Wpis z mikrobloga

Pisałem dzisiaj egzamin. Egzamin zawodowy E.12, akrusz X. I tak po zobaczeniu, że chyba udało mi się ustrzelić 100% - chociaż po prawdzie to w jednym pytaniu po prostu nie byłem pewien odpowiedzi, a w innym musiałem zdać się na łut szczęścia - postanowiłem przelać na papier swoje refleksje.
Najpierw jednak mały wstęp - niedawno skończyłem 18 lat, chodzę do drugiej klasy technikum do klasy informatycznej, nie studiuję prawa i nie jestem vege. Zdawana dziś przeze mnie część teoretyczna kwalifikacji ma szumną nazwę „Montaż i eksploatacja komputerów osobistych oraz urządzeń peryferyjnych”.
Dlaczego jest według mnie szumna? Pomijając już to, czy tego typu egzaminy mają sens, bo takie dyskusje odbywały się niejednokrotnie, powód jest bardzo prosty - pytania były absolutnie banalne. Osoba nie znająca się na temacie, była w stanie spokojnie osiągnąć jedenaście na czterdzieści punktów (27.5% na wymaganych 50% do zaliczenia) po prostu zachowując trzeźwość umysłu. A uruchamiając jeszcze te trzy szare komórki odpowiedzialne za logiczne myślenie, można było spokojnie zdać bez „specjalistycznej” wiedzy i osiągnąć całkiem niezły wynik.
Boli mnie jeszcze to, że w ramach tej kwalifikacji, jesteśmy zmuszeni zapamiętywać mnóstwo informacji, które w tym zakresie są zupełnie nieprzydatne. Miło, że wiem czym w procesorze jest ALU, FPU albo do czego służą poszczególne rejestry, ale nie bardzo będę mieć możliwość wykazania się tym podczas montowania tegoż procesorka na płycie głównej. Jeśli coś w środku - kolokwialnie mówiąc - jebnie, to i tak nie mam jak o to zadbać, bo wszystko zostało tak zminiaturyzowane, że taniej jest zamienić go na nowy. Tak samo schemat karty dźwiękowej, który - powtarzany na lekcjach do znudzenia - pojawił się w arkuszu. Sztuka polega na włożeniu karty odpowiednią stroną do odpowiedniego slotu. Podczas diagnozy też nic nie zrobię ze znajomością różnic pomiędzy syntezatorem FM albo Wavetable. Mogę tylko orzec iż któryś jest zepsuty i zaoferować wymianę karty na nową.
Jeśli chodzi o eksploatacją, również bieda - pytanie o dokładną składnię polecenia w Windowsie, czyli czegoś, co można po prostu sprawdzić w konsoli za pomocą /?. Linuksy to już kompletne dno, bo mam wrażenie że pytanie o sensie „Jakim poleceniem utworzymy archiwum w systemie Linuks” pojawia się co roku. Naprawdę, układający pytania nie mogli chyba ułożyć nic bardziej generycznego, niż „Co robi polecenie X?” i „Jakim poleceniem zrobisz Z?”.
A wszystko sprowadza się do jednego i tego samego - nauczyciele nie uczą nas tego wszystkiego po to, abyśmy o tym wiedzieli, ale żebyśmy zdali egzaminy. Moja nauczycielka od Urządzeń Techniki Komputerowej, mimo tego iż miała wiedzę, potrafiła ją przekazać (i robiła to), to zwykła mawiać „wy zdajcie E.12, a reszta to nie moja sprawa”. Owszem, wśród kadry pedagogicznej trafiają się ludzie oddani swojej pracy i wykoujący ją dlatego, że ją lubią, ale jest ich zdecydowana mniejszość.
Przykłady? Proszę bardzo!
Nauczyciel od linuksów. Równolegle uczy jeszcze w dwóch szkołach, prowadzi sklep wraz z serwisem komputerowym, w okolicy swojego mieszkania jest jeszcze małym dostawcą internetu. W szkole uczy dlatego, że to pasuje mu do rozkładu dnia. Na lekcjach każdy robi co chce - jedni grają, inni oglądają śmieszne filmiki na youtube, inni odrabiają pracę domową na inne przedmioty. Tylko na początku roku coś tam zrobiliśmy, ale nawet te sześć spożytkowanych godzin lekcyjnych było wystarczające, żeby Linuksową część testu zrobić bezbłędnie.
Nauczyciel od sieci. Skrajnie niekompetentny człowiek, poświęcający więcej uwagi na wychodzenie na wspólne zaplecze dwóch sal, w której uczy on i pewna nauczycielka niż na przekazanie nam czegokolwiek. W szkole krąży anegdotka że niektórzy uczniowie mają większą frekwencję na jego lekcjach, niż on sam. Jest w stanie rozpocząć średnio długawe zdanie, i w jego trakcie dwukrotnie opuścić salę. Raz, długo po skończonych zajęciach innych klas słyszałem, jak mówi do nauczycielki zza zaplecza „muszę tylko zrobić parę certyfikatów, wtedy spokojnie znajdę lepszą pracę”.
I w szkołach takich ludzi jest więcej. Bo dostając tę nędzną płacę, zostają albo ludzie nie mający szans na inną posadę w zawodzie, albo ci czujący misję pedagogiczną, będący w stanie pogodzić się z takimi zarobkami. To podejście widoczne jest wszędzie. Matematyka? Bez znajomości tych wzorów nie zdasz matury. Dlaczego działają w ten sposób? Bo tak, ty masz to wiedzieć, a nie znać zasadę. Polski? Jeśli nie czytałeś Pana Tadeusza, Dziadów i innych lektur z gwiazdką, to nawet się nie pokazuj w maju. Przy okazji uczy cię nauczycielka, która twoje zdanie uważa za nadinterpretację. Skoro nie płacą jej za włożenie trochę serca w to co robi, to ona ma to w dupie.
Dzieci to przyszłość narodu, tak? No to coś czarno tę przyszłość widzę…

#przemyslenia #gorzkiezale
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Kavelach: tak naprawdę to ta wiedza jest dla ciebie żebyś miał podstawę do zaczęcia nauki zawodu. nie mozna niestety liczyc ze cie naucza czegos konkretnego bo nauczyciel informatyki to najwieksze dno jakie mozna osiagnac w tym kierunku
  • Odpowiedz
@Angel_of_death: nie chcę mieć mniejszej wiedzy. Zawsze lubiłem dowiadywać się nowych rzeczy, ale uważam, że ta wiedza mogłaby zostać podana w ramach czegoś innego - na przykład miłe byłoby poznanie sposobu działania procesora jako przygotowanie do nauki podstaw ASM-a. Tak jak napisałem wyżej - te informacje nie przydadzą mi się, jeśli zechcę serwisować komputery - a do tego teoretycznie powinno przygotowywać E.12
  • Odpowiedz
@wycz: niestety, jeśli idzie się do tehnikum informatycznego, to pierwsza klasa jest praktycznie totalną stratą czasu. HTML mogłyby zostać zrelizowany w ramach modułu aplikacji internetowych w drugiej (kosztem dodania dodatkowej jednej godziny tygodniowo), BHP oraz Architekturę Systemów Komputerowych i tak mieliśmy wałkowane w zakresie UTK, grafikę oraz angielski techniczny możnaby wrzucić jakoś później, a oprogramowanie użytkowe to jedna wielka kpina, bo nauczyciele mają ten przedmiot głęboko gdzieś.
  • Odpowiedz
@Kavelach: możesz iść do hd i cierpliwie zbierać doświadczenie i może cos robic na boku w danym kierunku który cie interesuje albo iść na studia i potem czegoś szukać ale bez doświadczenia. jak dobrze trafisz to takie młode osoby raczej się przydziela do lepszych zadań żeby się nie marnowały
  • Odpowiedz