Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#zwierzeta #gorzkiezale #oswiadczenie ##!$%@? #psy

Idę sobie dzisiaj ścieżką rowerową i z daleka widzę psa który słania się na nogach, tj. łapach. Przyglądam mu się mocniej i widzę, zbliżając się do niego, że ma przetrącony staw w tylnej części ciała. Część sierści mokra, ewidentnie opada z sił. Ścieżka bardzo ruchoma, ale każdy oprócz rzucenia spojrzenia ma #!$%@?.

Rozglądam się za właścicielem, ale najbliższa osoba na pytanie czy ten pies należy do niej odpowiada że nie... każdy przejeżdża/przechodzi obojętni, a pies ledwo zipie, ciągnie ledwo łapę i opada z sił co raz bardziej. Myślę, no nie #!$%@?, tak nie może być.

Chwytam za komórkę i zastanawiam się gdzie wydzwonić, pierwsza myśl: straż miejska, przynajmniej do czegoś się nadadzą tym razem. Widzę po drodze że zainteresowała się tym psem jakaś para z dzieckiem w wózku i kobieta z daleka krzyczy do swojego chłopaka żeby #!$%@?ł po coś do domu (bo w pobliżu było osiedle domków).

Idę za tym psem i wydzwaniam 986: "Halo, zajmujecie się Państwo bezdomnymi psami ?", "Tak, a co się stało". Krótka opowieść i pada tekst: "aaa, to już mieliśmy zgłoszenia niejednokrotnie w ostatnim czasie o tym psie...". "No elo, to przyjedziecie czy jak ?". "Pan poczeka wydzwonie schronisko, poda Pan dokładnie miejsce w ktorym znajduje się ten pies".

Stoję czekam, kroczę za tym psem. Nagle telefon do mnie: "Dzień dobry, dzwonie ze schroniska, mam pana numer od sm, gdzie znajduje się pies ?". Podaje namiary i mówię że czekam na ich przyjazd.

Po zaledwie 5 minutach zjawia się samochód, z tym małżeństwem czekamy i pilnujemy psa który został poczęstowany kiełbasą. Ukrył się w krzakach tuż przy ogrodzeniu.

Wychodzi z samochodu TOZu czy innego gówna grube babsko, otwiera tylne drzwi Renault Kangoo i bierze tego kija z tą pętelką. Jako że nie chciałem #!$%@?ć się i wystraszyć tego psa, to patrzyłęm na całą akcję z boku. Ja #!$%@?, jakie to babsko było nieporadne. 150 kilowy morświn który miał #!$%@? problem z założeniem tej pętelki na szyi psa który się słaniał na nogach i nawet nie miał siły podjąć walki, warczeć, szczekać. Zapędziła go w kozi róg, a ten wziął i wkońcu przestraszony #!$%@?ł za siatkę na ogródki. Babsko stwierdziło że tu już nic po niej i powiedziała bezwstydnie że w sumie to już go próbowała złapać kilka razy...

Jak ten pies padnie w końcu, a był w tragicznym stanie, to może wtedy złapie jego... truchło. #!$%@?, padał deszcz, zainteresowałem się psem jako jedyny, stałem żeby go pilnować, a tu przyjeżdża jakiś bezczelny, nieporadny wieloryb który #!$%@?ł sprawę, bo ta gruba świnia nawet nie potrafiła poradzić sobie z psem który nie miał siły biegać. Z 3 razy praktycznie mogła go capnąć tym kijem, ale za każdym razem chybiałą oO Potem jeszcze idiotka go zapędziła w takie miejsce skąd mógł #!$%@?ć, zamiast rzucić mu jakąś przynętę czy coś, zdobyć jego zaufanie, capnąć go kijem to nie... ta idiotka go wypłoszyła i nie poradziła sobie z psem który był na wpół żywy oO

Psina przynajmniej coś pojadła tej kiełby od tego małżeństwa, może przeżyje jeszcze kilka tygodni i akurat uda się ją/jego złapać i zawieść do schroniska. Może się uda nawet znaleźć jej dom, ale ta kobieta swoją nieporadnością tak mnie #!$%@?łą że ja #!$%@?....

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 4