Wpis z mikrobloga

#zdzislawintheworld #chichicastenango #gwatemala #podroze #podrozujzwykopem i trochę #pilkanozna

Ostatni dzień postanowiłem spędzić aktywnie i pojechać na największe targowisko w Ameryce Środkowej. Nie było jakoś specjalnie większe od tego w miejscowości Antigua, ale za to profil był zupełnie inny. Jak tam sprzedawali praktycznie wszystko, od sprzętu AGD, przez zwierzęta, proszki do prania, warzywa, po buty i ciuchy z drugiej ręki, tak tutaj postawili na specjalizację. To jest największy market z pamiątkami. Czyli w skrócie pojechałem do piekła.

Najpierw jak tam dojechać. Bo to aż 30 km dalej i nie ma nic bezpośredniego. Prócz prywatnego busa, który kosztuje jakieś astronomiczne kwoty. No, ale język znam i wszystko się mogę dowiedzieć. Teoretycznie. Zajechałem więc za 3 quetzale do Solony, potem za 2,5 GTQ do Encuentras, a następnie za 5 GTQ do w sumie nie wiem gdzie. Na pewno nie tam gdzie chciałem i teraz nie wiem czy po prostu gość mnie źle zrozumiał, czy miałem wysiąść po drodze. Jeśli ta druga opcja to liczyłem, że ten pachoł co zbierał za bilety o tym wspomni, albo da mi jakoś znać. Zajechałem więc gdzieś tam i musiałem zapłacić kolejne 5 GTQ za bilet do suveniro-landu, gdzie zajechałem już bez dalszych przeszkód.

Chyba, że ktoś by policzył ponad 3 godziny podróży jako przeszkodę. W ogóle podczas całej podróży przeczytałem sobie raz jeszcze rok 1984. W dalszym ciągu jest bardzo dobry. Za pierwszym razem ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zawsze jak ktoś mnie prosi o polecenie czegoś, zaczynam od Orwella. Takie Black Mirrors poprzedniego stulecia, niszczy wiarę w ludzi. Zresztą napiszę jeszcze o tej książce i na blogu też kiedyś o tym było.

W każdym razie jestem. Idę. Na początku nie zatrzymuję nigdzie wzroku, delikatnie trzeba zorientować się w przestrzeni i terenie, obejść wstępnie naokoło. Teraz powinienem opisać jak to mniej więcej wyglądało, no jak targowisko. #!$%@?. Składane metalowe lady, obciągnięte folią do malowania, czy plandeką, odpadki organiczne spływające przy krawężnikach, zaimprowizowane grille i paleniska, bezpańskie zwierzęta wyjadające resztki, tylko że towary trochę bardziej kolorowe no i kobiety noszące przedmioty na głowach. Zresztą wydaje mi się, że to jest całkiem mądry pomysł. Goście też noszą na głowie, tzn na plecach, ale specjalny pas opierają na czole i idą nachyleni do przodu.

Przechadzam się wśród uliczek i zaglądam w bramy. W bramach też mogą być różne interesujące rzeczy, więc warto patrzeć. I w jednej z nich istotnie jest, leci mecz. Polska gra z Portugalią, już w doliczonym czasie. Jak mogłem nie zostać żeby popatrzeć? Choć nie jestem kibicem, raz tylko poszedłem ze znajomymi na mecz głównie po to, żeby poderwać jedną niewiastę, ale nie bardzo mi to wyszło. Oglądanie sportu też mnie nie kręci, ale skoro została końcówka i tyle memów o Pazdanie i Dudku zalało internet, no to zostałem.

Na początku myślałem, że wszedłem do kogoś do domu, bo tu się zostawia otwarte drzwi i można zrobić przegląd, co ludzie mają w dużych pokojach. Najczęściej motor, matkę boską i telewizor. No, ale bycie Polakiem niejako dawało mi przyzwolenie do #!$%@? się komuś na kwadrat, więc zapoznałem się i oglądamy. Po chwili się okazuje, że wszedłem do fryzjera i ktoś przyszedł się obciąć. Gość się pyta, czy nie oglądnie z nami końcówki i czy może go obciąć po meczu. Spoko wodza.

A komu kibicujesz, dopytują się fryzjerzy. Polsce, tu to ja się też zdziwiłem trochę, bo wyglądał dość egzotycznie, ale oni go naiwni pytają, czy jest polakiem. Nie, jestem z Hiszpanii. Także z całej gry tak chwalonej na świecie reprezentacji miałem okazje zobaczyć jedynie karne jak przegrali z Portugalczykami i zrobić selfie z gościem, który czekał aż mecz się skończy na strzyżenie. Czuje się źle, że przyniosłem pecha.

No, ale trudno, trzeba lecieć i jest robota do zrobienia. Bo tak narzekałem i narzekałem o tych pamiątkach i postanowiłem kupić w końcu parę rzeczy. No i co mogę napisać? Kupiłem kilkanaście niewielkich i lekkich przedmiotów, ale przecież nie co to jest, ani ile kosztowało, bo być może przeczytają to osoby, które chce obdarować?

Ale mogę jeszcze wspomnieć o targowaniu. Najgorsza z rzeczy, bo u nas to znasz ceny o razu, wiesz na ile Cię dymają i wiesz, że wszystkich dymają mniej więcej po równo. A tutaj to cholera wie. Ostatnio kupowałem sobie spodnie to myślałem, że Jezuska i wszystkich świętych chwyciłem na stopy, jak w dość konkretnie były rozprute na szwie. Naprawić to nie jest problem, zresztą już to zrobiłem, ale jak dobrze się targowało. Z jakiś 75 złotych zeszło do 30, także oh i ah. A w Chichicastenango z ulicy wołali, że mają po 2 dyszki -____-

Jutro chcę przejechać kilkaset km, jak pomyślę o tym o której wstanę i ile godzin spędzę telepiąc się w autobusie, to już mi jest niedobrze.

A jak tam przejadę, to zrobię podsumowanie czwartego miesiąca. Lubię je robić z dokładnością do kilku dni, jak akurat coś się zmienia w moim otoczeniu. Albo usprawiedliwiać tak lenistwo.

wołam @dolandark @Refusek @L_u_k_as @Cooyon i @angeldelamuerte
źródło: comment_bGQ78LDuG7auZMyI820B2jhOoFzUyzaE.jpg
  • 3