Wpis z mikrobloga

@Mega_Smieszek: w przypadku płynu, to przełożyłbym przez kolano (głowa jakoś w dół) - ważne, żeby płyn miał szansę wylecieć i napierdzielał między łopatki. Ale nie tak, żeby "przypadkiem nie zabolało", tylko tak, żeby odetkało. Może trochę w klatę pouciskać, żeby wymusić odruch kaszlnięcia.
@Mega_Smieszek: @RRybak: Na początek zawsze namawia się do mocnego kaszlu i często to wystarcza. Jeśli jednak nie, to robimy klasyczny rękoczyn Heimlicha.
1. Stajemy za gościem, noga ratującego miedzy nogi ratowanego (gdyby zemdlał to dasz rade go utrzymać), pochylasz go tak żeby miał głowe na poziomie gdzieś pępka, dłoń składasz w łódeczkę, i 5 razy uderzasz omcno takim lekko posuwistym ruchem między łopatki. Sprawdzasz, czy pomogło jeśli nie pkt. 2
@ManInBowtie: dokładnie tak kiedyś miałem - z mieszkania w bloku nie wybiegniesz na ulicę, bo ledwie na nogach się trzymałem.. Za to napieprzałem plecami o ścianę i jednocześnie waliłem po mostku :D
Najważniejsza jest wola walki (òóˇ) ;)
@ManInBowtie: dokładnie tak kiedyś miałem - z mieszkania w bloku nie wybiegniesz na ulicę, bo ledwie na nogach się trzymałem.. Za to napieprzałem plecami o ścianę i jednocześnie waliłem po mostku :D
Najważniejsza jest wola walki (òóˇ) ;)
@RRybak: Generalnie jak jesteś sam to akcja jest przewalona, bo krzyknąć nie możesz, czujesz, że schodzisz i nic nie możesz zrobić, a zdychać się nie chcę. U nas ratownik medyczny na kebsie się kiedyś tak zadławił i nie wiedział co robić, dobrze ze akurat miał kumpla z karetki obok xd