Wpis z mikrobloga

#humor #suchar #dlugiealewarto

Małgosia poznała Jasia.

Po kilku spotkaniach Małgosia postanawia zaprosić Jasia w niedziele na obiad.

Jasiu zgodził się, ale był drobny szczegół.

Pochodził z biednej rodziny i nie wiedział za bardzo jak się ubrać.

Po chwili zastanowienia przypomniał sobie, że ma w szopie starego Junaka, więc po połączeniu ze starymi dżinsami i skórzaną kurtką będzie git.

Poszedł więc do szopy, ogarnął całe siano którym pojazd był przykryty i zamarł.

Junak był cały zardzewiały.

Na to Jasiu wpadł na genialny pomysł.

- Wysmaruje go wazeliną.

Tak więc zrobił i Junak świecił się jak po wypolerowaniu.

W niedziele pojechał do Małgosi gdzie czekała na niego przed wejściem i mówi:

- Tylko pamiętaj Jasiu! Po zjedzeniu obiadu nie wolno ci się odezwać. Kto odezwie się pierwszy myje wszystkie gary, taka jest u nas tradycja.

- No dobra, niech będzie. Chyba ich porypało że ja gość będę gary mył.

Weszli więc do domu, zasiedli do stołu, zjedli obiad i cisza.

Ojciec sobie myśli.

- Co ja będę się odzywał. Robiłem całą nockę, a teraz miałbym te gary myć? Nigdy w życiu, siedzę cicho!

Matka myśli.

- No chyba ich porąbało jeśli myślą że się odezwę! Cały dzień obiad gotowałam, a teraz miałabym jeszcze zmywać, no i jeszcze ta patelnia oj jaka urypana. Nic z tego siedzę cicho.

Małgosia sobie myśli.

-Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.

Jasiu myśli.

- Porąbani. Przyszedłem w gości i myślą że gary będę mył.

Minęła godzina i jeszcze nikt się nie odezwał.

Jasio się wkurzył, położył Małgosię na stół i zerżnął.

Ojciec sobie myśli.

- A co mnie to #!$%@? obchodzi. Pewnie dyma ją codziennie. Ja tych garów nie dotknę.

Matka myśli.

- A w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni to mi się słabo robi. Siedzę cicho.

Mijają dwie godziny.

Jasio się #!$%@?ł, wziął matkę, położył na stół i zerżnął.

Ojciec myśli.

- No #!$%@? mać przegiął, ale mam to w dupie. Całą noc harowałem i teraz nie będę garów mył.

Małgosia myśli.

- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.

Mijają trzy godziny i dalej cisza.

Zaczęło padać, Jasio podbiega do okna patrzy, a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Myśli sobie:

- No cholera, odezwę się.

- Macie może wazelinę?

Na to wystraszony ojciec.

- Dobra, dobra to ja już #!$%@? te gary umyję.