Wpis z mikrobloga

Orbán odwraca się od Polski, bo wybiera mocnych

Polska jest coraz bardziej osamotniona na arenie międzynarodowej. Powoli od Warszawy zaczyna się odwracać już nawet Budapeszt, który nie na żarty przestraszył się perspektywy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. - Gdyby nie udało się utrzymać swobodnego przepływu ludności, byłby to dla Węgier poważny problem - przyznał niedawno premier Viktor Orbán, znacznie łagodząc swój eurosceptyczny ton.

- W obecnych okolicznościach atak na Komisję Europejską byłby zupełnie nierozsądny - tymi słowami węgierski premier zbył wysuwane przez polskich polityków żądania zdymisjonowania unijnych liderów. Budapeszt nie podziela formułowanych w Warszawie opinii, że za Brexit głową powinien zapłacić Jean Claude-Juncker. Odrzuca też pomysł polskiej premier Beaty Szydło, która powtórzyła za Jarosławem Kaczyńskim, że UE potrzebuje teraz nowego traktatu regulującego funkcjonowanie Unii Europejskiej.

- Mój przyjaciel Viktor? Był łagodny jak baranek, w ogóle się nie odzywał, był jak nieswój - zgryźliwie komentował we wtorek zachowanie Orbána w Brukseli Joseph Daul, przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim. Należy do niej zarówno węgierski Fidesz, jak i polska PO, co ma znaczenie niebagatelne. Daul nie raz miał na pieńku z Orbánem; upominał go w przeszłości za autorytarne zapędy i populizm. Robił to jednak za zamkniętymi drzwiami, oficjalnie bowiem grupa zawsze manifestuje polityczną jedność i bierze w obronę Orbána.

W Europejskiej Partii Ludowej nie ma natomiast PiS-u, który wybrał członkostwo w mało wpływowej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Należą do niej również brytyjscy torysi. W przeciwieństwie do węgierskich kolegów polscy rządzący postawili więc na złego konia. Wybrali sojuszników, których za chwilę w Unii może nie być. Znaleźli się w fatalnej sytuacji z własnego wyboru, a teraz pogrążają się w jeszcze większej izolacji.

W porównaniu z nimi Viktor Orbán to wyrafinowany gracz, który umie lawirować i wie, kiedy zrobić krok do tyłu. W kraju ciska gromy na UE, oskarżając ją o wszelkie zło, ale w Brukseli zachowuje się zupełnie inaczej. Trudno sobie wyobrazić, by krytykował Tuska, którego PiS wini za Brexit i domaga się jego dymisji.

Tusk też wielokrotnie wstawiał się za Orbánem. Ostatnim razem zrobił to miesiąc temu, gdy w obecności zszokowanych węgierskich europosłów z socjalistycznej partii MSZP odparł, iż jest dumny z tego, że może wraz z nim należeć do jednej politycznej rodziny - Europejskiej Partii Ludowej. Dodał też, że Viktor Orbán ma takie samo prawo głosu jak Angela Merkel.

Takie poparcie ze strony Tuska ośmiela Orbána, który w polityce wewnętrznej tym chętniej uderza w populistyczne tony. Węgierskim dziennikarzom tłumaczy, że winą za Brexit należy obciążyć UE, która dała zgodę na nierozsądną politykę migracyjną. Jest mu to potrzebne przed planowanym na jesień referendum w sprawie zakazu przyjmowania uchodźców. Węgrzy niewątpliwie opowiedzą się przeciw imigrantom, co znowu podniesie notowania partii rządzącej.


Ani Beata Szydło, ani Jarosław Kaczyński nie mają swojego protektora wysokiej rangi w Brukseli. Prawdę powiedziawszy, nie mają tam nikogo znaczącego, kto by popierał ich postulaty.

http://wyborcza.pl/1,75968,20332269,orban-odwraca-sie-od-polski-bo-wybiera-mocnych.html#BoxGWImg


#polska #wegry #4konserwy #januszedyplomacji #neuropa #grupawyszehradzka #polityka #ue
  • 6
"Mój przyjaciel Viktor? Był łagodny jak baranek, w ogóle się nie odzywał, był jak nieswój - zgryźliwie komentował we wtorek zachowanie Orbána w Brukseli Joseph Daul" może zjadł coś zepsutego, i myślał aby nie popuścić w spodnie, zaraz z tego afere robią