Wpis z mikrobloga

@Jadalny: lol to jest z autopsji, może podać ci jeszcze pesel koleżanki i numer telefonu żebyś mógł sobie potwierdzić ? To jest internet nie chcesz, nie musisz mi ufać. Dużo zakładasz o czym myśle, co raczej słabo ci wychodzi. Opierasz założenia na średniej krajowej.... O jak kisnę. Hehe do reszty się nie odniosę bo to tylko świadczy źle o tobie. Założenia, domysły, pieprzenie o Szopenie. W ten sposób to można
  • Odpowiedz
@Purple: Nie no, na pewno jej pacjenci to się sami przyjmowali, a ona siedziała w domu i patrzyła jak jej pieniądze rosną na koncie. Nie ufam Ci, bo żadna instytucja ani firma jeszcze nie płaciła przypadkowej osobie za nic nie robienie.

Rozwiej moje domysły. Pytałem o konkretną kwotę, która wg Ciebie jest adekwatna do wykształcenia, uprawnień, odpowiedzialności i obciążenia psychicznego w pracy. Milczysz jak grób.

Napisałem ze średnia jest "wg
  • Odpowiedz
@Jadalny: Jak dla mnie mogą dostawać i 3 średnie krajowe jeśli na to zasługują, lecz jest to odrobinę mało motywujące jeśli chodzi o sam początek kariery. Jak nabędą odpowiednich kwalifikacji i zdobędą specjalizację odbiją sobie z nawiązką w sektorze prywatnym. Swoją drogą np ratownicy medyczni którzy mają nie mniejsze obciążenie często nie mają większego wynagrodzenia przez całą karierę niż 3k netto i to ma hyć fair ? Odnoszenie się w
  • Odpowiedz
@Purple: Widzisz, sęk w tym, że nie chcą ładować nadgodzin w opór. Taki lekarz zaczyna rezydenturę w wieku 27 lat - niektórzy w tym wieku mają 9 lat doświadczenia w zawodzie, a czasu nie cofniesz. Przez ten czas był na utrzymaniu rodziców. 27 lat czas się ustatkować, żona, dziecko, może myśleć o małym mieszkaniu albo domku na prowincji, potrzebny samochód na dojazdy do pracy itp.

I tu następuje zderzenie z murem - 2kzł do ręki bo nie masz doświadczenia.
Jedyna opcja w PL żeby związać koniec z końcem - nadgodziny. Inaczej nie wyrobi nawet na utrzymanie siebie, bo musi kupić książki z których się będzie uczył, a niektóre pozycje kosztują w setkach, a nawet tysiącach złotych. Tryb specjalizacji wymaga na lekarzu wyrobienia obowiązkowych kursów podnoszących kwalifikacje kosztujących po 2-3kzł.
Więc biorą dyżury, godziny w przychodni itd. do upadłego. Nie ma czasu na rodzinę, bo po 8h zostajesz w szpitalu na dyżur, rano od razu kolejne 8h w pracy, a później 4h w przychodni i wracasz do domu dnia kolejnego o 21 - dziecko już śpi, powiesz cześć żonie i padasz na ryj, a jutro rano znowu do roboty. Po pracy musisz usiąść do nauki do egzaminu specjalizacyjnego - uczysz się mniej, bo nie masz kiedy - krzyczą że konował nic nie umie. I co z tego że, masz za co żyć, skoro nie masz kiedy żyć. Masz weekend wolny, bo akurat nie wziąłeś dyżuru - nic z tego- okazuje się że masz dwudniowe płatne szkolenie na drugim końcu Polski. I tak z miesiąca na miesiąc, przez kilka a może i 10 lat. Żona zdenerwowana, dziecko jak obce, szybko rośnie, a taty przy tym nie ma. Sam jesteś jak koń po westernie w takim trybie życia, a ludzie krzyczą że Ci za dobrze bo na koniec miesiąca dobijesz do 5kzł - i każda statystyka mówi, że tyle dostajesz za nic nie robienie przez 8h w szpitalu. Zacytowałbym piosenkę posła
  • Odpowiedz