Wpis z mikrobloga

@Jeszcze_jak: Jak chcesz zobaczyć czym się różni sci-fi dla mas od dobrego sci-fi, to odliczając ciężką Diunę, polecę ci twórczość Philipa K. Dicka. Tam dopiero zobaczysz, co znaczy ciężki wątek psychologiczny i chaos od początku do końca. Albo Król Bólu od Dukaja, jedno z opowiadań jest wręcz nowym klasykiem jeżeli chodzi o wykorzystanie robotyki jako narzędzia do ukazania problemów z AI i filozofią, co jest żywe, a co nie.
Edit: Opowiadanie
Ja do Pilipiuka mam mieszane uczucia. Czytając dawno temu na początku gimbazy książki o Wędrowyczu, bawiłem się świetnie, Lekkie, zabawne i ogólnie szybko idzie. Ale kiedy wróciłem do niego po latach kilku, to już nie było tak fajnie. Wędrowycz wydał mi się dziecinny, czułem się jakbym czytał trzeci raz tę samą książkę. I ta walka z komuną - nie wiem, co to miało na celu, fabuła polegała na tym, że Lenin z
@Nasu: Myślę że wszystko zależy od tego na jakie książki mamy nastrój. Diuna jest świetna (ta oryginalna, nowe są w zupełnie innym klimacie), ale czytanie Pilipiuka w autobusie, czy jako książkę odprężającą bardzo mi odpowiada. Jego książki traktuje trochę jak Świat Dysku - lekkie i przyjemne, pełne humoru, legend itd.
@DeWuKa: Dokładnie, ja też uwielbiam Pratcheta, ale to jest inny typ książki. Dysk czyta się dla humoru, świetnie przedstawionego świata i morałów, które są obecne w każdej części. Natomiast jak mam ochotę na prawdziwy wysiłek intelektualny, to sięgam po coś cięższego. To samo jest ze słuchaniem muzyki i oglądaniem filmów. Z przyjaciółmi nie obejrzysz w niedzielny wieczór Pi od Arofonskiego, za to komedia siądzie doskonale. Ot, odpowiedni czas i miejsce.