Wpis z mikrobloga

@dasvolk:

Art. 7a. 1. Obowiązek używania języka polskiego w zakresie, o którym mowa w art. 7, dotyczy w szczególności nazewnictwa towarów i usług, ofert, warunków gwarancji, faktur, rachunków i pokwitowań, jak również ostrzeżeń i informacji dla konsumentów wymaganych na podstawie innych przepisów, instrukcji obsługi oraz informacji o właściwościach towarów i usług, z zastrzeżeniem ust. 3.

Obowiązek używania języka polskiego w informacjach o właściwościach towarów i usług dotyczy też reklam
@mpmp-pmpm: możliwe, że nie rozumiesz śląskiego, więc przetłumaczę: "Ból wyciepany na hasiok" - ból wyrzucony do kosza; "Ból je do luftu" - ból jest do kitu (dosł. do powietrza). Dzięki temu możesz się dowiedzieć, że nie ma tam ani jednego słowa opisującego właściwości towaru.
@mpmp-pmpm: ja widzę hasło mówiące, że ból jest wyrzucony do kosza, ciężko to zaliczyć do właściwości leku. Zresztą jeśli ustawy o ochronie języka polskiego nie łamały reklamy z hasłami créative tchnologie, albo Wir leben Autos, to dlaczego ten przypadek miałby łamać?
@dasvolk: kwestia interpretacji - dla mnie to jasna informacja, co "leczy" ten "lek".
Zapewne masa reklam i nie tylko łamie tę ustawę, nie napisałem nigdzie że to jedyny taki przypadek. Po prostu mnie to zaciekawiło w kontekście prawnym.