej. Mam nadzieje tylko ze przed zostaniem na kolacje ze sniadaniem
Nie jako zwykły pracownik. Nie jako jakiś manager. Jako dyrektor!


@AnonimoweMirkoWyznania: Na takie stanowisko, to trzeba mieć doświadczenie i kompetencje, a nie kawałek wspólnego życiorysu. Weź zjedz snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć.

I do wczoraj nie wyobrażałam sobie innej przyszłości, niż przy nim...

Od roku jesteśmy zaręczeni. W sierpniu zamierzamy brać ślub

Bardzo zmienna jesteś.
Jeśli to nie bait, to wiedz, że nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściu.
Stwierdzam brak empatii i
@AnonimoweMirkoWyznania: Oczywiście, że idź na to śniadanie, niech stara miłość połączy was na nowo, ale też nie odwołuj ślubu. Za to zaproś byłego i kiedy w kościele ksiądz zada Ci pytanie, na które jedyną odpowiedzią, zdawałoby się, jest "tak", spójrz w twarz byłego, z tym jego zadziornym, doskonale przystrzyżonym zarostem, wyszeptaj tylko w stronę niedoszłego męża "ja... ja nie mogę" i razem ze swoją prawdziwą miłością ucieknijcie w stronę zachodzącego słońca.