#anonimowemirkowyznania Mirki i Mirabelkii bardzo proszę o pomoc w pewnej sprawie. Byłam ci ja w (z pozoru udanym) związku z niebieskim. Ja level 27, niebieski także. Na początku wszystko układało się wspaniale. On czuły, opiekuńczy, o takich samych zainteresowaniach i podejściu do życia do mnie. Po ok miesiącu (wiem że szybko) Zamieszkaliśmy u niego w mieszkaniu, które wynajmował na spółkę ze swoim lokatorem. Bajka była pięknie opowiadana. Obiady dla niego co najmniej raz - dwa w tygodniu. Ciuchy poprane i poprasowane kobieta witająca od razu po przekroczeniu progu, wspólne spędzanie wolnego czasu. Słowem bajka o której marzyłby niejeden niebieski.
Niestety gdyby wszystko było takie cudowne nie pisałabym teraz do was :P Z czasem zaczęły wychodzić różne "kwiatki" związane z różnicą naszej inności i podejścia do życia. Ja, ekstrawertyczka szukająca kontaktu z ludźmi. On, introwertyk ceniący sobie ciszę, prywatność i spokój. Na początku przestał mi mówić, że mnie kocha. Na moje pytanie czy cokolwiek do mnie czuje odpowiadał wymijająco. "Może", "Na pewno się do ciebie przywiązałem", "Lubię twoje towarzystwo", "Jesteś dla mnie ważna" itp. Potem doszły jeszcze problemy z niechęcią spędzania czasu razem i przytulaniem mnie W końcu, po prawie 3 miesiącach, kiedy to wrócił od rodziców oświadczył mi, że mnie nie kocha i muszę się wyprowadzić. Te słowa spadły dla mnie jak grom z jasnego nieba. Kompletnie się tym załamałam. Zaczęłam płakać i mówić, że nie mam już po co żyć, nie mogłam uwierzyć, że osoba, której cały ten czas bezgranicznie ufałam i nieskończenie kochałam zachowała się wobec mnie w taki właśnie sposób. Tym bardziej, że wcześniej między nami nie doszło do ŻADNEJ kłótni.
Niebieski nie spodziewał się chyba, że jego słowa wywołają armagedon. Najpierw napisał do swojej nawiasem mówiąc wyjątkowo głupiej siostry ##!$%@? (typ farbowana blondi, głowa pusta tak, że to do jej głowy mógłby Salomon nalewać zamiast do kielicha, makijaż że można tapetę szpachlą zbierać, do tego dziubek do każdej samojebki i milion zdjęć na fb) Otóż rzeczona siostra doradziła niebieskiemu, żeby naszym związkiem zajęły się moje koleżanki. Na zasadzie "Niech nie przesadza, ludzie się rozstają" czy " Zadzwoń do jej koleżanek, niech ją ogarną". Innymi słowy próbowała przerzucić jego odpowiedzialność za jego słowa na całe otoczenie. W końcu niebieski uznał że sytuacja, w której jego własna dziewczyna mnie może przyjąć do wiadomości na spokojnie że odchodzi przerosła go za bardzo i zdecydował się podjąć najgorszą możliwą decyzję. I tutaj werble ZADZWONIŁ ON POD 112 I POWIEDZIAŁ ŻE PROSI O INTERWENCJE PONIEWAŻ JEGO RÓŻOWY CHCE ZE SOBĄ SKOŃCZYĆ. Mi oczywiście nie powiedział o tym ani słowa. Mija 15 min. Ja siedzę przed kompem i próbuje się uspokoić otwierają się drzwi. Na chatę wchodzą rosłe bagiety z liczbie czterech, do tego dwóch ludzi z pogotowia ratunkowego. Ja szok, niedowierzanie i przerażenie. Nie wiem, co się dzieje. Niebieski spokojnie podchodzi do nich ze słowami "Wie Pan, ludzie się rozstają, dziewczyna chcę skończyć ze sobą a ja nie wiem już, co mam zrobić" Bagiety zabierają na do psychiatryka. Chcą trzymać tam chyba do końca świata. Dzwonię do matki. Wpada matka ubrana co najmniej, jak żona prezydenta, mówię jej o co kaman. Ona szok level 100. Lekarze nie chcą wypuścić. Matka grozi znajomością z dyrektorem szpitala, którego zna osobiście i konsekwencjami dla nich. Lekarze przerażeni konsekwencjami na dywaniku wypuszczają ze szpitala. Wyprowadzam się od niebieskiego. Próbuje dojść do siebie. #depresja mocno. Do tego już objawy kliniczne, ostatniego stadium (myśli samobójcze, problemy z pamięcią, niechęć do życia, rezygnacja z pasji i zainteresowań). Uczucie dalej mocno. Staram się jak mogę. Niebieski dalej na nie z uczuciami proponuje spotkania w wybrane 3 dni w tygodniu. resztę chce spędzać sam. Zgadzam się choć cała sytuacja wykańcza mnie coraz bardziej.
W międzyczasie zyskuje zainteresowanie innego niebieskiego, którego poznałam jeszcze za czasów świetności związku (nie po związku żeby kto nie myślał). Współczuje mi, widzi, że jest bardzo źle, dzwoni, martwi się, odwiedza mnie w pracy, odwodzi od prób samobójczych, spaceruje ze mną, po jakimś czasie sugeruje że, zasługuje na szczęście i może czas na zmiany... Ja odmawiam. Dalej próbuje naprawić związek, mija miesiąc, potem drugi. Mój niebieski dalej z uczuciami na nie. Prosi o czas na przemyślenie czy może jednak kocha. W międzyczasie mój niebieski dowiaduje się o obecności innego niebieskiego i o czasie, jaki ze mną spędza. Naciska na zakończenie znajomości. Odmawiam dopóki niebieski nie zadeklaruje się z uczuciami. Naciskam, żeby niebieski zadeklarował się do końca dnia. Deklaruje że nie kocha. W końcu poddaje się i rozstajemy się, choć na fb. status dalej jako związek. Podejmuje decyzje żeby nie odzywać się. Kolega niebieski przychodzi codziennie do pracy. Widzi jak płacze. Dalej odwodzi od głupot. Odprowadza do domu żeby mieć pewność wieczoru bez #samobojstwo. W końcu pragnienie dostania uczuć od własnego niebieskiego gaśnie. Cztery dni bez kontaktu z moim niebieskim i nagle szok Niebieski zaczyna pisać. Ze przemyślał, Ze jednak LOVE, że życie beze mnie gorsze, niż ze mną. itp
Podsumowując: Na głupie "Kocham cię" czekałam łącznie sześć miesięcy.
I teraz pytanie do was szanowne Mirki i Mirabelki co o tym myślicie? Dawać szansę czy dobitnie powiedzieć, żeby spadał?
@AnonimoweMirkoWyznania: Ty to serio chyba nie jestes do konca zdrowa psychicznie ( ͡°͜ʖ͡°) Czyli mowisz mi, ze zamieszkalas u faceta po miesiącu znajomosci, a po 3 kolejnych Cie zostawil? I uzywasz sformulowania 'na początku bylo super'? XD sorry, ale ten początek to wciaz powinien trwac i gdyby wszystko bylo ok to powinniscie piac ze szczescia. Pomiiam fakt, ze zamieszkaliscie ze soba za wczesnie. Imo
@AnonimoweMirkoWyznania: nie reanimuj tego trupa xD Poza tym koles tez smieszny, dzwoniacy do siostry w takich sytuacjach albo zamawiający bagiety z dowozem ( ͡°͜ʖ͡°) Siostra tez przyjemniaczka xD Ogolnie to to nie moze byc prawdziwe i to pewnie zarzutka, ale co mi tam
Na początku przestał mi mówić, że mnie kocha. Na moje pytanie czy cokolwiek do mnie czuje odpowiadał wymijająco. "Może", "Na pewno się do ciebie przywiązałem", "Lubię twoje towarzystwo", "Jesteś dla mnie ważna" itp. Potem doszły jeszcze problemy z niechęcią spędzania czasu razem i przytulaniem mnie
@AnonimoweMirkoWyznania: A dla ciebie słowa o rozstaniu były jak grom z jasnego nieba? Na jaką cholerę wymuszasz takie deklaracje?
Kompletnie się tym załamałam. Zaczęłam płakać i mówić, że nie mam już po co
podsumowując: na głupie "Kocham Cię" czekałam łącznie sześć miesięcy
@AnonimoweMirkoWyznania: a to coś złego czekać, czy lepiej nieszczerze i na siłę? Bo mi to się całe życie wydawało, że lepiej czekać nawet i kilka lat i usłyszeć to szczerze niż po paru miesiącach usłyszeć na siłę.
OP: Zamieszkałam u niebieskiego po śmierci mojego ojca, kiedy straciłam ostatnią osobę z rodziny. Gdyby nie to nie zamieszkalibyśmy razem, a problemy związkowe zaczeły się po 8-10 mies od chwili mojej przeprowadzki do niego
To jest anonimowy komentarz. Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP) Zaakceptował: sokytsinolop
@AnonimoweMirkoWyznania: Zdecydowanie kopnij go w dupę i próbuj u nowego niebieskiego. Chyba nie chcesz drugi raz za kilka miesięcy mieć powtórki z rozrywki od dzieciaka który nie potrafi się zdeklarować i uwidzi mu się że jednak cię nie kocha i jest z tobą tylko dla tego że cyt "przyzwyczaił się"
Odpowiedź jest prosta. Daj sobie z tym dzieciakiem spokój, niby macie po 27 lat a cała historia jak z podstawówki.
@AnonimoweMirkoWyznania: myslę, że jesteś niestabilną emocjonalnie, prawdopodobnie również toksyczną osobą, pozbawioną poczucia własnej wartości i jeśli nie udasz się na porządną terapię to będziesz nadal przeżywać jak nastolatka fakt, że facet po miesiącu czy dwóch stwierdził, źe to jednak nie to. Zresztą, zwróć uwagę na swoje próby manipulowania choćby w tym tekście - piszesz, że gość zadzwonił pod 112, podczas gdy Ty sobie jakby nigdy nic
Mirki i Mirabelkii bardzo proszę o pomoc w pewnej sprawie.
Byłam ci ja w (z pozoru udanym) związku z niebieskim. Ja level 27, niebieski także. Na początku wszystko układało się wspaniale. On czuły, opiekuńczy, o takich samych zainteresowaniach i podejściu do życia do mnie. Po ok miesiącu (wiem że szybko) Zamieszkaliśmy u niego w mieszkaniu, które wynajmował na spółkę ze swoim lokatorem.
Bajka była pięknie opowiadana. Obiady dla niego co najmniej raz - dwa w tygodniu. Ciuchy poprane i poprasowane kobieta witająca od razu po przekroczeniu progu, wspólne spędzanie wolnego czasu. Słowem bajka o której marzyłby niejeden niebieski.
Niestety gdyby wszystko było takie cudowne nie pisałabym teraz do was :P
Z czasem zaczęły wychodzić różne "kwiatki" związane z różnicą naszej inności i podejścia do życia. Ja, ekstrawertyczka szukająca kontaktu z ludźmi. On, introwertyk ceniący sobie ciszę, prywatność i spokój. Na początku przestał mi mówić, że mnie kocha. Na moje pytanie czy cokolwiek do mnie czuje odpowiadał wymijająco. "Może", "Na pewno się do ciebie przywiązałem", "Lubię twoje towarzystwo", "Jesteś dla mnie ważna" itp. Potem doszły jeszcze problemy z niechęcią spędzania czasu razem i przytulaniem mnie W końcu, po prawie 3 miesiącach, kiedy to wrócił od rodziców oświadczył mi, że mnie nie kocha i muszę się wyprowadzić. Te słowa spadły dla mnie jak grom z jasnego nieba. Kompletnie się tym załamałam. Zaczęłam płakać i mówić, że nie mam już po co żyć, nie mogłam uwierzyć, że osoba, której cały ten czas bezgranicznie ufałam i nieskończenie kochałam zachowała się wobec mnie w taki właśnie sposób. Tym bardziej, że wcześniej między nami nie doszło do ŻADNEJ kłótni.
Niebieski nie spodziewał się chyba, że jego słowa wywołają armagedon. Najpierw napisał do swojej nawiasem mówiąc wyjątkowo głupiej siostry ##!$%@? (typ farbowana blondi, głowa pusta tak, że to do jej głowy mógłby Salomon nalewać zamiast do kielicha, makijaż że można tapetę szpachlą zbierać, do tego dziubek do każdej samojebki i milion zdjęć na fb) Otóż rzeczona siostra doradziła niebieskiemu, żeby naszym związkiem zajęły się moje koleżanki. Na zasadzie "Niech nie przesadza, ludzie się rozstają" czy " Zadzwoń do jej koleżanek, niech ją ogarną". Innymi słowy próbowała przerzucić jego odpowiedzialność za jego słowa na całe otoczenie. W końcu niebieski uznał że sytuacja, w której jego własna dziewczyna mnie może przyjąć do wiadomości na spokojnie że odchodzi przerosła go za bardzo i zdecydował się podjąć najgorszą możliwą decyzję.
I tutaj werble
ZADZWONIŁ ON POD 112 I POWIEDZIAŁ ŻE PROSI O INTERWENCJE PONIEWAŻ JEGO RÓŻOWY CHCE ZE SOBĄ SKOŃCZYĆ. Mi oczywiście nie powiedział o tym ani słowa. Mija 15 min. Ja siedzę przed kompem i próbuje się uspokoić otwierają się drzwi. Na chatę wchodzą rosłe bagiety z liczbie czterech, do tego dwóch ludzi z pogotowia ratunkowego. Ja szok, niedowierzanie i przerażenie. Nie wiem, co się dzieje. Niebieski spokojnie podchodzi do nich ze słowami "Wie Pan, ludzie się rozstają, dziewczyna chcę skończyć ze sobą a ja nie wiem już, co mam zrobić" Bagiety zabierają na do psychiatryka. Chcą trzymać tam chyba do końca świata. Dzwonię do matki. Wpada matka ubrana co najmniej, jak żona prezydenta, mówię jej o co kaman. Ona szok level 100. Lekarze nie chcą wypuścić. Matka grozi znajomością z dyrektorem szpitala, którego zna osobiście i konsekwencjami dla nich. Lekarze przerażeni konsekwencjami na dywaniku wypuszczają ze szpitala.
Wyprowadzam się od niebieskiego. Próbuje dojść do siebie. #depresja mocno. Do tego już objawy kliniczne, ostatniego stadium (myśli samobójcze, problemy z pamięcią, niechęć do życia, rezygnacja z pasji i zainteresowań). Uczucie dalej mocno. Staram się jak mogę. Niebieski dalej na nie z uczuciami proponuje spotkania w wybrane 3 dni w tygodniu. resztę chce spędzać sam. Zgadzam się choć cała sytuacja wykańcza mnie coraz bardziej.
W międzyczasie zyskuje zainteresowanie innego niebieskiego, którego poznałam jeszcze za czasów świetności związku (nie po związku żeby kto nie myślał). Współczuje mi, widzi, że jest bardzo źle, dzwoni, martwi się, odwiedza mnie w pracy, odwodzi od prób samobójczych, spaceruje ze mną, po jakimś czasie sugeruje że, zasługuje na szczęście i może czas na zmiany... Ja odmawiam. Dalej próbuje naprawić związek, mija miesiąc, potem drugi. Mój niebieski dalej z uczuciami na nie. Prosi o czas na przemyślenie czy może jednak kocha. W międzyczasie mój niebieski dowiaduje się o obecności innego niebieskiego i o czasie, jaki ze mną spędza. Naciska na zakończenie znajomości. Odmawiam dopóki niebieski nie zadeklaruje się z uczuciami. Naciskam, żeby niebieski zadeklarował się do końca dnia. Deklaruje że nie kocha. W końcu poddaje się i rozstajemy się, choć na fb. status dalej jako związek. Podejmuje decyzje żeby nie odzywać się. Kolega niebieski przychodzi codziennie do pracy. Widzi jak płacze. Dalej odwodzi od głupot. Odprowadza do domu żeby mieć pewność wieczoru bez #samobojstwo. W końcu pragnienie dostania uczuć od własnego niebieskiego gaśnie. Cztery dni bez kontaktu z moim niebieskim i nagle szok Niebieski zaczyna pisać. Ze przemyślał, Ze jednak LOVE, że życie beze mnie gorsze, niż ze mną. itp
Podsumowując: Na głupie "Kocham cię" czekałam łącznie sześć miesięcy.
I teraz pytanie do was szanowne Mirki i Mirabelki co o tym myślicie?
Dawać szansę czy dobitnie powiedzieć, żeby spadał?
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
Komentarz usunięty przez autora
Czyli mowisz mi, ze zamieszkalas u faceta po miesiącu znajomosci, a po 3 kolejnych Cie zostawil?
I uzywasz sformulowania 'na początku bylo super'? XD sorry, ale ten początek to wciaz powinien trwac i gdyby wszystko bylo ok to powinniscie piac ze szczescia.
Pomiiam fakt, ze zamieszkaliscie ze soba za wczesnie. Imo
Poza tym koles tez smieszny, dzwoniacy do siostry w takich sytuacjach albo zamawiający bagiety z dowozem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Siostra tez przyjemniaczka xD
Ogolnie to to nie moze byc prawdziwe i to pewnie zarzutka, ale co mi tam
Komentarz usunięty przez autora
lol
@AnonimoweMirkoWyznania: A dla ciebie słowa o rozstaniu były jak grom z jasnego nieba? Na jaką cholerę wymuszasz takie deklaracje?
@AnonimoweMirkoWyznania: a to coś złego czekać, czy lepiej nieszczerze i na siłę? Bo mi to się całe życie wydawało, że lepiej czekać nawet i kilka lat i usłyszeć to szczerze niż po paru miesiącach usłyszeć na siłę.
To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: sokytsinolop
W takie gówna nie wplątują się zdrowi psychicznie ludzie.
To jest anonimowy komentarz.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: sokytsinolop
Odpowiedź jest prosta. Daj sobie z tym dzieciakiem spokój, niby macie po 27 lat a cała historia jak z podstawówki.
dopiero co pisałaś o mamie która zna dyrektora szpitala. Trąci to faktycznie zarzutką.
@AnonimoweMirkoWyznania:
@AnonimoweMirkoWyznania: myslę, że jesteś niestabilną emocjonalnie, prawdopodobnie również toksyczną osobą, pozbawioną poczucia własnej wartości i jeśli nie udasz się na porządną terapię to będziesz nadal przeżywać jak nastolatka fakt, że facet po miesiącu czy dwóch stwierdził, źe to jednak nie to.
Zresztą, zwróć uwagę na swoje próby manipulowania choćby w tym tekście - piszesz, że gość zadzwonił pod 112, podczas gdy Ty sobie jakby nigdy nic
jeden z większych raków ever XD
Komentarz usunięty przez autora