[4/66] #66przygod Rzecz niezmiennie dzieje się w czasach gimnazjum - prawdopodobnie w trzeciej klasie. Mieliśmy w klasie takiego Tymka - był nieco cofnięty w rozwoju (urodził się podduszony), ale dzięki sporym staraniom rodziców, nie poszedł do szkoły specjalnej. No więc, jak łatwo się domyślić, Tymek był popychadłem i nie miał kolegów. Był naprawdę #!$%@? dzieckiem, które potrafiło grać samo ze sobą w karty na przerwie, w dodatku bez jakichkolwiek kart! Właśnie to odrzucenie ze społeczeństwa nie podobało się jego ojcu, Adolfowi. Też był nieco odchylony, ale w przeciwieństwie do syna, potrafił się też czasami zachowywać normalnie. Przynajmniej do czasu, gdy "koledzy" syna nie zaczynali psot.
Staliśmy w jednej z okolicznych klatek schodowych w kilkupiętrowych blokach (cztero czy pięcio, jakoś tak) - byłem tam ja, Sperma, Młody (kolejny Patryk z klasy xD) oraz nieco młodszy od nas Emil (kuzyn Kamila). Padało, więc nudziliśmy się i słuchaliśmy System of a Down i Linkin Park (wtedy to było brvtalne!) z telefonu (bogactwo w #!$%@?). No i zobaczyliśmy, że idzie Adolf z psem - jakieś 100 metrów od nas. No to my oczywiście beka, i zakładamy się, kto krzyknie głośniej "Adolf, ty #!$%@?!". No to ja jak kozak zaczynam - powiedziałem to normalnie. Emil nieco mnie przekrzyknął. Adolf się odwrócił, pogroził i poszedł dalej. Młody, będący największym koksem wziął głęboki wdech i ryknął na całe gardło.
- ADOLF! TY #!$%@?!
Adolf odwrócił się do nas i zaczął biec w naszą stronę. No to my jak ci skończeni idioci, wbiegliśmy do klatki schodowej - i ciśniemy na górę (follow the leader mocno xD). Dobiegliśmy na ostatnie piętro i słyszymy szybkie kroki na dole. Młody wspiął się po drabince, #!$%@?ął raz drugi w klapę na strych, po czym się otworzyła. Wszedł i wciągnął Spermę. Emil zaczął się gramolić po drabinie, cały zapłakany. Prawdziwy szok - cały w dreszczach, idzie powoli jak żółw.
- Emil, #!$%@?, szybciej! Adolf tu idzie! - krzyczę na niego i popycham jego tyłek ku górze.
- Emil, #!$%@?, daj mi rękę! - Młody krzyczy do niego, ale ten nic. No to Sperma się wychylił (najwyższy
był, więc i ręce miał najdłuższe) i wciągnął go do góry. Ja wskoczyłem na drabinę, dosłownie przeskakuję na górę (najzwinniejszy z paczki, he) i gdy już się cieszyłem, że jestem bezpieczny, coś szarpnęło mnie za kostkę ku dołowi.
- #!$%@?!
Sperma i Młody przytrzymali mnie za ręce i ciągną ku sobie.
- Trzymaj się! Emil - klapa, #!$%@?! - krzyczał Młody.
Emil schował się w kącie i płakał jak dziecko (poniekąd nim był) - dosłownie ryczał, pogrążony w katatonii, gdy my zmagaliśmy się z Adolfem. Gdy już prawie mnie wyciągnął ze strychu, Młody przeskoczył mnie i kopnął Adolfa w ryj, przez ten mały właz na strych. Mężczyzna zachwiał się, puścił mnie i upadł na dół. Sperma zatrzasnął klapę i usiadł na niej. Parę sekund ciszy i nagle…
- JA WAS TAM #!$%@? #!$%@?Ę! ZABIJĘ WAS! ZABIJĘ!
Klapa dosłownie podskoczyła, razem ze Spermą.
- Ja #!$%@?ę, on tu zaraz wejdzie! - ryknął Sperma.
- Emil, #!$%@?! Pomóż nam! - krzyknął Młody. Ale Emil siedział skulony w kącie i dalej ryczał.
Podskoczyłem do chłopaków i stanąłem z nimi na klapie. Okazało się, że właz wyżej - na dach, jest zamknięty, więc jesteśmy w pułapce. Młody wyciągnął telefon i dzwoni do domu:
- Halo, mama?
- ZAJEBIĘ WAS #!$%@?!
- Nic, daj tatę!
- UKATRUPIĘ!
- Tata? Przyjdź szybko, jesteśmy na strychu w klatce XX, Adolf chce nas zabić, #!$%@?!
Klapa przestała podskakiwać. Adolf #!$%@?ł. Wychyliliśmy się na dół i zobaczyliśmy tylko, jak gość biegnie przez trawnik z psem. Byliśmy bezpieczni. Gdy Adolf uciekał z naszej dzielni, ojciec Młodego go zauważył i zaczął ścigać. Adolf puścił psa i sam uciekł do domu xD Pies zaginął i znalazł się miesiąc później w lesie, zdziczały. A Adolf od tej pory omijał nasz rewir szerokim łukiem #pasta
kupilem se dziś ten polecany na wykopie keczup roleski i powiem szczerze ze myslalem ze bedzie lepszy no ale nie jest zly zeby nie bylo, ale czy go kupie drugi raz to musze sie zastanowic jeszcze
Oglądam tak sobie Rancho nad ranem i kurde widze ze dobre aplikacje ma na pulpicie Lucy jako wójt xD uTorrent i GTA4 xD #ranczo #heheszki #seriale #gry
Rzecz niezmiennie dzieje się w czasach gimnazjum - prawdopodobnie w trzeciej klasie.
Mieliśmy w klasie takiego Tymka - był nieco cofnięty w rozwoju (urodził się podduszony), ale dzięki
sporym staraniom rodziców, nie poszedł do szkoły specjalnej.
No więc, jak łatwo się domyślić, Tymek był popychadłem i nie miał kolegów. Był naprawdę #!$%@?
dzieckiem, które potrafiło grać samo ze sobą w karty na przerwie, w dodatku bez jakichkolwiek kart!
Właśnie to odrzucenie ze społeczeństwa nie podobało się jego ojcu, Adolfowi. Też był nieco odchylony,
ale w przeciwieństwie do syna, potrafił się też czasami zachowywać normalnie. Przynajmniej do czasu,
gdy "koledzy" syna nie zaczynali psot.
Staliśmy w jednej z okolicznych klatek schodowych w kilkupiętrowych blokach (cztero czy pięcio, jakoś
tak) - byłem tam ja, Sperma, Młody (kolejny Patryk z klasy xD) oraz nieco młodszy od nas Emil (kuzyn
Kamila). Padało, więc nudziliśmy się i słuchaliśmy System of a Down i Linkin Park (wtedy to było
brvtalne!) z telefonu (bogactwo w #!$%@?).
No i zobaczyliśmy, że idzie Adolf z psem - jakieś 100 metrów od nas.
No to my oczywiście beka, i zakładamy się, kto krzyknie głośniej "Adolf, ty #!$%@?!". No to ja jak kozak
zaczynam - powiedziałem to normalnie. Emil nieco mnie przekrzyknął. Adolf się odwrócił, pogroził i
poszedł dalej.
Młody, będący największym koksem wziął głęboki wdech i ryknął na całe gardło.
Adolf odwrócił się do nas i zaczął biec w naszą stronę. No to my jak ci skończeni idioci, wbiegliśmy do
klatki schodowej - i ciśniemy na górę (follow the leader mocno xD).
Dobiegliśmy na ostatnie piętro i słyszymy szybkie kroki na dole. Młody wspiął się po drabince,
#!$%@?ął raz drugi w klapę na strych, po czym się otworzyła. Wszedł i wciągnął Spermę.
Emil zaczął się gramolić po drabinie, cały zapłakany. Prawdziwy szok - cały w dreszczach, idzie powoli
jak żółw.
był, więc i ręce miał najdłuższe) i wciągnął go do góry.
Ja wskoczyłem na drabinę, dosłownie przeskakuję na górę (najzwinniejszy z paczki, he) i gdy już się
cieszyłem, że jestem bezpieczny, coś szarpnęło mnie za kostkę ku dołowi.
Sperma i Młody przytrzymali mnie za ręce i ciągną ku sobie.
Emil schował się w kącie i płakał jak dziecko (poniekąd nim był) - dosłownie ryczał, pogrążony w
katatonii, gdy my zmagaliśmy się z Adolfem.
Gdy już prawie mnie wyciągnął ze strychu, Młody przeskoczył mnie i kopnął Adolfa w ryj, przez ten mały
właz na strych.
Mężczyzna zachwiał się, puścił mnie i upadł na dół. Sperma zatrzasnął klapę i usiadł na niej.
Parę sekund ciszy i nagle…
Klapa dosłownie podskoczyła, razem ze Spermą.
Podskoczyłem do chłopaków i stanąłem z nimi na klapie. Okazało się, że właz wyżej - na dach, jest
zamknięty, więc jesteśmy w pułapce.
Młody wyciągnął telefon i dzwoni do domu:
Klapa przestała podskakiwać. Adolf #!$%@?ł.
Wychyliliśmy się na dół i zobaczyliśmy tylko, jak gość biegnie przez trawnik z psem. Byliśmy bezpieczni.
Gdy Adolf uciekał z naszej dzielni, ojciec Młodego go zauważył i zaczął ścigać. Adolf puścił psa i sam
uciekł do domu xD
Pies zaginął i znalazł się miesiąc później w lesie, zdziczały.
A Adolf od tej pory omijał nasz rewir szerokim łukiem
#pasta