Wpis z mikrobloga

Sezonowi kolarze wyjechali na ulice, a liczba ofiar powili rośnie. Świeży wypadek z Pomorza.

Nie żyje 31-letni rowerzysta.

Chciał skręcić w prawo, przewrócił się i wpadł wprost pod jadącą lawetę. Rowerzysta w ciężkim stanie trafił do szpitala, nie udało się go jednak uratować.


Jak widać kask nie pomógł. Powiem więcej; duńskie badania dowodzą, iż kaski paradoksalnie nie wpływają na bezpieczeństwo rowerzystów, wręcz przeciwnie; rowerzyści w kasakach częściej ulegają wypadkom - być może za sprawą złudnego poczucia bezpieczeństwa i zbytniej pewności na drodze. Uważajcie mirki, zwłaszcza na skrzyżowaniach.

#pomorze #rower #wypadek
źródło: comment_Wmo5VdLDt4d17YfziNhSzqRqyEq8zrB0.jpg
  • 16
@wytrzzeszcz:

Rowerzysta, jadąc ulicą Gdańską, chciał skręcić w prawo w ulicę Jeziorną. Najprawdopodobniej jechał jednak za szybko i podejmując ten manewr przewrócił się. Wpadł wprost pod jadącą ulicą Jeziorną lawetę
kaski pomagają tylko w wywrodkach przy niskich predkosciach oraz osłaniają głowe podczas jazdy blisko drzew. Zadanie podobne do hełmów z czasów 2 wojny światowej.
@unknown_stranger: przywaliłam raz głową w kasku i serio, mam gdzieś statystyki w tym przypadku, nawet ich przeglądać nie będę, bo zdania nie zmienię. Bratu zdarzyło się przygrzmocić bez.
Tak samo jak noszę ze sobą rękawiczki jednorazowe - odkąd je noszę, a będzie ponad 10 lat, przydały się dwa razy. Co nie zmienia faktu, że wolę je mieć przy sobie, niż nie mieć, kiedy będzie trzeba się paprać w czyjejś krwi.
@kasiknocheinmal: Zazwyczaj wolę opierać się na faktach i danych, a nie na dowodach anegdotycznych i własnych przeczuciach, ale też mi kask dwa razy głowę uratował. Może nie przed zginięciem, ale co najmniej sporym guzem.
Raz jak przejeżdżałem pod gałęzią i za szybko podniosłem głowę (przywaliłem kaskiem w gałąź) i raz jak chciałem zahamować, ale przejechałem się na roztopionym w upale asfalcie, przeleciałem trochę przez kierownicę i walnąłem kaskiem w bagażnik samochodu.